Nowa sztuczka i lekcja z Rosji
Lewica ucieka (na razie) przed wielkim wyzwaniem
Analiza Maximiliana Beera
26.06.2022, 20:44
Na ich konferencji partyjnej w Erfurcie w porządku obrad lewicy pojawiają się naprawdę wielkie pytania. Wybiera nowe podwójne kierownictwo i po gorących debatach uzgadnia stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie. Mimo to partii grozi teraz fala odejść.
Tak jest z hasłami konferencji partyjnych, często można je wspaniale połączyć z konstytucją partii. Na przykład lewica zdecydowała się w ten weekend na pół zdania Karola Marksa, który mówi: „… ważne jest, aby je zmienić”. Świat jest atakowany, ale liderka partii Janine Wissler powiedziała również, że musi to dotyczyć także lewicy. Jeśli chodzi o ich własny chaotyczny stan, wydaje się, że w ciągu ostatniej dekady niewiele się wydarzyło.
W każdym razie Gregor Gysi, który jest z partią od jej powstania 15 lat temu, brzmiał tak na konferencji partyjnej w Getyndze w 2012 roku. Już wtedy mówił o „denuncjacji”, o kryzysie egzystencjalnym i zwracał się do swego sumienia jako lewicowiec: albo rozstrzygniemy to teraz i położymy kres kłótniom wewnętrznym, albo partii grozi upadek.
Wciąż tak się nie stało, lewica walczy i nadal istnieje. Podczas gdy wtedy Gysi martwił się „nienawiścią” i „nieudanym małżeństwem” między pragmatykami wschodnioniemieckimi a fundamentalistami zachodnioniemieckimi, dziś chodzi o oskarżenia o seksizm, wojnę z Ukrainą, Rosją i NATO. Ale oczywiście jest też kwestia władzy.
Lider partii w okresie próbnym
W wyborach do kierownictwa partii około 570 delegatów w Erfurcie głosowało na Janine Wissler i Martina Schirdewan. To ostrożny nowy początek: po rezygnacji Susanne Hennig-Wellsow, Wissler sam prowadził lewicę, a 41-latka ciążyła seria porażek wyborczych. Chociaż Wissler przeprosił ofiary napaści na tle seksualnym w ich własnych szeregach. Jednak temat, który był wszechobecny na zjeździe partyjnym, nadal będzie zajmował prezydenta.
Sama liderka partii jest oskarżana o nieodpowiednią reakcję na zarzuty, zwłaszcza rozczarowaną młodzież lewicową po reelekcji. Przy zaledwie 57% aprobacie Wissler uzyskał niski wynik.
Wagenknecht nic nie dostaje
Niemniej jednak nowy, stary prezydent też może odetchnąć. Podobnie jak jego poprzednik Hennig-Wellsow, Schirdewan jest postrzegany jako pragmatyk, podczas gdy Wissler należy do lewicy. Jednak zaangażowane osoby są oszczędzone przed jeszcze większym konfliktem w podwójnym kierunku. Bo przeciwko Schirdewan pokonał zastępcę Sörena Pellmanna, który przypisywany jest obozie Sahry Wagenknecht. Członek Bundestagu, jeden z najwybitniejszych lewicowców w kraju, wielokrotnie występował w przeszłości przeciwko Wisslerowi.
Wielkim zadaniem Wisslera i Schirdewana będzie zaangażowanie Wagenknechta i ich zwolenników. Ostatnie wypowiedzi Pellmanna pokazują, jak trudne może to być. Skrytykował nowo wybrane kierownictwo partii w „Spieglu”: brakowało realnego dialogu między obozami, nowi prezydenci nie próbowali jeszcze z nim rozmawiać.
Można się zastanawiać, jak na wyniki zjazdu partyjnego zareaguje grupa, zwana w partii „Wagenknecht”. Ponieważ musi również ponieść miażdżącą porażkę pod względem treści. Jej poprawka, przez którą chciała zrelatywizować odpowiedzialność Rosji w wojnie na Ukrainie, najwyraźniej się nie powiodła. Czy jest teraz fala wydań? Jeśli tak się stanie, status ugrupowania parlamentarnego lewicy w Bundestagu może być zagrożony. Sama Wagenknecht przynajmniej nie wykluczyła pożegnania w przededniu spotkania w Erfurcie, gdzie była nieobecna ze względów zdrowotnych.
Gorące debaty o wojnie na Ukrainie
A przez programowanie? Delegaci zgodzili się co do celu neutralności klimatycznej do 2035 roku. Z większym zainteresowaniem oczekiwano jednak dyskusji na temat głównego wniosku byłego kierownictwa partii w sprawie polityki zagranicznej. Nosi tytuł „Bez remilitaryzacji, nie ma wojny. O nowy porządek pokoju i solidarność międzynarodową”.
Debata była gorąca. W pierwszej części dokumentu, który został w większości przyjęty w niedzielę, lewica potępia teraz „wojnę zbrodniczej agresji w Rosji w najostrzejszych możliwych słowach”. Sankcje nie są już odrzucane wprost, ale eksport broni nadal jest. „Staje się jasne, że Rosja prowadzi politykę imperialistyczną”, mówi o próbie „ustanowienia autorytarnych reżimów wasalnych” w państwach postsowieckich.
Wielu delegatów, w tym grupa skupiona wokół Wagenknechta, nie chciało tego przepuścić. W swoich nieudanych poprawkach wezwali do położenia większego nacisku na rzekomy współudział Zachodu. Na przykład mówi się, że UE chce „włączyć” Ukrainę. Do tego dochodzi oczywiście ekspansja NATO na wschód i kapitalizm jako przyczyna wszystkich bolączek.
Pozostaje pokojowa solidarność
Prawdziwe pytanie, które nie zostało sformułowane w ten sposób, ale kryje się za wieloma przemówieniami, wnioskami i argumentami, wydawało się być takie: Jak oraz Gdzie czy wyraźnie mówimy, że rosyjska wojna na Ukrainie jest nielegalna w świetle prawa międzynarodowego, ale Zachód jest w równym stopniu odpowiedzialny za kryzysy naszych czasów? W drugim zdaniu, po „ataku Rosji na Ukrainę”, w drugim jest „rosnąca rywalizacja geopolityczna między różnymi imperialnymi roszczeniami do władzy”.
W ten sposób lewica często gubi się w paraliżującym dwu-i-ten weekend. Udaje mu się skłonić większość do nazwania wojny rosyjskiej taką właśnie. Jednak nadal nie jest jasne, ile warta jest jej solidarność z Ukrainą, jeśli trzyma się profilu bezwarunkowej partii pokojowej i nadal nie chce mieć nic wspólnego z dostawami broni.
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.