W czasie polskiej kampanii wyborczej bliskie stosunki między Polską a ogarniętą wojną Ukrainą zaczęły się psuć. Ukraina wreszcie ogłosiła, że na razie nie będzie kontynuować postępowania przed Światową Organizacją Handlu (WTO) przeciwko kilku państwom UE, w tym Polsce, w sprawie ograniczeń w imporcie zbóż. Wbrew decyzji UE Polska, Słowacja i Węgry nie zawiesiły ograniczeń w imporcie zbóż z Ukrainy, aby – jak wynika z własnych wypowiedzi – chronić rolników przed zbyt niskimi cenami. Kijów złożył zatem skargę do WTO. Pytanie to było szczególnie drażliwe w środku kampanii wyborczej w Polsce. Rządząca prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) cieszy się dużym poparciem w regionach rolniczych.
Irytację wywołały już dostawy polskiej broni na Ukrainę. Polski premier Mateusz Morawiecki powiedział, że broń nie będzie już dostarczana Ukrainie, „ponieważ wyposażamy się w najnowocześniejszą broń”. Prezydent RP Andrzej Duda wspomniał wówczas o nieporozumieniu, a rzecznik rządu Piotr Müller uszczegółowił wypowiedź Morawieckiego, że Polska będzie w przyszłości ograniczać dostawy broni na Ukrainę do już zawartych kontraktów. „Polska realizuje jedynie wcześniej ustalone dostawy amunicji i broni” – powiedział Müller. Obejmuje to dostawy uzgodnione w kontraktach z Ukrainą.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.