Znów Salzburg, tym razem na większą skalę

W bieżącym numerze postaram się szczegółowo wyjaśnić, dlaczego w tym roku festiwal w Salzburgu ma tak udaną przerwę. Tutaj, w domu, chodzi oczywiście o szerszy obraz, który trzyma nas w pułapce w tych niefortunnych czasach. Sukces programu operowego można wytłumaczyć przede wszystkim pewnym i spokojnym zaangażowaniem artysty Markusa Hinterhäusera w jakość. Niezagranie Richarda Straussa z Filharmonią i Thielemannem jest absurdem, a próba poradzenia sobie z problemem Mozarta, który powstał po śmierci Harnoncourta inaczej niż za pomocą Teodora Currentzisa, byłaby stratą czasu. Zależnie od okoliczności rozpoczęli więc znakomicie koncertem „Capriccio” i „Don Giovanni” w roli coveru. A jeszcze większy triumf nastąpił wraz z pierwszą, prawdziwą nową produkcją w momencie, gdy losy meczu były już prawie rozstrzygnięte: od 2 sierpnia znawcy klękają przed Mieczysławem Weinbergiem i jego operą Dostojewskiego „Idiota”.

A jakie życie artystyczne miał ten człowiek pośród wahań i ponownego odkrycia! Rodzina żydowska uciekła przed pogromami w Mołdawii do Polski, a większość zginęła podczas Holokaustu. Synowi udało się w 1939 r. uciec do Związku Radzieckiego, gdzie omal nie padł ofiarą Stalina i pozostał w Moskwie aż do swojej śmierci 26 lutego 1996 r. W 1953 r. rozpoczął się czas nadziei wraz z Chruszczowem, zdeptanym przez Breżniewa w 1968 roku wraz z Praską Wiosną. W latach 1990/91 Gorbaczow pod naciskiem zgodził się na likwidację imperium, a kiedy zmarł Wajnberg, Putin, jako poplecznik Borysa Jelcyna, przygotowywał się już do przejęcia władzy. Ale Weinberg wiódł satysfakcjonujące życie jako artysta pełen uczciwości pośród tych wstrząsów w historii świata.

To prowadzi nas do drugiego parametru tego niezwykłego festiwalu: przywiązania do bogatej i wspaniałej kultury rosyjskiej, przeszłości i teraźniejszości.

Prawnuczka Chruszczowa, politolog Nina Chruszczowa, potępiła Putina jako głównego mówcę i broniła rosyjskiej sztuki przed kretynami, którzy kiedyś zaatakowali Czajkowskiego i Dostojewskiego. Emigrant Igor Levit podaje tutaj ten sam przykład, co Currentzis, który nie wyemigrował. Otworzył festiwal „Pasją według św. Mateusza”, a w 2021 roku ponownie zagrał w spektaklu „Don Giovanni” Castellucciego, tym razem z Orkiestrą Utopia. W 2021 roku wystąpił tu ze swoim petersburskim zespołem MusicAeterna. Na początku wojny musiałby jedynie uciec pod klątwą, aby znacznie zwiększyć swoje znaczenie w nowych miejscach służby. Ale wtedy 200 muzyków z 15 krajów zostałoby z niczym. Został więc, ale wielokrotnie dawał znaki pokoju podczas gościnnych tournée, zwykle z konieczności z innymi orkiestrami. Jednak zobowiązania są rzadkie. Currentzis niedawno podróżował po Włoszech i Hiszpanii z MusicAeterna. Ale szczególnie w świecie niemieckojęzycznym – sala koncertowa i tygodnie festiwalowe pozostawiły tu brzydkie ślady – ludzie, którzy nie mają nic do stracenia, z zapałem tych, którzy nie mają nic do stracenia, próbują wymazać globalną markę.

Nie nauczyłeś się niczego z życia Mieczysława Weinberga? W takim razie warto zwrócić się do Prokofiewa, którego „Gracz”, ponownie oparty na Dostojewskim, zostanie pokazany w Salzburgu 12 sierpnia. Prokofiew wrócił do Związku Radzieckiego z Zachodu, ponieważ jego energia twórcza wyschła w obcym kraju.

W każdym razie tysiące rąk dotknęło Currentzisa w Salzburgu. Przeciwko niemu jest tylko dwóch, ambasador Ukrainy, który „zdecydowanie” sprzeciwiał się temu zaangażowaniu. Ta arogancka ingerencja w program austriackiej instytucji kulturalnej przeszła praktycznie niezauważona, co potwierdza rozwój sytuacji, który stwarza dla najechanego kraju ogromne problemy: świat jest coraz mniej skłonny do skrajnego osłabienia swojej solidarności.

Jeśli ktoś taki jak ja nie ma podstaw swoich przekonań, ma coraz większe kłopoty, ale coraz większe kłopoty mają jego definicje. Wrzawa przeciwko rosyjskim artystom pochodzi głównie z lewicy.

Ale co jest po lewej stronie? Aby z euforią wywołaną ostatecznym rozwiązaniem dla imigrantów zademonstrować, że Izrael odmawia negocjacji z bandą zabójców? Ale jednocześnie kryminalizować negocjacje z zabójcą Putinem, co mogłoby ostatecznie opóźnić promowaną przez lewicę III wojnę światową?

Zawsze uważałem też Alice Schwarzer za dumę oświeconej lewicy. A Sahra Wagenknecht pomogła nawet poprowadzić lewicę jako partię mającą stanąć na czele niemieckiego rządu stanowego. Ponieważ jednak obaj żądają przynajmniej tymczasowego wstrzymania tej szalonej modernizacji w celu wymuszenia negocjacji pokojowych, delegowani są do Putina i Orbana.

Z drugiej strony Orbán to niewątpliwie zły chłopiec. Ale fakt, że poddał się najpierw Zełenskiemu, a potem Putinowi, zasługiwał na ostrożne uznanie, a nie na ostracyzm ex cathedra. Jak, na małą skalę, odmowa naszej zielonej reprezentacji UE kompromisu w sprawie jej neutralności na rzecz nieistotnego, symbolicznego głosowania.

Trudno uwierzyć, co dzieje się w głowie takiego autystycznego, pijanego muzyką specjalisty jak ja w Salzburgu.

Co masz na myśli? Proszę napisz do mnie: Sichrovsky.heinz@news.at

Nowy biuletyn! Heinz Sichrovsky poinformuje Cię bezpośrednio: zapisz się na jego newsletter tutaj!

Patricia Marsh

„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *