Uchodźcy – „Damy radę” 2.0? Miasta na krawędzi – polityka

Berlin (dpa) – W Dreźnie targi są przygotowywane jako awaryjne zakwaterowanie dla uchodźców, Lipsk planuje miasta namiotowe, Berlin widzi siebie na granicy. Przed dzisiejszym szczytem uchodźców z federalną minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) miasta i gminy biją na alarm. „Sytuacja jest obecnie bardzo poważna”, mówi wiceprezes Niemieckiego Związku Miast Burkhard Jung. Niektórzy porównują sytuację z latami uchodźczymi 2015 i 2016. Liczby są podobne. A jednak wiele rzeczy zmieniło się z powodu wojny na Ukrainie.

Skąd pochodzą uchodźcy?

Bo zdecydowana większość ludzi, którzy w tym roku uciekli do Niemiec, pochodzi z Ukrainy. Według oficjalnych informacji tzw. centralny rejestr cudzoziemców zarejestrował dokładnie 1002 668 osób, które wjechały do ​​Niemiec z Ukrainy w związku z rosyjskim atakiem 24 lutego.

Około jedna trzecia z nich to dzieci i młodzież poniżej 18 roku życia. Ponad 70% dorosłych to kobiety. Ponadto, według danych Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców, pod koniec września 134 908 osób po raz pierwszy złożyło wniosek o azyl w Niemczech. To o jedną trzecią więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.

Jak dotąd w tym roku o ochronę w Niemczech złożyło wniosek nie mniej niż 1,1 miliona osób. W 2015 r. zarejestrowano tam 441 899 pierwszych wniosków o azyl, w 2016 r. – 722 370. Jednak liczby niekoniecznie są łatwe do porównania i nie mówią wszystkiego. Nie wiadomo więc, ilu Ukraińców opuściło Republikę Federalną.

Badacze migracji zwracają uwagę, że czasami więcej Ukraińców z Unii Europejskiej wracało do kraju pochodzenia niż odwrotnie. Szczególną cechą uchodźców z Ukrainy jest również to, że od razu uzyskali pozwolenie na pobyt i pracę, nie musieli chodzić do zakwaterowania zbiorowego i nie musieli przechodzić procedur azylowych.

Co te liczby oznaczają dla Niemiec?

„Jest jasne, że czeka nas ważny test stresu dla naszego społeczeństwa”, mówi ekspert ds. uchodźców Marcus Engler z niemieckiego Centrum Badań nad Integracją i Migracją. Uważa, że ​​zimą mogą się jeszcze bardziej podnieść, jeśli wojna na Ukrainie się eskaluje lub więcej domów zostanie zniszczonych.

W rezultacie mieszkalnictwo staje się humanitarnym tour de force, jak to ujął minister spraw wewnętrznych Faeser. Dla przykładu, według berlińskiej senator ds. integracji Katji Kipping (z lewej), w stolicy jest obecnie tylko 200 wolnych miejsc. W ostatnich miesiącach powstało około 6000 nowych miejsc, a łączna liczba 27 700 jest wyższa niż kiedykolwiek. „Sytuacja jest niezwykle trudna”, mówi Kipping. Tak jest obecnie w wielu gminach, w tym na Zachodzie.

Trzeba sprostać humanitarnemu wyzwaniu, podkreśla wiceprzewodniczący rady miejskiej Jung w komunikacie udostępnionym sieci redakcyjnej Niemcy i niemieckiej agencji prasowej. „Nie możemy się jednak doczekać zimy z wielkim niepokojem”. Jung jest również burmistrzem Lipska. Wkrótce powstaną tam dwa miasta namiotowe dla blisko 440 osób. „Ale Boże Narodzenie się skończyło” – powiedział rzecznik miasta Matthias Hasberg. „Wtedy nie będziemy już mówić o namiotach, ale o salach gimnastycznych i salach wystawowych”.

Coraz więcej osób przyjeżdża trasą bałkańską

Władze od kilku tygodni łamią sobie głowę, że poza uchodźcami z Ukrainy, tzw. Saksonia jest uważana za hotspot. Przyjeżdżają tu ludzie z granic z Czechami i Polską.

Liczba przybywających migrantów zarejestrowanych w Inspektoracie Policji Federalnej w Dreźnie wzrosła z dobrych 500 w lipcu do 1200 w sierpniu i około 2400 we wrześniu. W przypadku nieautoryzowanego wjazdu zatrzymywani są w szczególności obywatele Syrii, ale także Irakijczycy i Afgańczycy, w tym wielu młodych mężczyzn w wieku od 15 do 25 lat. Brandenburgia donosi o gwałtownym wzroście nielegalnego przemytu.

Od początku stycznia do końca sierpnia 2022 r. Bawaria zidentyfikowała 1650 przypadków nieuprawnionego wjazdu do 30-kilometrowej strefy na granicy z Czechami i Austrią oraz zapowiedziała wzmożone kontrole w rejonie przygranicznym. Władze twierdzą, że Austria przyjęła od maja około 68 000 nielegalnych migrantów, głównie z Afganistanu, Indii, Syrii, Tunezji i Pakistanu – a tendencja ta rośnie. Wskaźniki w Serbii i na Węgrzech również sugerują, że szlak bałkański jest obecnie wykorzystywany intensywniej niż rok temu.

Podczas pandemii wielu utknęło

Jednak badacze migracji przedstawiają te rosnące liczby z odpowiedniej perspektywy. Drogą bałkańską przeszło znacznie mniej osób niż w 2015 lub 2016 roku – tylko około 10-15% liczby w tamtym czasie, mówi Franck Düvell z Uniwersytetu w Osnabrück. Za tym kryje się również „efekt doganiania”. Przybyłoby wielu ludzi, którzy utknęli w krajach przybycia, takich jak Grecja, z powodu pandemii korony, a teraz mają nadzieję na lepsze warunki w północnych krajach UE.

Jednak liczba nielegalnych przybyszów wykrytych w UE nie jest szczególnie wysoka. „Nie ma falowania”, mówi Düvell. „Fakt, że widmo szlaku bałkańskiego 2015 znów jest na próbie – uważam to za nieodpowiedzialne”. Jego kolega z Berlina Engler ma podobny pogląd: „Do tej pory nie widziałem żadnych większych nowych ruchów migracyjnych spoza Unii Europejskiej”.

Bund powinien bardziej pomagać

Mimo to obaj badacze są zgodni, że całkowita liczba osób, które mają być przetrzymywane i objęte opieką w Niemczech, jest wyjątkowo wysoka. „Rozumiem, że to ogromne wyzwanie”, mówi Düvell. Gminy proszą o pomoc. „Rząd federalny nie będzie mógł uniknąć zwiększenia środków na sfinansowanie zakwaterowania uchodźców z Ukrainy” – powiedział wiceprzewodniczący rady miejskiej Jung.

Finanse trzeba by jeszcze targować. Minister spraw wewnętrznych Faeser złożył już zobowiązanie: między innymi polityk SPD chce udostępnić więcej nieruchomości federalnych jako mieszkań.

© dpa-infocom, dpa:221011-99-81961/4

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *