Viktor Orban powinien pozostać premierem Węgier. To nie jest dobra wiadomość dla UE. Ale przez zerwanie z Polską nie jest już tak niebezpieczny jak wcześniej.
Trzeba dać Viktorowi Orbanowi jedną rzecz: premier Węgier ma wyjątkowe instynkty polityczne. Początkowo 58-latek chciał zmienić niedzielne wybory powszechne w populistyczne głosowanie nad dobrem i złem. Oto prawdziwi patrioci wyznający wielki naród madziarski i wartości chrześcijańskie. Tam kontrolowana przez Zachód opozycja ze swoimi ultraliberalnymi fantazjami LGBTIQ i bliskością biurokratów UE w Brukseli.
Ale wtedy prezydent Rosji wysłał Władimir Putin jego armia w Ukrainabezpośrednio sąsiadujący kraj z Węgier. Orbán nagle zmienił kierunek. Zamiast polaryzować, polegał na zapewnieniu. Powołał się na swoje wieloletnie doświadczenie na arenie międzynarodowej i przedstawił się jako rzetelny i dalekowzroczny ojciec kraju. Zjednoczona Opozycja, skomplikowana sześciopartyjna struktura, nie nadążała.
Sojusz Polski i Węgier się rozpada
Czołowy kandydat Peter Marki-Zay kontynuował polaryzację i eskalację, nawet jeśli dla wszystkich było oczywiste, że w czasie wojny ludzie tęsknią przede wszystkim za wskazówkami. Według prognoz wynikiem będzie kolejne zwycięstwo wyborcze instynktownego polityka Orbana. Jest to niezwykle gorzkie, ponieważ Węgrzy nie zadowalają się podkopywaniem demokratycznych fundamentów własnego kraju frontalnymi atakami na praworządność i wolność prasy. Osłabia ich także swoimi atakami i groźbami weta. iktóry w obliczu rosyjskiej agresji potrzebuje tylko jedności.
Niemniej jednak są też dobre wieści z kampanii wyborczej na Węgrzech. Starając się zachować niezależność i nie oddalać się zbytnio od Putina, Orban izolował się na wschodzie UE. Zwłaszcza Polska zmierza w przeciwnym kierunku. Oznacza to również, że „sojusz nieliberalny” jest na skraju upadku.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.