Litwin, który trenował z Lewandowskim: Teraz tylko jeden lub dwóch naszych piłkarzy wróci do Polski

W Poniewieżu w 1981 r. G. Aleksa, urodzony w 1945 r., należał do utalentowanego pokolenia, z którego wielu piłkarzy szybko dorastało w koszulce z Poniewieża „Ekranas”, reprezentował litewską drużynę narodową i grał za granicą.

Aleksa, która jako dziecko marzyła o jeździe na rowerze, wybrała piłkę nożną i nie żałuje. Grał w młodzieżowych drużynach w każdym wieku, reprezentował drużynę U-21, która opierała się na ludziach z Poniewieża. Drużyna, której trenerem jest Virginijus Liubšis, ciężko walczyła w eliminacjach do Mistrzostw Europy Juniorów 2004, ale ostatecznie pokonała swoich rówieśników ze Szkocji i Niemiec.

W swojej karierze zawodowej G. Aleksa reprezentował Ekranas (2000-2004), Marijampolė Sudvai (2004-2005), Vilnius Žalgiris (2006-2008), grał w Polsce (Prnškuvo Znicz, 2008-2009), a następnie grał w Wilnie REO ( 2009-2012), a obecnie z największą przyjemnością gra z Ozu w III lidze VRFS.

– Gerdai, czy spędziłeś pierwsze osiem lat swojej kariery na Litwie, a najbardziej burzliwym okresem był prawdopodobnie kryzysowy „Žalgiris”?

– W tym czasie Armin Narbekov został zaproszony do kierowania zespołem. Wydawało się, że wszystko jest w porządku i chociaż na początku wyniki nie były imponujące, myśleliśmy, że wkrótce zagramy i sytuacja zacznie się poprawiać. Jednak właściciel klubu Vadim Kastujev wkrótce trafił do więzienia i zaczęły się wszystkie kłopoty.

W klubie nie było już pieniędzy, płatności były spóźnione. Sytuacja była napięta, zawodnicy chcieli zbojkotować mecz. Każdy, kto mógł wyjść z innych zespołów, ale większość z nas została. Mogę powiedzieć, że „Žalgirisa” przyciągnął trener Mindaugas Čepas. Wspierał wszystkich graczy, powołanych do walki.

– Czy klub jest zadłużony?

– Tak, bo wtedy wydawało się, że nie można dostać pensji. Ale kilka lat później nowy zarząd Žalgiris chciał kupić nazwę klubu, pokrył długi i zwrócił mi połowę pieniędzy. Mógłbym udać się do sądu i zażądać wszystkich wygranych pieniędzy, ale przyjrzałem się tej sprawie prościej. Wysłał mi pismo, że zwróci połowę kwoty, a reklamacji nie będę miał – podpisałem i było po wszystkim.

– Po Žalgiris od razu pojechałeś do Znicza. Klub grał w I lidze polskiej i taka perspektywa nie wydawała się wówczas wszystkim Litwinom atrakcyjna.

– Z Zniczem wszystko mogło potoczyć się znacznie lepiej. W I lidze poszło nam dobrze iw ostatnich 5 kolejkach drużyna musiała zdobyć 3 punkty, aby awansować do ekstraklasy „Ekstraklasy”. Ale udało nam się zdobyć tylko jeden punkt i nie weszliśmy do najwyższej ligi. Sponsorzy odwrócili się od drużyny, gmina zmniejszyła poparcie, a później Znicz przeniósł się do drugiej ligi.

Dlaczego pojechałem do Pruškuvy? Musiałem przeżyć z powodu presji pożyczkowej, innych zobowiązań finansowych, musiałem płacić za studia, a Žalgiris nie płacił pieniędzy. Musiałem jakoś zarobić – nie było innego wyjścia.

– To mało znany fakt, że poznałeś w Zniczu polskiego gwiazdora futbolu Roberta Lewandowskiego, który dopiero zaczynał karierę. Czy widzieliśmy, że z tego młodego człowieka wyjdzie wspaniały piłkarz?

– Właściwie minęliśmy. Kiedy przyjechałem do Znicza, już umówił się z Lechem w Poznaniu i już miał jechać. Przegrana przez wspólne granie w meczu została przegrana, właśnie na treningu. R. Lewandowski mimo młodego wieku strzelił w I lidze wiele bramek. Uchodził za bardzo utalentowanego, doskonale uderzając w nogę budynku, bijąc celnie. Po prostu różni się od większości swoich rówieśników. Nie było wątpliwości, że będzie sławny, ale wątpię, by ktokolwiek w tamtym czasie spodziewał się, że zostanie gwiazdą tego poziomu.

– Lech zapłacił za R. Lewandowskiego 1,5 miliona złotych klubowi Pruškuva. Czy to było dużo pieniędzy?

– W skali Polski to niezauważalne przejście, choć jako klub z niższych lig Znicz otrzymał sporo pieniędzy. W tym czasie w I Lidze Polskiej my legioniści i najlepsi miejscowi gracze zarabiali około 8-10 tysięcy złotych miesięcznie. Podobną kwotę przeliczono na lity. W ligowej „Ekstraklasie” pensje wzrosły do ​​20-30 tys. złotych.

– Potem wróciłeś na Litwę i dość szybko zakończyłeś karierę piłkarską.

