Wkrótce wszystko będzie lepsze: DFB-Elf pędzi ku kolejnej wielkiej godzinie znikomości

Wkrótce wszystko będzie lepsze
DFB-Elf pędzi do następnego momentu nieistotności

Stephana Uersfelda

W drugim międzynarodowym meczu tego lata DFB-Elf pokazał dobrą postawę w drugiej połowie przeciwko drugorzędnej Polsce. Jednak cel nie chce paść. Gra jest przegrana. Ale nie jest tak źle. Ponieważ wszystko będzie lepsze w przyszłości. Obiecane.

W końcu supergwiazda Robert Lewandowski po 0:1 (0:1) w Polsce powiedział reprezentacji Niemiec kilka słów otuchy. – Niemcy mają jeszcze czas do mistrzostw Europy. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Niemcy zagrają lepiej – powiedział kapitan reprezentacji Polski w Warszawie. To były prawdziwe słowa byłego zawodnika Bayernu. Bo gorzej być nie może. Po raz kolejny zespół DFB nie został bez bramki, po raz kolejny nadmierne posiadanie piłki nie mogło zostać zamienione na gole, po raz kolejny zespół zmagał się wtedy ze zmarnowanymi szansami. Czasem był bramkarz Wojciech Szczęsny, a czasem poprzeczka. Zawsze coś było.

„W drugiej połowie weszliśmy w mecz lepiej. Mieliśmy wiele okazji, Szczęsny spisał się bardzo dobrze. Może mamy trochę pecha” – analizował trener reprezentacji. Hansi Flick i ponownie zapewniał, że wszystko będzie dobrze Cienki. DOBRY. Po prostu nie. „Są takie fazy, które się zdarzają. Ale przejdziemy przez to. Jestem absolutnie przekonany o naszej podróży. Nie mogę odmówić zaangażowania zespołu”.

Rudi Völler dobrze wciela się w rolę Bierhoffa

Wciąż zaangażowany zespół DFB był w stanie wygrać tylko cztery z ostatnich 15 meczów. W tym międzynarodowym sezonie zwycięstwa odniosły tylko z Omanem, Kostaryką i Peru, wszystkimi zawodnikami wagi piórkowej międzynarodowego futbolu. Nawet słaby nowy start po fatalnym i niszczącym wizerunek występie na mundialu w Katarze już dawno wygasł. Rudi Völler, publiczny siłacz DFB, zdołał w ciągu sześciu miesięcy obniżyć swój ranking popularności do poziomu Olivera Bierhoffa.

„Chcemy, aby cały kraj stał za turniejem. Wielu jeszcze nie zdawało sobie sprawy, jak wielką liczbą będą mistrzostwa Europy, podobne do 2006, naszej letniej bajki” – Völler zarządził niejasną narodową euforię w „Stern” w tym tygodniu . . Polityka, kibice, ekonomia – wszyscy muszą się zjednoczyć za drużyną narodową. Nie było do końca jasne, dlaczego tak się stało.

Hansi Flick również uciekł do alternatywnej rzeczywistości. Zachwycał się, że Joshua Kimmich ma postawę Kobego Bryanta albo Michaela Jordana. Krytyka graczy jest więc niedozwolona, ​​tylko jego. Były to próby reprymendy wobec oszołomionej publiczności. Po prostu zastanawiała się, jak trener DFB niepotrzebnie wybrał obrońcę BVB Niklasa Süle i publicznie postawił go pod pręgierzem. Nie tylko Borussia Dortmund zareagowała zaskoczeniem, ale obrońca DFB Toni Rüdiger nie mógł zrozumieć wyrzucenia.

Julian Brandt przestrzega przed inercją

Jednak opinia publiczna coraz bardziej odwraca się od drużyny, a część z nich nawet nie wie, że odbywa się międzynarodowy mecz. W tych tygodniach po zakończeniu długiego sezonu są trzy. Po porażce 3:3 z Ukrainą nastąpiło 0:1 w Polsce. Drużyna DFB czeka we wtorek w Gelsenkirchen na Kolumbię. Znów Flick zmieni swój zespół na kilku pozycjach, znowu straci szansę na znalezienie przynajmniej fragmentów swojego zespołu na nadchodzący rok. Po powrocie do domu İlkay Gündoğan, serce najlepszej drużyny klubowej na świecie, serce Manchesteru City, dostanie kolejną szansę.

Gündoğan, który wciąż nie odgrywa centralnej roli w drużynie DFB, powinien więc spodziewać się wsparcia całkowicie zdestabilizowanej drużyny. Drużyna, w której obiecujące młode gwiazdy Kai Havertz, Florian Wirtz i Jamal Musiala zbyt rzadko zbliżają się do klubowej formy. Drużyna, która wciąż jest spychana na ziemię z orłem na piersi. – Musimy uważać, żeby nie stać się za wolnymi. Nasza gra jest za wolna, mamy za dużo kontaktów – tłumaczył po bankructwie Warszawy Julian Brandt. Z wyjątkiem meczu mistrzostw świata z Hiszpanią, to lenistwo było widoczne w drużynie DFB od co najmniej roku. To było częścią umowy przez długi czas.

Przyszłość nadchodzi wkrótce

„Decydująca faza” zaczyna się teraz od wrześniowych meczów międzynarodowych, wyjaśnił Flick. Będzie rewanżowy Puchar Świata przeciwko Japonii, a potem Francja, prawdziwi giganci światowego futbolu, będzie czekać. Według wszystkich dotychczas znanych, szczęśliwy worek szalonych wymówek i haseł wytrwałości przyjedzie wraz z drużyną DFB. Ponieważ w tym tkwi obecnie godna podziwu siła niemieckiego futbolu. Wszystko jest zawsze procesem. Wszystko staje się i nic nie jest. Przyszłość oświetla wyjście z ponurej teraźniejszości, w której każde kopnięcie staje się chwilą nieistotności. Gdzie wszystko zawsze będzie lepsze, jeśli euforia w końcu zapanuje z zewnątrz. W którym zabłyśnie Hansi Flick, tak jak zabłysnął w pandemicznym turnieju Ligi Mistrzów w Lizbonie. Przeszłość była dobra, przyszłość będzie wspaniała, teraźniejszość nie ma znaczenia.

Złowrogie słowa Völlera w wywiadzie dla „Stern” z tego tygodnia, dziwaczne porównania Flicka, hasła wytrwałości po wszystkich niepowodzeniach: to symptomy narastającej rozpaczy, za którą stawia się zupełnie inne i palące pytania, nie tylko od czasu porażki w Polsce : dlaczego ktoś jeszcze miałby się interesować tą drużyną narodową? Obecnie nikt nie jest w stanie udzielić przekonującej odpowiedzi.

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *