PiS, czyli po niemiecku „Prawo i Sprawiedliwość”, popełnił dramatyczny błąd w obliczeniach, przez co Polacy zaskoczyli Europę i prawdopodobnie samych siebie: te wybory były demokratyczną i europejską sensacją oraz lekcją, która powinna zainteresować także ludzi poza granicami Polski. Po co?
Z jednej strony dlatego, że wraz z nowym polskim rządem Europa powinna znów stać się znacznie bardziej zdolna do działania. Polska jest największym państwem Unii Europejskiej w Europie Środkowo-Wschodniej. Jeśli polskiej opozycji uda się przejąć kontrolę nad sprawami w Warszawie – a zainteresowane strony zapewne zrobią wszystko, co w ich mocy, aby to osiągnąć – Polska nie będzie już częstą przeszkodą w poszukiwaniu europejskich kompromisów. Sojusz polsko-węgierski będzie wówczas należeć do historii starożytnej.
Frekwencja wyborcza wyższa niż w 1989 r
I to prowadzi nas do „elementu edukacyjnego”. Wybory w Polsce pokazują, jak europejskie partie i obywatele mogą przeciwstawić się prawicowemu populizmowi i tendencjom autokratycznym, zwłaszcza poprzez mobilizację:
74 proc. uprawnionych do głosowania Polaków chciało mieć wpływ na kierunek, w jakim zmierza ich kraj w przyszłości. Nawet w 1989 r. tyle samo osób nie poszło na głosowanie. PiS tego nie przewidywał. Partia rządząca opierała się na swoich głównych wyborcach i, co nieuchronne, na braku zainteresowania politycznego.
PiS dosłownie zignorował fakt, że istnieje silna potrzeba istotnej zmiany kursu. Przez lata w groteskowym programie kontrolowanych przez rząd mediów państwowych niewiele wspominano o dwóch głównych protestach opozycji, które poprzedziły wybory. W ten sposób PiS stał się ofiarą własnego wypaczonego światopoglądu i własnych zachęt. PiS jedynie odstraszał zwłaszcza młodych wyborców, choć w niezamierzony sposób ich upolitycznił.
Po drugie, można stwierdzić, że konieczna jest jasna, prosta i skuteczna kontrpropozycja: partia rządząca w Polsce nie miała nic do zaoferowania w kampanii wyborczej poza nienawiścią i panikarstwem. Strach przed wszystkim: obcokrajowcami i migrantami, Niemcami, Rosją, Europą, zmianami i przyszłością. Opozycja nie dała się sprowokować i osłabiła konkurencję.
Zamiast tego: Tak, to takie proste: serca! Na naklejkach, plakatach jako motto demonstracji: tzw. „Marsz Milionów Serc” w Warszawie na krótko przed wyborami dał obraz Polski zupełnie innej niż PiS: Polski optymistycznej, przyszłościowej i zjednoczony. kraj. Opozycja pokładała nadzieję w zmianie. To niezwykle mocny motyw i obietnica.
Przed ewentualnym rządem Tuska stoi gigantyczne zadanie
Jednak rzeczywistość polityczna po utworzeniu rządu rzadko odpowiada ideałom. I to będzie gigantyczne zadanie ewentualnego rządu z Donaldem Tuskiem na czele: wprowadzić zauważalne zmiany i jednocześnie wyjaśnić, czego nie da się zrobić w krótkim terminie. Jeśli opozycja przejmie odpowiedzialność za rząd, to odziedziczy od PiS wypaczone państwo.
Całkowicie podważono praworządność, media państwowe zamieniono w narzędzia propagandy, kultywowano ogromny nepotyzm, marginalizowano i dyskryminowano grupy społeczne. Kiedy pomyślimy o kobietach i sztywnym prawie aborcyjnym, nie będzie przesadą stwierdzenie, że ich życie zostało zagrożone.
W ministerstwach i władzach wszystko jest zniszczone
Opozycja obiecała zakasać rękawy i naprawić błędy PiS ostatnich ośmiu lat. Tak, należy to tak powiedzieć. Ale ile czasu zajmie naprawa praworządności za pomocą środków prawnych? I jak możemy uniknąć oskarżenia o polowanie na czarownice i pociągnięcia do odpowiedzialności?
W ministerstwach, urzędach i władzach, jak donoszą liczne polskie głosy na portalach społecznościowych, dziś każdy niszczy i ukrywa wszystko, co może. Jednocześnie pojawiają się publiczne apele, aby sygnaliści przekazali informacje o naruszeniach prawa przez PiS mediom i opozycji.
Wyegzekwowanie sprawiedliwości i powstrzymanie się od dalszego pogłębiania podziałów społecznych będzie osiągnięciem politycznym. Wiele krajów partnerskich Polski i UE będzie na tyle mądrych, aby wspierać ten projekt, gdzie tylko będzie to możliwe. Wiele innych rządów i partii będzie pamiętać polskie wybory, gdy staną twarzą w twarz z prawicowymi populistami we własnych krajach.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.