– Prezes Znicza mówi, że gdyby włamał się do Ekstraklasy, klub otrzymałby 8 mln euro na same transmisje telewizyjne. zł, kolejne 4 mln. dodani sponsorzy. A gdy nam się nie powiodło, sponsorzy zaczęli się wycofywać, a sytuacja finansowa klubu się pogorszyła. Prezydent zaproponował zatrzymanie połowy zakontraktowanej kwoty, ponieważ nie miał wyboru. Usiądź w Polsce za 4 tys. złotówki nie widziały punktów. Zwłaszcza, że ​​miałam 28 lat. Razem z Nikolajsem Misiukasem, który przez krótki czas grał w Pruškuve, spakowaliśmy walizki i pojechaliśmy do domu samochodem.

Po powrocie na Litwę miałem dużo czasu na refleksję. Otrzymałem zaproszenie od Jaunutisa Šetkusa, przywódcy Tauragė Tauras. Postanowiłem dać mu szansę. Ale kiedy pojechałem do Tauragė i zacząłem trenować, okazało się, że są problemy z moim początkowym pisaniem. Julius Kvedar najpierw powiedział, że pozwoli Taurusowi mnie zameldować, a potem okazało się, że tego nie zrobi.

W końcu postanowiłem nie tracić z oczu tego stanu przetrwania i zakończyć karierę zawodową. W wileńskim zespole REO był jeszcze krótki okres. Ciekawie było zgromadzić więcej fanów futbolu takich jak ja. Przeszliśmy z ligi II do ligi I, a potem do ligi A. Ale REO zabrakło podstawowych podstaw struktury klubu i szybko umarł. Fakyrai następnie zaprosił go do gry jako amator, teraz Oz.



Gerd Aleksa (po lewej, fot. VRFS)

– Kiedyś w Polsce grało wielu Litwinów, teraz – jednostki. Czemu?

– Myślę, że mamy poważne problemy nie tylko z piłką nożną, ale też z całą sytuacją sportową na Litwie. Ta sama koszykówka czy lekkoatletyka nie przechodzą najlepszych czasów. Coś jest nie tak z infrastrukturą lub finansowaniem, a może z osobami za to odpowiedzialnymi. Inne stany już dawno wyprzedziły nas własnym rozwojem sportowym, a my stoimy w miejscu.

Co mamy teraz w Lidze A? 4-5 klubów zawsze zbiera pieniądze na swój budżet, wszystkie pozostałe żyją z gminnej pomocy. To prawda, że ​​w przeszłości nasi piłkarze byli bardziej widoczni w Europie, ten sam Mantas Savėnas, Arūnas Klimavčius, który dorastał w Poniewieżu, a bracia Česnauskiai zrobili świetną karierę.

– Były trener Žalgirisu, Marekas Zubas, powiedział, że każdy litewski piłkarz, który otrzyma ofertę z klubu Ekstraklasy, pojedzie do Polski. Kandu, ale precyzyjny?

– Musimy to przyznać. Mogliśmy skorzystać z Edgara Jankauskasa, Mariusa Stankevičiusa, Tomasa Danilevičiusa, Davida Šembera – byli na placu osobowości. A ilu Litwinów może teraz poprawnie grać w polskiej lidze? Jeden lub dwa.

– Wracając do amatora. Grasz w VRFS III prawie w każdy weekend. Czy zespół Ozo po prostu cierpi z powodu słabego wyrównania w tym roku, ale czy nie brakuje motywacji?

– Aktywnie gram na sprawność i zdrowie. W każdym razie moja mentalność jest taka: potrzebuję dobrego towarzystwa, przyjaciół, z którymi mogę zarówno grać w piłkę, jak i żartować z siebie. Gdybym nie grał, zajęłoby mi to dużo czasu.

– Twój ojciec to znany trener Juozas Aleksa. Czy to zdeterminowało jego ścieżkę kariery?

– Jako dziecko bardzo chciałem spróbować jazdy na rowerze, który miał mocną pozycję w Poniewieżu. Ale wciągnęło mnie to w futbol. Zacząłem trenować, gdy miałem 8 lat. Powiedział: zostań w piłce nożnej przez rok, a jak zbierze się grupa rowerzystów, możesz pedałować. Ale uzależniłem się od piłki nożnej i zostałem tutaj.

Od dzieciństwa mówiono mi, że po skończeniu szkoły średniej, dołączeniu do LAPE i zostaniu nauczycielem-trenerem zostanę piłkarzem – wszystko było jasno zaprojektowane zgodnie z linią zawodową mojego ojca. Musiałem pójść w jego ślady. Ukończyłam LAPE zaocznie, choć teraz myślę, że wybrałabym inny kierunek studiów.

Ale potem z własnej inicjatywy ukończyłem studia magisterskie z politologii. Wielu piłkarzy myśli, że będą uprawiać sport przez całe życie i nie potrzebują nauki. Niekonieczne dla tych, którzy zarabiają miliony, a nauka i edukacja nigdy nie zaszkodziły średniej.

– Czy zostaniesz politykiem?

– Zdecydowanie nie. Niech inni się upolitycznią. Wolę oglądać wydarzenia polityczne z boku, dyskutować z innymi. Zwłaszcza teraz, gdy jest tyle różnych gorących tematów. Bardzo interesuje mnie życie polityczne, nie mniej niż inne hobby – wędkarstwo czy grzybobranie.

Surowo zabrania się wykorzystywania informacji publikowanych przez DELFI na innych stronach internetowych, w mediach lub gdzie indziej, lub rozpowszechniania naszych materiałów w jakiejkolwiek formie bez zgody, a jeśli uzyskano zgodę, DELFI musi być podane jako źródło.

Howell Nelson

„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *