tło
Europejscy wyborcy zasadniczo zmienili sytuację w Parlamencie Europejskim: dziś zbiera się on po raz pierwszy. Centrum jest bardziej konserwatywne, prawica jest w ruchu. Co to oznacza dla wyboru przedstawicieli wyższego szczebla?
Unijna „Gra o tron”: tak wielu negocjatorów nazywa obecnie walkę o władzę w ciągu najbliższych pięciu lat. W dzisiejszych czasach jest to szczyt. Nowo utworzony parlament rozpoczyna dziś wybór własnych przywódców. Roberta Metsola zdecydowaną większością głosów została wybrana ponownie na drugą kadencję.
Z niemieckiej perspektywy obiecującymi kandydatami na jedno z 14 stanowisk wiceprezydentów są unijna polityk Sabine Verheyen i ponownie Katarina Barley, która przewodziła SPD jako jej pierwsza kandydatka w wyborach europejskich.
Ciekawie będzie zobaczyć, czy i kto spośród prawicowych frakcji będzie w przyszłości reprezentował Parlament. Rodzi się zasadnicze pytanie: czy osoba, która w kampanii wyborczej agitowała na rzecz osłabienia instytucji europejskich, powinna otrzymać jedno z posłów?
Żadnej decyzji wobec konserwatywnego centrum
„Sojusz Centrum” ma zdecydowaną większość w parlamencie i władzę decyzyjną. Żadna decyzja Parlamentu Europejskiego nie może zostać podjęta wbrew wspólnej woli chadeków, socjaldemokratów i liberałów. Razem liczą ponad 400 członków – nowy parlament liczy łącznie 720 członków.
Nie tworzą jednak koalicji porównywalnej do sojuszy rządu niemieckiego, a po prostu „platformę”, która uzgadnia wspólne podstawowe zasady. Sojusz ten powinien zapewnić także głosy niezbędne do reelekcji Ursuli von der Leyen.
Prawdopodobnie jednak w czwartkowych i przyszłych tajnych wyborach przewodniczącego Komisji w kwestiach kontrowersyjnych pojawią się sprzeciwy. Wielu europejskich socjaldemokratów, zdecydowanie druga co do wielkości grupa w parlamencie, chce z „czerwonym sercem” w dalszym ciągu systematycznie realizować cele klimatyczne Zielonego Ładu, podczas gdy kurczący się europejscy liberałowie to bardzo zróżnicowana grupa. W szeregach niemieckiej FDP głównym celem jest odwrócenie końca silnika spalinowego i nie zaciąganie nowego europejskiego długu.
Wpływ Zielonych osłabł
Od czasu do czasu do sojuszu centrowego mogliby dołączyć także Europejscy Zieloni. Mogłyby także zapewnić decydujący „bufor głosów” w przypadku wyboru von der Leyen. Z jednej strony więc zabiega o nich EPP, z drugiej jednak trzyma się ich na dystans. Nie chcą składać zbyt wielu obietnic przegranym zielonych wyborów w sprawie polityki klimatycznej i Zielonego Ładu.
Jest mało prawdopodobne, aby Europejska Grupa Lewicy, która powraca do Parlamentu w nieco większej liczbie, odegrała rolę we wszystkich tych rozważaniach.
Ostatecznie „silny środek” jest teraz nieco bardziej na prawo niż przez ostatnie pięć lat. Podczas ostatniej kadencji decyzje podejmowała postępowa większość lewicowo-liberalna. To się więcej nie powtórzy.
Projekt taki jak Europejska Ustawa o Łańcuchu Dostaw prawdopodobnie nie miałby już szans w nowym, bardziej konserwatywnym składzie. Nie ma też takich rezolucji jak ta przyjęta w kwietniu wzywająca do zapewnienia podstawowego prawa do aborcji w UE.
Nowe frakcje po prawej stronie
Czy wszyscy nowi posłowie od razu znajdą swoje miejsca we wzmocnionej prawicy w parlamencie? Przynajmniej we frakcjach dużo się dzieje: wokół premiera Węgier Viktora Orbana i jego partii Fidesz wyłoniła się niedawno frakcja „Patrioci dla Europy”. Należą do nich austriacka FPÖ, belgijska radykalna partia Vlaams Belang i partia holenderskiego prawicowego populisty Geerta Wildersa. Dominują także partie dawnej frakcji „Tożsamość i Demokracja”, takie jak Liga Włoska i francuski prawicowy Zjednoczenie Narodowe.
Oczekuje się, że lider ich partii, Jordan Bardella, stanie na czele nowej frakcji, która jest co najmniej liczebnie silniejsza od EKR. Ta prawicowo-konserwatywna frakcja skupiona wokół „Fratelli d’Italia” włoskiej premier Giorgii Meloni i polskiego prawicowego konserwatywnego PiS jest najbliżej dźwigni władzy; Agresywnie domaga się stanowisk w nowym parlamencie.
Istnieje porozumienie między frakcjami, jeśli chodzi o ograniczenie uprawnień Brukseli, żądanie większej władzy dla państw narodowych i walkę z przepisami klimatycznymi Zielonego Ładu.
Istnieją jednak duże różnice w polityce migracyjnej, zwłaszcza w rozmieszczeniu uchodźców w Europie i podejściu do wojny na Ukrainie. Linia podziału pomiędzy przyjaciółmi Rosji i zwolennikami Kijowa jest wyraźnie widoczna pomiędzy frakcjami.
A AfD?
Trudno dokładnie określić, jakiej linii broni skrajnie prawicowy sojusz „Europe Sovereign Nations”, nowo założony przez AfD – wielu w Brukseli mówi o „skrajnie prawicowym odpoczynku” z antyunijnymi populistami i zaprzeczającymi Holokaustowi negacjonistami i antysemici.
Czas pokaże, w jakim stopniu prowokacje, blokady i odmienna kultura nacjonalistyczna ukształtują Parlament Europejski. Trzy prawicowe frakcje nie mają razem wyłącznej siły twórczej. Jednak wielu osobom wyraźnie brakuje woli kształtowania sytuacji i umiejętności pójścia na kompromis.
Ogólnie rzecz biorąc, nowo wybrani posłowie do Parlamentu Europejskiego, czasami postrzegani jako raczej bezsilni, mają obecnie władzę mianowania przywódców UE, a nawet pogrążania UE w chaosie. Jeżeli Ursula von der Leyen nie uzyska 361 głosów potrzebnych w pierwszej i jedynej turze głosowania, 27 szefów państw i rządów powinno rozpocząć poszukiwania nowego kandydata większości jeszcze tego lata.
Thomas Spickhofen, ARD Bruksela, obecnie Strasburg, tagesschau, 15 lipca 2024 20:48
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.