Odpowiedzialni za śmierć ryb w Odrze pozostają bezkarni. Martwe ryby znów pływają w rzece. Dokumenty pokazują, jak Polska wydaje się systematycznie podważać Oświecenie.
Zwłok było tak dużo, że Odra wyglądała jak masowy grób. Pomocnikom z trudem udało się wydobyć wszystkie martwe ryby. Przewożono ich ciężarówkami z brzegów rzeki granicznej do rafinerii w Schwedt. Tam zostały spalone jako odpady niebezpieczne, ponieważ nie można wykluczyć, że były toksyczne dla ludzi i zwierząt.
Latem 2022 roku z dymem i popiołem poszło 400 ton gatunków ryb, z których część jest zagrożona: karp, węgorz, okoń, sandacz i reintrodukowane niedawno jesiotry. Szacuje się, że nawet połowa całej populacji ryb zginęła w rzece o długości prawie 900 km. Była to jedna z największych katastrof naturalnych spowodowanych przez człowieka w historii Niemiec. I wkrótce może się to powtórzyć.
Do tej pory nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej
Martwe ryby ponownie pływają po bocznych odnogach polskiej Odry, martwe od toksycznego zakwitu alg. Ponownie Polska nie ostrzegała przed tym. Po raz kolejny zasolenie Odry jest zbyt wysokie, a niski poziom wody i upały przyczyniają się do fatalnych warunków, które umożliwiły ubiegłoroczny zabójczy rozkwit glonów. Nie można przewidzieć, że uda się uniknąć kolejnego poważnego ścięcia ryb.
Niemieckie władze martwią się od miesięcy, ale jak dotąd bezskutecznie ze względu na Polskę, gdzie sprawcy katastrofy są najwyraźniej chronieni. Niemcy mają dylemat: Polska jest im potrzebna do ochrony Odry – dlatego nie mogą obciążać relacji dyplomatycznych ostrą krytyką. Byłoby wystarczająco dużo powodów do ostrych tonów.
Zaledwie kilka dni temu polska minister środowiska Anna Moskwa przeniosła w trybie pilnym swoją niemiecką koleżankę Steffi Lemke (Zieloni) na długo przygotowywaną konferencję nad Odrą: „z powodu opóźnień”. Lemke przyznał później w wywiadzie dla „Spiegla”, że były trudności we wspólnej pracy: „W żaden sposób ich nie bagatelizuję”. Mimo to chce tę współpracę „w żadnym wypadku nie określić jako porażkę”. Dyplomatyczne słowa na dramatyczną sytuację.
Nie ma nawet próbek wody dla Niemców
W rzeczywistości niewiele wskazuje na to, by wysiłki na wschód od Odry, mające na celu zapobieżenie nadchodzącej katastrofie, nasiliły się. Wewnętrzne dokumenty Federalnego Ministerstwa Środowiska, które są dostępne wyłącznie w t-online, pokazują teraz, jak Polska niemal rażąco sabotowała wspólne śledztwo od samego początku. Wbrew publicznym oświadczeniom Polska nie zrobiła prawie nic, aby w przejrzysty sposób dojść do sedna sprawy.
Czy masz informacje na temat jednego z naszych artykułów? Czy znasz obszary, które są zamknięte dla innych? Chcesz odkryć krzywdy z pomocą naszych reporterów? W takim razie prosimy o kontakt pod nr porady@stroeer.de.
Wręcz przeciwnie: podważała wspólne śledztwa z niemieckimi ekspertami i próbowała ukryć przyczyny i winnych. Niemieckim naukowcom i badaczom nie pozwolono nawet zbadać próbek wody z polskiej części Odry. Rzeka umiera. A władze niemieckie musiały czekać prawie rok.
Opłata za katastrofę
Procesy minionego roku można teraz szczegółowo prześledzić: Kiedy 14 lipca 2022 r. w Kanale Gliwickim w południowej Polsce pojawiły się pierwsze martwe ryby, przez długi czas nic się nie działo – przynajmniej nie w Niemczech. Ponieważ nie masz pojęcia o zbliżającej się katastrofie. Jednak polskie władze wiedziały o śmierci ryb najpóźniej do końca lipca, ale nie uruchomiły planowanych planów alarmowych.
Dopiero cztery tygodnie później, 9 sierpnia, niemiecki rybak znad Odry wezwał straż pożarną z powodu zwłok. Niemieckie władze są zaskoczone, wydawane są ostrzeżenia, pobierane są próbki wody, a Krajowy Urząd Kryminalny wznawia śledztwo. Zaangażowane władze stanowe i federalne piszą do siebie z entuzjazmem.
- „Po konsultacjach przyczyna nie jest jasna, plan alarmowy dla Odry nie został jeszcze uruchomiony”.
- – Czy nie powinien był zostać uruchomiony?
- „Polska też zbadałaby wypadek, ale (…) nie zgłosiła wypadku w dole rzeki”.
- „Nawet jeśli Polacy nie zareagują (co powinni byli zrobić), musimy działać teraz”.
Mija kilka dni – ale Niemcy na próżno czekają na informacje. Międzynarodowa Komisja Ochrony Odry przed Zanieczyszczeniem pytała w Polsce: „Z powodu świąt” powiedzieli, że nie można się do nikogo dodzwonić. Ministerstwo Środowiska Kraju Związkowego Brandenburgii i niektóre powiaty pytają w Polsce: na początku nie ma odpowiedzi. Nawet w samej Polsce mało kto jest poinformowany.
„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.