Każdy, kto pracuje dziś z kartami w Rosji, wkracza na niebezpieczne terytorium. W końcu każdy, kto nie przedstawia Rosji we właściwych granicach, czyli ze wszystkimi terytoriami, które zostały w ostatnich latach zaanektowane, naraża się na sankcje. W związku z tym wielu rosyjskich wydawców nie ma już odwagi drukować map, podczas gdy meteorolodzy i naukowcy szukają tylnych drzwi i luk.
„Gdzie kończy się Rosja?” Władimir Putin zapytał studenta podczas ceremonii wręczenia nagród Rosyjskiemu Towarzystwu Geograficznemu w 2016 roku. Zanim chłopiec zdążył dokończyć zdanie, rosyjski prezydent przerwał mu z uśmiechem: „Granice Rosji nigdzie się nie kończą”. To był żart, szybko dodał Putin. Dziś jego żart wydaje się szczególnie przerażający.
W międzyczasie rosyjscy kartografowie muszą naprawdę zadać sobie pytanie o obecne położenie granic ich kraju. Nic już nie jest ustalone. Zewnętrzne granice Federacji Rosyjskiej jakoś się zmieniają. Zła odpowiedź może ich drogo kosztować: mapy, które „kwestionują integralność terytorialną Rosji”, tj.
Rządząca partia Jedna Rosja przedstawiła odpowiednią inicjatywę parlamentowi we wrześniu 2022 r. Projekt ustawy został już przyjęty w pierwszym czytaniu. W przypadku adopcji osoby za dystrybucję „fałszywych” kart mogą podlegać karze grzywny w wysokości 3000 rubli (około 35 euro przy obecnym kursie) oraz do 15 dni więzienia. Dla firm może to być milion rubli (11 400 euro).
Dlatego pewna liczba rosyjskich wydawców nie ma już odwagi drukować kartek na lekcje szkolne. Największe pytania budzi obwód chersoński: region ukraiński został zaanektowany we wrześniu 2022 r. wraz z obwodami zaporoskim, donieckim i ługańskim po tzw. „referendum w sprawie przystąpienia do Rosji”. Chociaż granice obszarów wokół Ługańska i Doniecka odpowiadają granicom poprzednich „republik ludowych”, nie zostały one jeszcze określone dla pozostałych dwóch obszarów w momencie inkorporacji. Ponadto obwód chersoński jest obecnie tylko częściowo kontrolowany przez Rosję: w listopadzie 2022 r. armii ukraińskiej udało się odbić część obwodów chersońskiego i mikołajowskiego.
Szkolne podwórka bez map?
Miliony rosyjskich uczniów prawdopodobnie we wrześniu zostaną pozbawione map na lekcjach geografii, ostrzega Konstantin Derewjanko, prezes Związku Nauki i Edukacji „Rodnoje Słowo”. Opóźnienie w określeniu granic regionu chersońskiego prowadzi do trudności w rozwoju kartograficznych pomocy dydaktycznych. „Społeczność wydawców, kartografów i nauczycieli oczekuje szybkiego rozwiązania tego problemu” – powiedział Derevyanko dziennikowi biznesowemu Vedomsti.
W międzyczasie poszukiwane są rozwiązania. Niektórzy badacze rysują mapy bez terytoriów anektowanych jesienią 2022 r., ale z adnotacją „Granice Rosji 23 lutego 2022 r.” – wyjaśnia Wiaczesław Baburin, profesor geografii Uniwersytetu Łomonosowa w Moskwie. Inni z kolei rysują mapy Rosji, w tym terytoriów inkorporowanych, których granice pokrywają się z granicami byłych obwodów ukraińskich o tej samej nazwie.
Raporty pogodowe również mogą być trudne. „Znaleźliśmy wyjście, używając tylko nazw miejsc, bez określania, do jakiego kraju należą” – powiedział rosyjski meteorolog Aleksiej Safonow w radiu Business FM. W telewizji często widzisz tylko nazwy niektórych regionów.
zrelaksowany rachunek
Inicjatywa ustawodawcza partii rządzącej wywołała pewien niepokój. Zastanawiano się, czy ukarane zostaną również stare mapy, które zostały wydrukowane bez „nowych obszarów”. Dla jasności rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało poprawki do projektu. Tylko mapy, które „celowo” zniekształcają granice państwowe Rosji, należy uznać za ekstremistyczne. „Jeżeli mapa została opublikowana przed 2014 rokiem, kiedy Krym był jeszcze częścią Ukrainy, nie stanowi to naruszenia prawa” – powiedział dziennikarzom Ernest Valeev, jeden ze współautorów mapy. Jednak w przypadku mapy Rosji bez Krymu wydanej po 2014 roku trzeba udowodnić złe intencje wydawcy. Poprawki zostały zatwierdzone przez parlament w maju ubiegłego roku.
Prawnik Alexander Molochov powiedział magazynowi biznesowemu RBC, że zmiany były teoretycznie dobre i prawidłowe. Ale udowodnienie zamiaru nie jest jedną z mocnych stron rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Zwykle trudno sobie z tym poradzić i mało kogo to obchodzi.
Firmy takie jak Google grają w grę Putina
Od czasu do czasu sprawy się komplikują, szczególnie w przypadku międzynarodowych firm, które nadal prowadzą interesy w Rosji. Francuska sieć sklepów Leroy Merlin znalazła się pod ostrzałem w lipcu 2022 r. za sprzedaż tapet przedstawiających mapę Rosji bez Półwyspu Krymskiego. Marszałek parlamentu Wiaczesław Wołodin wszczął wówczas śledztwo w sprawie spółki.
Najbardziej uderzającym przykładem jest jednak historia związana z Mapami Google. W 2018 roku w rosyjskich mediach pojawiła się informacja, że Google jednocześnie zaznacza Most Krymski na swoich mapach w języku ukraińskim i rosyjskim. Najbliższa Rosji część mostu została oznaczona po rosyjsku, zachodnia część po ukraińsku. Rząd w Moskwie uznał to za próbę siedzenia między dwoma krzesłami. „Zarząd firmy (Google – przyp. red.) chce utrzymać dobre stosunki z Rosją i Ukrainą” – komentował Siergiej Cekow, członek Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji (izby wyższej parlamentu).
Przynależność Krymu zależy również od tego, skąd oglądane są mapy Google. Na stronie Google Ukraina kropkowana linia łączy półwysep z Ukrainą kontynentalną. Również w pozostałej części Ukrainy różne regiony są od siebie oddzielone. Jeśli jednak korzystasz z Google Maps z Rosji, możesz zobaczyć solidną granicę między półwyspem a Ukrainą kontynentalną. Podobnie robi amerykańska firma Apple: w rosyjskich wersjach aplikacji Pogoda i Mapy Krym jest oznaczony jako terytorium rosyjskie, ale poza Rosją jako ukraiński.
Yandex poszedł jeszcze dalej: w październiku 2022 roku – krótko po „referendach” na terenach okupowanych – rosyjsko-holenderska grupa technologiczna całkowicie usunęła granice państwowe ze swoich map. Teraz wyświetlane są tylko nazwy krajów. W komunikacie prasowym Yandex nieco wymijająco wyjaśnił, że chce przenieść punkt ciężkości z granic państwowych na obiekty naturalne. Ale wielu podejrzewa, że Yandex chce zapobiec ewentualnym problemom w przyszłości.
„Ukraina, kraj Kozaków”
Mapy często dostarczają wystarczającej ilości materiału do sporów sądowych – także międzynarodowych. Na początku czerwca Ukraina oficjalnie zaprotestowała do węgierskiego rządu, który wcześniej opublikował film z mapą przedstawiającą Ukrainę bez Krymu.
Jednak nie tylko nowoczesne karty mogą zrobić plusk. Pod koniec maja Valery Sorkin, prezes rosyjskiego Trybunału Konstytucyjnego, wręczył prezydentowi Rosji m.in Mapa francuska z XVII wieku – ze stwierdzeniem, że nigdzie nie ma Ukrainy. Putin łatwo się zgodził i po raz kolejny powtórzył swoją słynną tezę, że Ukraina jako państwo nie istniała przed Rewolucją Październikową. Rosyjski szef państwa wykorzystał tę ideę Ukrainy jako „sztucznie stworzonego państwa” m.in. do legitymizacji wojny. Ale szybkie sprawdzenie w Internecie wystarczyło, aby obalić twierdzenia Putina i Sorkina: użytkownicy znaleźli wspomnianą mapę, na której wyraźnie widnieje napis „Ukraina” po francusku. Zachodnia Ukraina jest częścią Królestwa Polskiego. Wschodnia Ukraina jest oznaczona na starej mapie jako „Kraina Kozaków”.
Oferta z
Ten temat w porządku obrad:AKTUALNOŚCI MDR | wiadomości radiowe | 01 września 2022 | 6:00
„Komunikator. Profesjonalny badacz kawy. Irytująco skromny fanatyk popkultury. Oddany student. Przyjazny ćpun mediów społecznościowych”.