W ostatnich miesiącach rosyjskie biura werbunkowe stały się celem podpaleń. Takie ataki zdarzały się już wcześniej. Tym razem jednak sprawcami w większości nie byli młodzi radykałowie o postawach antywojennych. Zamiast tego ataki przeprowadziły osoby najmniej oczekiwane.
29 lipca 61-letni lekarz z rosyjskiego miasta Kazań oblał benzyną budynek ośrodka poboru do wojska, po czym został aresztowany. Następnego dnia 51-letni nauczyciel z krymskiego miasta portowego Teodozja wrzucił koktajl Mołotowa do biurowca. Następnego dnia, 31 lipca, 45-letni mężczyzna z miasta Mozhajsk pod Moskwą podpalił miejscowy urząd poboru. Tego samego dnia w Sankt Petersburgu 53-letni mężczyzna staranował samochodem drzwi centrum rekrutacyjnego. Tego dnia spłonął także ośrodek werbunkowy w mieście Podolsk pod Moskwą. Sprawcami byli 76-letni mężczyzna i jego 50-letni syn.
I tak dalej. Tylko między 29 a 31 lipca doszło do co najmniej dziesięciu ataków na biura poboru do armii rosyjskiej w różnych miastach. Sprawcami byli często obywatele niekarani, którzy nigdy nie zwrócili na siebie uwagi ze względu na nielegalne zachowanie lub krytykę reżimu. Według doniesień mediów krymski nauczyciel wspierał aneksję półwyspu przez Rosję w 2014 roku i brał udział w zbiórkach pieniędzy dla rosyjskich żołnierzy na Ukrainie. Policja była początkowo zrozpaczona.
Co jednak skłoniło pozornie patriotycznego nauczyciela i innych przestrzegających prawa obywateli do przeprowadzania podpaleń obiektów rządowych? Podczas przesłuchań aresztowani niemal jednogłośnie mówili o rzekomych pracownikach krajowych służb specjalnych FSB, Banku Centralnego lub innych organów państwowych, którzy rzekomo namawiali ich do przeprowadzenia ataków. W rzeczywistości nie byli to urzędnicy państwowi, ale zwykli oszuści telefoniczni.
Kolej wnuków staje się „koleją Mołotowa”
Obecnie w Rosji takie osoby często oszukują duże sumy pieniędzy. Według Centralnego Banku Moskwy tylko w pierwszych trzech miesiącach 2022 roku rosyjskie ofiary oszustw przekazały oszustom łącznie 2,8 mld rubli (równowartość około 27 mln euro). Wydaje się jednak, że dzięki trikowi Mołotowa oszuści osiągnęli jakościowo nowy poziom. Jak wynika z zeznań podejrzanych, nie były to jednorazowe rozmowy: sprawcy rozmów telefonicznych rzekomo „leczyli” swoje ofiary przez kilka tygodni.
Prawa do wizerunku: IMAGO / Panthermedia
Ofiary zgłaszają, że często zaczynało się od klasycznego oszustwa. Na przykład nauczycielka z Krymu zeznała podczas przesłuchania, że po śmierci męża była kilkakrotnie molestowana. Po pierwsze, oszuści nakłonili ich do przesłania pieniędzy pod fałszywym pretekstem. Kobieta byłaby wówczas przekonana, że jej mąż nie zmarł w wyniku choroby, lecz z rąk „nacjonalistów”. W końcu otrzymała adres „kryjówki”, w której przebywali rzekomi mordercy jej męża. Tak naprawdę chodziło o budowę biura projektowego.
Podobne doświadczenia miała 61-letnia lekarka z Kazania: według własnych zeznań również ona padła ofiarą oszustwa finansowego. Oszuści zastosowali wówczas szantaż: grozili jej zamordowaniem bliskich, jeśli nie dokona podpalenia. Inną sztuczką wykorzystywaną do oszukiwania ofiar była kradzież pieniędzy, a następnie obiecanie ich zwrotu po zaatakowaniu centrum rekrutacyjnego.
Socjalizacja radziecka jako czynnik ryzyka
„Aby popełnić taki czyn, trzeba przejść epizod psychotyczny lub znaleźć się w odmiennym stanie świadomości” – mówi psychoterapeutka Darja Yausheva, wyjaśniając, dlaczego nauczyciel nagle sięgnął po koktajl Mołotowa. „Krytyczne myślenie jest wyeliminowane”.
