Blisko infrastruktury energetycznej Szukasz bursztynu w nocy ze sprzętem Jamesa Bonda? Incydent u polskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego rodzi pytania
Co trzech mężczyzn robi w środku nocy, na wzburzonym morzu iz profesjonalnym sprzętem do nurkowania u wybrzeży Polski na Bałtyku? Istnieją wątpliwości co do oświadczeń mężczyzn – między innymi dlatego, że podróżowali w pobliżu infrastruktury krytycznej.
Tajemniczy incydent na polskim Bałtyku zaskoczył władze bezpieczeństwa kraju – ale najwyraźniej było już za późno. W pobliżu planowanego terminalu gazowego mogli pracować sabotażyści, a śledztwo jest w toku.
Zapalnikiem była nocna akcja polskich ratowników morskich w miniony weekend. Motorówka z trzema osobami na pokładzie podobno nie była w stanie manewrować trzy mile morskie od Gdańska w trudnych warunkach i nie mogła wrócić na brzeg. Oprócz zwykłego sprzętu do nurkowania panowie mieli na pokładzie także podwodny skuter, którym można szybko i dyskretnie ciągnąć nurków na duże odległości po wodzie – pozdrowienia z „Pioruna” Jamesa Bonda.
Po powrocie na ląd ci, którzy przeżyli, powiedzieli, że są hiszpańskimi nurkami i szukają bursztynu. Polskie władze pogodziły się z wyjaśnieniami i wypuściły mężczyzn. W międzyczasie wyjechaliby z Polski, o czym poinformowała amerykańska telewizja CBS, powołując się na polskie media.
Tajemniczy incydent nurkowy u wybrzeży Gdańska
W międzyczasie jednak pojawiły się poważne wątpliwości co do wersji rozbitków, podsycając podejrzenia o tajną operację na polskich wodach.
Dlatego dość niezwykłe jest poszukiwanie bursztynu w ciemności, przy silnym wietrze, wysokich falach i temperaturze wody około trzech stopni. „W mojej 12-letniej karierze w ratownictwie morskim nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego” – powiedział CBS rzecznik ratowników. Używanie podwodnego skutera do poszukiwania bursztynu jest również uważane za niewłaściwe, ponieważ porusza dno morskie i ogranicza widoczność.
Niepotrzebna wiedza o agencie 007
16 faktów, których na pewno nie wiedziałeś o Jamesie Bondzie
Powstaje również pytanie, dlaczego rozbitkowie czekali kilka godzin w panujących warunkach, zanim wezwali pomoc. Jak poinformowała telewizja TVN24, ich niezarejestrowana łódź nie miała nawet wymaganych świateł nawigacyjnych. Na pokładzie nie było też lamp UV, które byłyby potrzebne do nocnych poszukiwań bursztynu.
Podczas późniejszej kontroli zauważono inne niespójności: uratowani mężczyźni nie byli zatem ani upoważnieni do kierowania swoją czterometrową łodzią, ani nie posiadali licencji nurka.
Fakt, że tylko jeden z nich – z rzekomym hiszpańskim paszportem – był w stanie się wylegitymować, a pozostali dwaj podali fałszywe numery telefonów w celu ich identyfikacji, jest kolejną osobliwością.
Jednak to, co z perspektywy czasu szczególnie zaskoczyło polskie władze, to miejsce wezwania ratowników morskich – w bezpośrednim sąsiedztwie największego w Polsce obiektu Naftoport w porcie gdańskim. Odgrywa to ważną rolę w dostawach ropy naftowej do Polski, ale także do rafinerii Schwedt w Brandenburgii. A tam, w Zatoce Gdańskiej, od zeszłego lata ma powstać pływający terminal skroplonego gazu z rurociągami na ląd, który ma zapewnić bezpieczeństwo energetyczne centralnej Polski. Gdańsk leży zaledwie około 60 kilometrów na zachód od rosyjskiej enklawy Kaliningrad, która w czasie wojny na Ukrainie również podsycała spekulacje na temat prawdziwych intencji trzech nurków.
Polacy badają możliwe plany sabotażu
„Incydent zasługuje na zbadanie” – powiedział InfoSecurity24.pl były oficer polskiego kontrwywiadu. Wyjaśnienia ocalałych są „co najmniej dziwne”. Poza ewentualną tajną operacją związaną z infrastrukturą krytyczną Polski, ekspert rozważa również działania handlarzy narkotyków jako możliwe wyjaśnienie nietypowego procesu poza Gdańskiem.
Bo incydent mimowolnie budzi wspomnienie wysadzenia gazociągu Nord Stream we wrześniu u wybrzeży duńskiej wyspy Bornholm na Morzu Bałtyckim. Podejrzewa się tam akty sabotażu, w szczególności z użyciem sprzętu do nurkowania. Wciąż jednak nie wiadomo, kto stał za atakiem. Zakłada się, że aktorzy państwowi. Wszystkie trzy nitki rurociągu mogły zostać nieodwracalnie zniszczone.
Jednak co kryje się za ostatnim incydentem z nurkiem na polskim Bałtyku, nadal nie jest jasne kilka dni później: operacja tajnych służb, przestępcy czy naprawdę nieszkodliwi bursztynowi nurkowie?
Polskie służby bezpieczeństwa traktują teraz incydent poważniej niż w kilka godzin po akcji ratowniczej na morzu – polskie media skrytykowały ich wcześniejsze działania. Policja zapowiedziała śledztwo.
Jak poinformowała agencja Associated Press, premier Mateusz Morawiecki zażądał pełnego raportu wywiadu. „Oczywiście, że mogą być niebezpiecznymi ludźmi, ale mogą też nie być niebezpiecznymi ludźmi, a to, co powiedzieli, może być prawdą” – powiedział mężczyzna. Chce sprawdzić ochronę infrastruktury krytycznej kraju.
Źródła: SCS, TVN24, „InfoSecurity24.pl”, Polskie ratownictwo na morzu, Gazociąg Kolnik–Gdańsk, Powiązana prasa
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.