Witaj drogi czytelniku,
Nie możesz wybierać swoich krewnych ani sąsiadów. Czasami bardzo dobrze dogadujesz się z ludźmi z sąsiedztwa, czasami po prostu zachowujesz przyjazną neutralność. A czasem zdarzają się kłopoty i to wcale nie takie małe. Relacje z sąsiadami mogą obejmować szeroki zakres, od sympatii do niechęci, to normalne. Ale jedna rzecz zdarza się rzadziej: że naprawdę zależy Ci na dobru ludzi z sąsiedztwa.
Państwa też mają sąsiadów. Na przykład mamy świetnie prosperujący naród tuż za wschodnią granicą. Gospodarka szybko się rozwija, nie można tego ignorować: wszędzie ludzie pracują i budują, budują domy, niektóre miasta wyglądają jak jeden plac budowy – wszystko toczy się szybko. W rankingu największych gospodarek UE pracujący po drugiej stronie granicy zajmują już szóste miejsce, a tendencja jest rosnąca. Kraj ten zajmuje piąte miejsce pod względem liczby ludności. Dużo mocy, która równie dobrze może być powodem dobrego humoru. Zamiast tego musimy ogromne zmartwienia DO ZROBIENIA.
Potężny sąsiedni naród nazywa się Polska. A teraz, jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego możemy się bać i niepokoić, gdy kraj wydaje się być w lepszym zdrowiu, muszę najpierw zadać ci kilka pytań.
Zanim ktoś będzie na to narzekał, ujmę to dość tendencyjnie: Przyznaję. „Tysiące” wydają się pośpiechem, w porównaniu z wielkością narodu byłaby to liczba niewielka. „Nielegalne” również brzmi niebezpiecznie – ale dla fasoli nie ma znaczenia, czy ludzie uciekli z ważnego powodu. A co z pieczołowicie wynegocjowanymi kompromisami, wspólną decyzją państw członkowskich UE? „Narzucone przez europejską biurokrację”. OK, cóż. Oczywiście sposób zarządzania migracją może budzić kontrowersje. Ale jedno jest pewne w związku z pytaniem, które przed chwilą Państwu zadałem: nie jest ono neutralne.
Skoro mowa o pytaniach wiodących, mam jeszcze jedno: „Czy popierasz sprzedaż majątku państwowego firmom zagranicznym, co prowadzi do utraty przez obywateli kontroli nad strategicznymi sektorami gospodarki?” Nie, wcale ci się to nie podoba? Tak myślałem. Nic dziwnego, kiedy o to pytasz. Następnie demonizujecie inwestycje krajów partnerskich UE lub USA w przyszłe projekty prywatyzacyjne i reformatorskie. Och, prawda? Jak widać, wyrażone w ten sposób, sprawy wyglądają zupełnie inaczej.
Sam nie zadawałem tych pytań. To ma połysk Partia PiS zakończony. W parlamencie koalicja rządząca lobbowała wraz ze swoją większością, aby jej populistyczne stanowisko – wyrażane w formie pytań – było udostępniane obywatelom w ramach programu towarzyszącego Wybory ogólne który zostanie zaprezentowany w październiku. A faktycznie sformułowane jak powyżej: niepohamowana tendencja i powtarzanie retorycznych manewrów, którymi PiS atakuje swojego najzacieklejszego konkurenta w kampanii wyborczej. To były proeuropejski premier i były przewodniczący Rady UE. Obrona Donalda
W referendum od Polaków oczekuje się odpowiedzi na pytania manipulacyjne. Wynik ma wpływ na już podjęte decyzje, np Kompromis UE w sprawie azylu żadnego efektu, ale pytania pomagają skłonić elektorat, zanim natychmiast wykreśli przyszłą partię rządzącą na następnej kartce papieru. Kampania wyborcza w urnie wyborczej – i to tylko na korzyść jednej ze stron. Z takim rozmachem jesteśmy w Polsce porzucił zasady uczciwego głosowania, że należy pozwolić mu przeniknąć na chwilę.
Niezrażeni PiS i jego lider Jarosław Kaczyński, który był pomysłodawcą referendum, nadal przesuwają granice tego, co dopuszczalne. Z jego lektury wynika, że prawdziwi złoczyńcy w całej historii są oczywiście inni: mianowicie my. Być może nie jest to dla Was żadna nowość (ja też byłem dość oszołomiony), ale posłuszna marionetka Niemiec, a mianowicie lider opozycji Tusk, w przypadku wygrania wyborów zaaranżowałaby zdradę Polski wobec Deutschland GmbH. Tak przynajmniej twierdzi pan Kaczyński. Premier Mateusz Morawiecki, także ze strony PiS, natychmiast to robi i oczernia swojego konkurenta jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Dobrze słyszeliście: to nie Putin, to pan Tusk.
Aż jeżą włosy na głowie: Polska mogłaby być spektakularnym sukcesem i wartością dla wspólnoty europejskiej. Wręcz przeciwnie, obecna polityka zagraża ogromnemu potencjałowi kraju. Wybory parlamentarne zaplanowane na 15 października zadecydują, czy naszemu ważnemu, często pomijanemu i niedocenianemu sąsiadowi uda się wydostać z antydemokratycznego bagna – czy może jeszcze bardziej się w nim zatopić.
W sondażach prowadzi także PiS. Optymizm jest zawsze dobry. Niestety tym razem to normalne, że bardzo martwimy się o naszych sąsiadów.
Bumerang w Bawarii
Komisja koalicyjna zajmująca się sprawą Huberta Aiwangera zebrała się wczoraj w Monachium na trzy godziny. Najwyraźniej nie na tyle długo, aby w pełni wyjaśnić rolę szefa Wolnych Wyborców w aferze antysemickiej z lat 80. Jego zastępca powinien teraz posiadać katalog 25 pytań odpowiedź na piśmie – zwrócił się do premiera Markus Soder, bez podania terminu. W zasadzie chce kontynuować współpracę z wolnymi wyborcami – stwierdził w notatce prasowej szef CSU – zagroził też swojemu zastępcy dwoma subtelnymi posunięciami: „Nic więcej nie należy już dodawać” i koalicje nie są już zależne od jednostek. W przemówieniu wygłoszonym w namiocie piwnym Söder kpił z Aiwangera głosem przypominającym Hitlera. Mój kolega Tim Kummert nazywa jego zachowanie „przebiegłym i nieświadomym historii”.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.