Dziś, w poniedziałek, można by pomyśleć, że stosunki niemiecko-polskie będą genialne. Premier Mateusz Morawiecki z zadowoleniem przyjął wiadomość, że Mercedes-Benz zbuduje nową fabrykę w Jaworznie na Górnym Śląsku, inwestując w ten proces około miliarda euro.
Nie jest jednak tajemnicą, że takie uwagi stały się wyjątkami, zwłaszcza odkąd PiS doszedł do władzy w 2015 roku. Bo antyniemieckie tony są częścią codzienności, nawet jeśli czasami są ze sobą sprzeczne.
Prezydent Duda też nie jest wolny od tej niemieckiej ambiwalencji. Podczas kampanii prezydenckiej w 2020 roku oskarżył Niemcy o ingerowanie w polską kampanię wyborczą, aby uniemożliwić mu reelekcję.
Uderzenie rakiety w Polskę wzbudziło obawy, że wojna na Ukrainie może rozprzestrzenić się na Zachód. Jednak dzięki ostrożnym działaniom NATO nie doszło do eskalacji.
17.11.2022 | 02:19 minut
Podczas dzisiejszej wizyty nie było zbyt wiele do odczucia w tym sporze. „To dla nas w Polsce bardzo ważny gest” – powiedział Duda odnosząc się do systemu Patriot.
– Duda należy do sił narodowo-konserwatywnych, świadomych, że Polska potrzebuje rozsądnych relacji z Niemcami, jeśli chce odgrywać rolę w polityce zagranicznej – mówi Joanna Maria Stolarek, szefowa biura Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie.
„I lepsze stosunki z Niemcami są również konieczne, jeśli Polska chce odgrywać rolę w przyszłości Ukrainy” – kontynuował Stolarek.
To, czy Duda, który jako prezydent ma większe uprawnienia niż jego niemiecki kolega, umocni się swoją niemiecką pozycją, zależy też od dynamiki w polskim rządzie. Duda nic z tego nie pokazał podczas swojej wizyty w Berlinie. Zamiast tego wielokrotnie podkreślał rolę stosunków polsko-niemieckich. Nie tylko dla dwóch sąsiadów, „ale także dla Europy i Ukrainy”.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.