Ostatecznie mikroskopijne glony były jedyną rzeczą, na którą mogły się zgodzić polskie i niemieckie władze. Tak zwane złociste glony rozprzestrzeniły się gwałtownie latem nad Odrą, donoszą eksperci ds. środowiska po obu stronach. Ich toksyny doprowadziłyby wówczas do największej jak dotąd katastrofy ekologicznej w rzece granicznej: setki tysięcy ryb wyginęły w agonii, a gatunki małży wyginęły. Zdjęcia zwłok dominowały w pierwszych tygodniach sierpnia. Ale to było to z podobieństwami.
W czwartek polski Instytut Ochrony Środowiska IOŚ-PIB przedstawił raport końcowy dotyczący masowego wymierania ryb, w piątek niemiecka Federalna Agencja Środowiska przedstawiła swoje ustalenia. Polscy badacze krytykują zasadniczo zły stan rzeki. Nadmierna zawartość soli spowodowana odpadami przemysłowymi w połączeniu z suszą i wysokim poziomem promieniowania słonecznego doprowadziła do szybkiego rozprzestrzeniania się glonów. Tak też mówi niemiecki raport.
Jednak federalna minister środowiska Steffi Lemke (Zieloni) jednoznacznie skomentowała to odkrycie: Zanieczyszczenie Odry „zostało spowodowane działalnością człowieka, jest to główne ustalenie śledztwa”. Jedyne, co nie jest jasne, to skąd pochodzi sól. To właśnie na to pytanie również strona polska pozostaje bez odpowiedzi. Naukowcy wzywają do wzmożonego monitorowania jakości wody. Brakowało natomiast jednoznacznego oświadczenia ministerstwa, które firmy są odpowiedzialne za uwalnianie zanieczyszczeń. Jak dotąd nie podjęto żadnego zobowiązania do ograniczenia tych uwolnień.
Pierwotnie planowano, że grupy eksperckie z obu krajów podzielą się swoimi ustaleniami i wspólnie napiszą raport. Lemke i jego polska koleżanka Anna Moskwa stworzyli grupy jako wspólną komisję. „Na początku współpraca była bardzo kooperacyjna”, wyjaśnia Christoph Schulte, który koordynował śledztwo po stronie niemieckiej. Ale wtedy połączenie zostało „stopniowo zerwane” iw ostatnich tygodniach praktycznie nie było kontaktów ze stroną polską. Wreszcie w ubiegłą środę dowiedzieliśmy się, że grupy publikują dwa różne raporty. Nastrój jest tak zły, że nawet wspólna przedmowa nie jest możliwa – relacjonuje lustro.
„Coś takiego dzieje się w naturze”, wyjaśnia polska strona
Brak wspólnej pracy nad raportem końcowym był tylko wstępnym zwieńczeniem serii kontrowersji między dwoma krajami po tym, jak masy martwych ryb wpłynęły do Odry 9 sierpnia. W tym czasie niemieccy i polscy politycy lokalni i opozycyjni oskarżali prawicowy populistyczny rząd w Warszawie o to, że już wiedział o zabijaniu ryb, ale nie poinformował ich. Pominięto wymagane na szczeblu międzynarodowym raporty o takich incydentach. Polski rząd zadeklarował wówczas, że sprawdzi wszystkie zrzuty na Odrze oraz zezwolenia firm zajmujących się zrzutami. Niedługo potem prezes Urzędu Gospodarki Wodnej RP poinformował, że nie było Znaleziono 282 nielegalne odpływy a 57 zgłosiło się na policję.
Przynajmniej w województwie górnośląskim nieprawidłowości nie stwierdzono – powiedział marszałek Jakub Chełstowski na konferencji prasowej w Katowicach pod koniec września, na prośbę Suddeutsche Zeitung. Górny Śląsk ze swoimi kopalniami i zakładami przemysłowymi to przemysłowe serce Polski. Chełstowski, sam członek rządzącej partii PiS, powiedział, że śledztwo wciąż trwa. Ale „coś takiego dzieje się w naturze”. Coś podobnego zaobserwowano również w stawach rybnych podczas tego gorącego lata. „Nie możesz wygrać z naturą”.
Poszukiwanie przyczyn jest tak trudne, że Odra ma dla Polski ogromne znaczenie. Jest to najważniejsza rzeka w kraju, a na jej brzegach osiedliło się wiele gałęzi przemysłu, papiernie, kopalnie miedzi, kopalnie, z których część należy do państwa. Jednocześnie kultywowany jest mit czystej Odry, a wielu Polaków to wędkarze amatorzy. Skandal ekologiczny mógłby zaszkodzić rządzącej partii PiS, kraj jest w kampanii wyborczej.
Oprócz raportów władz niemieckich i polskich, organizacja ekologiczna Greenpeace opublikowała w czwartek własne szczegółowe dochodzenie w sprawie śmiertelności ryb. „Wyniki te wskazują, że katastrofa ekologiczna jest w dużej mierze spowodowana przez człowieka i jest spowodowana dużym zanieczyszczeniem rzeki” – czytamy w raporcie. Marek Józefiak, rzecznik Greenpeace Polska: „Problem w tym, że w Polsce Odra została zanieczyszczona, bo było to możliwe”.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.