Według Jauszewy oszuści działają stopniowo. „Na początku prześladuje się potencjalne ofiary. Napastnicy podchodzą do osoby i szukają jej słabych punktów”. Aby zdobyć zaufanie swoich ofiar, napastnicy mówią uspokajającym tonem i udają autentyczne zaniepokojenie. Stopniowo jednak życzliwy ton staje się autorytarny, a ofiara zaczyna się bać. Nagle dana osoba czuje się zagrożona egzystencjalnie: jedynym sposobem na uratowanie siebie lub swoich bliskich jest stosowanie się do poleceń danej osoby przez telefon.
Prawa do wizerunku: dpa
Psycholog uważa, że Rosjanie o socjalizacji sowieckiej są szczególnie zastraszeni przez osoby, które postrzegają jako autorytety. „W Związku Radzieckim obowiązywały takie zasady, jak «najstarszy ma zawsze rację» lub «nie należy odmawiać prośbom»”. Ci, którzy przyswoili sobie te pomysły, są bardziej narażeni na oszustwa. Do tego dochodzi rosyjski strach przed „siłowikami” (w języku angielskim: „siłami zbrojnymi”) – termin ten skupia przedstawicieli wojska, policji i służb specjalnych. „Ten strach podsyca władza państwowa, represyjne przepisy i potępianie tych, którzy myślą inaczej. Oszuści wiedzą, jak to wykorzystać, często podając się za pracowników władz państwowych”.
Moskiewska psycholog Anastazja Bułhakowa podejrzewa, że za tymi wezwaniami stoi cała siatka „sabotażystów”, którzy specjalnie szukają osób cierpiących na poważne choroby psychiczne. „Przeważnie są to osoby z zaburzeniami nerwicowymi, które są niezwykle podatne na wpływy. Oszuści szybko dowiadują się, czego dana osoba się boi, kogo lub czego nienawidzi, i stosownie do tego wywierają presję”. Według ich szacunków takie „pranie mózgu” trwa co najmniej miesiąc.
Ukraińscy dywersanci przy pracy?
Władze rosyjskie również dostrzegają „sabotażystów” stojących za sztuczkami telefonicznymi. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wskazuje palcem na Ukrainę: podobno oszuści dzwonili stamtąd do wielu Rosjan. Zdaniem rosyjskiej prokuratury okres tych wezwań zbiega się z „sukcesami wojsk rosyjskich w natarciu na Ukrainę”. Zdaniem oficjalnej wersji rosyjskich organów ścigania, takimi akcjami dywersyjnymi Ukraińcy chcieli osłabić Rosję od wewnątrz.
Emerytowany generał dywizji FSB Aleksander Michajłow nie uważa jednak za udowodnione, że telefony pochodziły z zagranicy. „Aby odnieść sukces, trzeba znać sytuację w kraju i warunki, w jakich żyją tu emeryci. Mamy w Rosji dość naszych drani, którzy mogą za tym wszystkim stać” – powiedział portalowi informacyjnemu Lenta.ru. .
Ofiara czy morderca?
Co dzieje się teraz z oskarżonymi, którzy dopuścili się poważnych przestępstw na zlecenie oszustów? Część rosyjskich polityków uznała oszustwo telefoniczne za słabą wymówkę i domagała się surowych kar dla sprawców. Eksperci prawni nie są natomiast zgodni co do tego, czy w trakcie procesu należy uwzględnić manipulację psychologiczną jako okoliczność łagodzącą.
Moskiewski prawnik Dmitrij Sztoukaturow wskazuje na precedensy: w Krasnodarze i rosyjskiej republice Buriacji sądy traktowały takie podpalenia jako akty terroryzmu, jeśli atak miał podłoże polityczne. Jednak według Sztoukaturowa osoby, które działały zgodnie z instrukcjami oszustów, były ścigane jedynie za „zniszczenie lub uszkodzenie cudzej własności”, w związku z czym otrzymywały lżejsze wyroki.
Oczywiście nie wszystkie te ataki można przypisać oszustwom telefonicznym. Od początku wojny ośrodki werbowania do wojska były regularnie atakowane. Nawet po ogłoszeniu częściowej mobilizacji we wrześniu 2022 roku doszło do kilku ataków. Według obliczeń niezależnego magazynu internetowego Mediazona w 2022 roku w Rosji odnotowano co najmniej 67 podpaleń biur poborowych. Sprawcy często działali z przekonania, ze względu na własne antywojenne stanowisko lub powszechny protest przeciwko państwu. Od października rosyjska policja zwiększyła ochronę swoich biur poborowych na terenie całego kraju.
Oferta
Ten temat w porządku obrad:AKTUALNY MDR | Dziś na Wschodzie | 22 lipca 2023 | 07:18
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.