Moskwa Stosunkowo spokojna noc na granicy polsko-białoruskiej kontrastuje z rosnącymi napięciami politycznymi w stosunkach Wschód-Zachód: po dwóch poważnych aktach przemocy w środę, w których wzięły udział dziesiątki uchodźców, polskie siły bezpieczeństwa nie odnotowały dalszych prób. Sytuacja pozostaje jednak napięta, ponieważ szacuje się, że około 4000 migrantów – głównie Kurdów z Iraku – stawia opór na obszarze przygranicznym.
Warunki w prowizorycznym obozie namiotowym są straszne. Uchodźcom brakuje jedzenia i wody pitnej. Ludzie chronią się przed zimnem, zbierając drewno opałowe z lasów. Praktycznie nie ma możliwości kąpieli ani uzyskania pomocy medycznej.
Upór uchodźców tłumaczy się nie tylko nadzieją na dalsze wejście do UE – większość z nich przebywa w Niemczech – ale także beznadziejnością ich sytuacji. Większość z nich nie może wyjechać po zapłaceniu przemytnikom od 12 do 15 tysięcy euro, aby się tu dostać.
Tymczasem spór o to, kto jest odpowiedzialny za sytuację, narasta. W Brukseli unijni ambasadorowie uzgodnili nowy pakiet sankcji wobec Białorusi, której wieloletni prezydent Aleksander Łukaszenko uważają za źródło kryzysu ze względu na jego hojne wizy dla Irakijczyków.
Najlepsze prace dnia
Znajdź najlepszą pracę teraz i
zostać powiadomiony e-mailem.
Oprócz sankcji wobec ludzi, jeszcze surowiej musi zostać ukarana linia lotnicza Belavia, która już w maju wycofała licencję na lot po przymusowym zatrzymaniu się Ryanaira w Mińsku. Celem może być między innymi umowa, zgodnie z którą Belavia nadal dzierżawi około połowy swoich samolotów irlandzkiemu państwu UE.
Ale UE chce również podjąć działania przeciwko innym liniom lotniczym, które podejrzewa, że są zaangażowane w holowanie lotów do Mińska. Oprócz Turkish Airlines, wysoko ocenione zostały również rosyjskie linie lotnicze Aeroflot, będące w większości własnością państwa, które latają do czterech destynacji na Bliskim i Środkowym Wschodzie (z wyłączeniem Tel Awiwu).
Akcje Aeroflotu znalazły się pod presją po pojawieniu się wiadomości. W czwartek, kiedy otwierano moskiewską giełdę, gazety spadły o 2%. Sama firma odrzuciła podejrzenia: „Nasze linie lotnicze nie obsługują żadnych regularnych lotów z Iraku czy Syrii, ani lotów na trasie Stambuł – Mińsk” – powiedział rzecznik firmy. To samo dotyczy lotów czarterowych – dodał.
Moskwa grozi „lustrzanymi sankcjami”
Ponadto od początku października spółka nie odnotowała wzrostu liczby pasażerów tranzytowych z Bliskiego Wschodu do Mińska. Według komunikatu prasowego w tym okresie do Mińska z Bejrutu przyleciało tylko 19 pasażerów. Firma uznała, że wiadomość o możliwych sankcjach zaszkodziła jej wizerunkowi i zastrzegła sobie prawo do podjęcia kroków prawnych.
Na raport natychmiast zareagowali także moskiewscy politycy. Wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji, wyższej izby parlamentu Rosji, Władimir Jabarow, groził dotkliwymi represjami, jeśli Aerofłot znajdzie się na liście sankcji. „Jeśli nałożą sankcje na naszą linię lotniczą, nałożymy lustrzane sankcje na ich linie lotnicze, które są bardzo zależne od Rosji ze względu na swoją lokalizację” – powiedział Djabarov.
Polityk ostrzegł, że Rosja może zablokować swoją przestrzeń powietrzną dla europejskich linii lotniczych. Byłby to rzeczywiście cios dla europejskich linii lotniczych. Szczególnie w ruchu Europa-Azja latanie po Rosji wiąże się ze sporymi kosztami.
W sporze o kryzys uchodźczy Moskwa jest retorycznie związana z Mińskiem. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oskarżył UE o uchodźców na granicy białorusko-polskiej. Swoją polityką Zachód przyczynił się do niszczenia źródeł utrzymania ludzi w Syrii i Iraku, powiedział Ławrow.
Nieprzerwany: Dzieło Łukaszenki i wkład Putina: migracja nie może stać się bronią
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.