Zieloni uważają, że sprawa ochrony przeciwpowodziowej na Odrze jest zaawansowana. A Polacy lubią niemieckich Zielonych. Polski rząd po prostu chce znacznie częściej wykorzystywać Odrę do transportu towarów. Tak zwana ochrona przeciwpowodziowa służy jedynie pozyskiwaniu środków finansowych. W rzeczywistości istnieją plany polskiego Ministerstwa Infrastruktury, które modelują rozbudowę polsko-niemieckiej rzeki granicznej – dla znacznie większych frachtowców niż obecnie. Jest to część planu polskiego rządu budowy portu kontenerowego w Świnoujściu nad Bałtykiem, który mógłby następnie pełnić rolę portu przeładunkowego między Odrą a Bałtykiem.
Ekspansja musi się zatrzymać – takie było główne żądanie podczas poniedziałkowej imprezy we Frankfurcie nad Odrą, na którą zaprosili Zieloni z brandenburskiego parlamentu i Bundestagu. Nie było tam polityków polskiego rządu, a Zieloni nawet ich nie zaprosili. Chcą „razem pracować i wspólnie załatwiać sprawy” – a to nie idzie w tej chwili dobrze politykom rządzącej partii PiS. Kierowane przez FDP Federalne Ministerstwo Transportu odrzuciło zaproszenie, jak zauważyli organizatorzy, pociągając nosem. Na pokładzie jest co najmniej jeden przedstawiciel czeskiego rządu, który z dumą oświadcza, że jego kraj zrezygnował z wielomiliardowego projektu budowy kanału Dunaj-Odra-Łaba. Ochrona przyrody jest na pierwszym miejscu.
Rzeka jeszcze nie doszła do siebie po letniej katastrofie
Lub nie idzie dobrze. Po masowej śmierci ryb, małży i ślimaków zeszłego lata, rzeka jest daleka od odnowy. To, co biolog słodkowodny Christian Wolter z Instytutu Ekologii Rybołówstwa Słodkowodnego i Śródlądowego w Poczdamie uważa za szczególnie niepokojące, to „stałe stadia” złotej algi Prymnesium parvum na długości 300 kilometrów.
Glony te bardzo szybko rozprzestrzeniły się minionego lata, czemu sprzyjały upały, niski poziom wody, silne nasłonecznienie, ale przede wszystkim nadmierne zasolenie wody – ich toksyczne dla zwierząt wodnych namnażanie się doprowadziło ostatecznie do katastrofy. „Możliwe, że te glony zaczynają kwitnąć latem w tym samym czasie na dystansie 300 kilometrów” – mówi Wolter, chociaż niewiele wiadomo o pozornie niezwykle odpornych algach.
Bank Światowy chce ponownie rozważyć projekt. Czy może być dywersja?
Ponieważ Zieloni i obrońcy przyrody we Frankfurcie zasadniczo trzymają się z dala od siebie, idea jest jasna: żadnej dalszej rozbudowy Odry, mniej zrzutów ścieków, a najlepiej wcale. Na prośbę SZ Federalne Ministerstwo Transportu wyjaśniło, że nie może być mowy o poszerzeniu Odry do drogi wodnej o wyższej klasyfikacji, tj. dla cięższych barek. Planowane są tylko działania konserwacyjne. W 2015 roku Polska i Niemcy osiągnęły porozumienie w sprawie „wspólnej poprawy sytuacji na drogach wodnych na pograniczu polsko-niemieckim”.
Powinien też zapewniać lepszą ochronę przed powodziami, ponieważ lodołamacze mogłyby się lepiej przebijać zimą. Plany opierają się jednak na nieaktualnych danych – krytykuje inicjatywę „Ratujmy rzeki” Piotr Nieznański. Aby sfinansować rozbudowę, zdaniem Nieznańskiego, rząd korzysta teraz z pożyczek z Banku Światowego – w związku z ochroną przeciwpowodziową. Bank Światowy chce teraz ponownie rozważyć projekt. Polscy i niemieccy Zieloni wspólnie potępili „możliwą defraudację funduszy zatwierdzonych na ochronę przeciwpowodziową”. Powódź byłaby jeszcze bardziej prawdopodobna, biorąc pod uwagę nowsze dane pogodowe wynikające z polskiego planowania.
– Pomogłoby nam, gdyby Niemcy zajęły jasne stanowisko, że to zły traktat – powiedział Radosław Gawlik, polityk Partii Zielonych we Frankfurcie nad Odrą. Federalna minister środowiska Steffi Lemke powiedziała tylko we Frankfurcie: „Krytycznie patrzę na rozbudowę Odry po polskiej stronie, ale także na plany po stronie niemieckiej”. Podlegają federalnemu ministrowi transportu Volkerowi Wissingowi (FDP). Gawlik ma nadzieję na nowy rząd w Polsce.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.