Trzy lipcowe dni wstrząsają Europą do jej fundamentów. Konflikt, który wrze od lat – co ma pierwszeństwo: krajowe prawo konstytucyjne czy prawo UE? – eksploduje. Ma potencjał, by cofnąć Europę o dziesięciolecia w jej ambicjach, by stać się potęgą wagi ciężkiej na równi ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami.
Od wtorku polski trybunał konstytucyjny bada, czy konstytucja narodowa pozwala UE domagać się prymatu jej ustawodawstwa. A od dzisiaj, w środę, jeśli Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) może zwrócić się do Polski o wprowadzenie zmian w reformie sądownictwa. W obu przypadkach spodziewany jest werdykt przeciwko UE.
ETS prawdopodobnie podejmie działania odwetowe w czwartek. Decyduje, czy polskie izby dyscyplinarne dla niepożądanych sędziów są zgodne z rządami prawa zawartymi w traktatach europejskich. W poprzednich wyrokach miał co do tego wątpliwości i domagał się, aby Polska wzięła to pod uwagę.
[Wenn Sie aktuelle Nachrichten aus Berlin, Deutschland und der Welt live auf Ihr Handy haben wollen, empfehlen wir Ihnen unsere App, die Sie hier für Apple- und Android-Geräte herunterladen können.]
Więc co? W zachodniej części UE stłumiony gniew na Polskę – i Węgry – prawdopodobnie wybuchnie. Nie możesz ich wyrzucić? Przecież celem ekspansji na wschód nie było zrujnowanie naszej wspólnoty wartości!
Z drugiej strony na Wschodzie wielu obywateli będzie usatysfakcjonowanych. Najwyższy czas, żeby ktoś pokazał wszechobecnym moralizatorom w Brukseli, gdzie leżą granice klientelizmu – i nalegał na respektowanie umownego podziału kompetencji, który jest sprawą państw członkowskich, a czym sprawą UE.
Potajemnie, niektórzy obywatele Zachodu również powinni być szczęśliwi. Serce i umysł często się rozdzielają. Jednocześnie wielu z tych, którzy wierzą, że Europa to dobra rzecz i wiedzą, że przyszłość leży w integracji europejskiej, czuje, że ich własna tożsamość jest bardziej zorientowana na własne państwo niż na instytucje UE. Obywatele, którzy znaleźli się w sytuacji nadzwyczajnej za granicą, powinni kontaktować się z ambasadą kraju, a nie z przedstawicielstwem UE.
Jeśli chcesz posunąć Europę do przodu i uniknąć niepowodzeń, musisz zabrać ze sobą obywateli. Czy eskalacja sporu prawnego była rozsądna ze strony UE? Działa odwrotnie: dzieli Europę.
Komisja i Parlament nie mogą nawet liczyć na zdecydowaną większość Europejczyków za sobą tylko dlatego, że przeciwnikiem jest Polska – a ostatnio Węgry w sporze o ustawę o prawach gejów.
Karlsruhe piętnuje również „ultra vires”: przekraczanie kompetencji
Krytykę przekroczenia przez UE swoich kompetencji formułuje również Federalny Trybunał Konstytucyjny w swoim wyroku „ultra vires”. Jej były prezydent Andreas Voßkuhle i wielu innych ekspertów prawa UE zaprzecza, jakoby prawo UE miało automatycznie pierwszeństwo.
Źródłem politycznej i prawnej legitymacji UE są państwa narodowe. To, co UE może robić, opiera się na tym, co państwa członkowskie przekazały jej w traktatach UE. Sądownictwo nie jest jednym z nich, ani nie decyduje o tym, czego naucza się na lekcjach wychowania seksualnego i co mają do powiedzenia rodzice.
Gdy UE przekonuje, że nawet jeśli nie ponosi bezpośredniej odpowiedzialności materialnej, to może swoją ingerencję wywodzić z faktu, że musi stać na straży europejskich wartości, takich jak demokracja, praworządność i równe traktowanie, stąpa po cienkim lodzie. Za ten przegląd początkowo odpowiadają również sędziowie krajowi.
Sędziowie europejscy nie mogą domagać się prymatu dla siebie
Prawnie i politycznie żadna ze stron nie może wygrać tego sporu. UE i TSUE same są stronami sporu, to znaczy częściowego. Jak wiarygodne byłoby, gdyby ETS zaświadczył, że ma pierwszeństwo przed sądami krajowymi i że to powinno być jego ostatnie słowo? Równie absurdalna była decyzja Komisji Europejskiej o wszczęciu postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko rządowi federalnemu, ponieważ niezależny od Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Federalny Trybunał Konstytucyjny wydał europejski wyrok, który nie spodobał się Brukseli.
Podobnie jak w przypadku związku partnerskiego, w UE obowiązują następujące zasady: ostrożność i dalekowzroczność są konieczne, zanim doprowadzi się do skrajności w sporze i powie ostatnie słowa, których nie można już wycofać. Mogą zniszczyć związek, od którego zależy przyszłość.
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.