Nauczycielka pracująca w Kowieńskiej Szkole Bohaterów przyjechała na Litwę ze swoim 17-letnim synem.
Rozmowa z nim jest jak chodzenie po linie, kiedy nie wiesz, jak zachować równowagę i co powiedzieć, aby słowa, które stają się wspomnieniami, nie bolały. „To nie tylko moje marzenie, to samo dotyczy całego świata: zakończyć tę wojnę. Nie tylko ją zakończyć, ale żeby Ukraina była państwem spójnym i niezależnym. Bo Ukraińcy mogą wrócić do domu” – powiedziała Olga.
Rodzice pozostali na Ukrainie
Olga nie jest Ukrainką z pierwszego pokolenia – tu się urodziła i tu urodzili się jej rodzice. Rodzina mieszkała w powiecie zaporoskim, około 50 kilometrów od centrum powiatu. Jest nauczycielką języka i literatury ukraińskiej. Mąż Olgi od około roku pracuje na Litwie, w Kownie. Z tego powodu, gdy wybuchła wojna, sama wybrała Kowno.
Pomimo tego, że rodzina kobiety jest teraz bezpieczna, ona nieustannie martwi się o przyszłość samej Ukrainy, jej niepodległość, zakończenie wojny oraz fakt, że rodzice Olgi i matka jej męża pozostali na Ukrainie. W miarę możliwości kobiety utrzymują kontakt z bliskimi, tak jak wszyscy inni, czytają wiadomości i interesują się tym, co dzieje się w ich kraju pochodzenia.
Niepokój łagodzi fakt, że ona i syn Olgi prowadzą interesy na Litwie. Syn, były student Uniwersytetu Charkowskiego, rozpoczął już studia na Politechnice Kowieńskiej, a ona sama pracuje w Kowieńskiej Szkole Bohaterów i uczy uchodźców wojennych – dzieci – ich języka ojczystego i ich literatury.
nigdy nie myślałem
„Kiedy dowiedzieliśmy się, że Rosjanie zbliżają się do naszego miasta, że są jakieś 8-10 kilometrów dalej, bardzo szybko zdecydowaliśmy. Do tego czasu wciąż mieliśmy wątpliwości, czy jechać, czy nie. Gdy zbliżali się Rosjanie, to „Tam nie było czasu na myślenie. Gdyby linia frontu nie była tak blisko, moglibyśmy jeszcze nie wyjechać – powiedział rozmówca.
Gdy na Ukrainie wybuchła wojna, Olga wraz z innymi kobietami przygotowywała żywność dla ukraińskich żołnierzy – była koordynatorem tej działalności. Kobiety na zmianę przygotowywały śniadanie, obiad, kolację, a potem zabierały jedzenie.
„Bałem się, że Rosjanie nas znajdą. W końcu mój telefon kontaktowy był wszędzie, koordynacja była przeze mnie. Bardzo się bałem, bo ludzie opowiadali różne historie o tym, jak złapano zakładników, czyje telefony zostały sprawdzone” – powiedziała.
Życie na wojnie, mówi Olga, jest inne. Powiedzmy, że jesteś przyzwyczajony do czegoś, do czego nie można się przyzwyczaić. Na przykład wycie i syreny alarmowe: „Zaraz po ich usłyszeniu przeżyliśmy i sądziliśmy, że możemy się tylko ukryć. Dzieci również nauczyły się ukrywać. Później, jak mówi Olga, nie było już niepokoju, kiedy usłyszała syreny.
Wszystko się zmieniło
Kiedy podjęto decyzję o opuszczeniu Ukrainy, w jego rodzinnym mieście wciąż nie było wybuchów, zniszczone budynki. Teraz, mówi Ukrainiec, wszystko się zmieniło: „Kiedy wybuchła wojna, nie sądziliśmy, że zajdzie tak daleko. Że będą zarówno ofiary, jak i ruiny. W końcu wojna toczy się tu od 2014 roku, ale teraz tak nie jest. Rozpoczęło się ostrzeliwanie Kijowa, Charkowa, gdzie również przebywają nasi krewni. Zadzwonili do mnie, powiedzieli mi…
A tam, gdzie mieszkałem, pierwsze ofiary cywilne zostały zgłoszone w zeszłym tygodniu. Mam wielu znajomych w Mariupolu, gdzie sytuacja jest bardzo trudna. Są ludzie, którzy nie mogą opuścić miasta, ponieważ jest ono okupowane i nawet nie pozwala na pomoc humanitarną. »
Jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie, rozmowa zmierza w innym kierunku – o ukraińskim prezydencie Wołodymyrze Zełenskim, który został dowódcą wojny, oraz o samym narodzie ukraińskim, który bohatersko odpiera rosyjską agresję. Olga zdaje się mówić, że naród ukraiński jest silny i nie do złamania.
„Właśnie wtedy do nas doszła. Prezydent zaskoczył cały świat. Nie spodziewałem się po nim takiej siły i żeby mógł w ten sposób zadbać o swój kraj. Kiedy Janukowycz był prezydentem, po prostu uciekł. były różne opinie o Zełenskim przed wojną. Ale teraz oczywiście ludzie są bardzo przychylne” – powiedziała Olga.
Podróżować pociągiem
Jak to jest opuścić ojczyznę i nie wiedzieć jak i kiedy możesz wrócić? Wreszcie, czy w ogóle będziesz w stanie to zrobić? Jednak niedoświadczonym trudno będzie zrozumieć to uczucie.
„Bardzo trudno jest po prostu zabrać niezbędne rzeczy i odejść” – mówi cicho.
Podróż na Litwę była długa. Olga i jej syn udali się na stację Zaporoże, gdzie spędzili dziewięć godzin. Więc musiałem czekać, aby wsiąść do pociągu.
„Najpierw przywieziono kobiety z małymi dziećmi i kobiety w ciąży. W przedziale kolejowym było jedenaście osób. Na drugim piętrze przedziału leżało kilkoro dzieci, a wszyscy siedzieli na dole. Podróż do Lwowa trwała 24 godziny. Spędziliśmy tam noc z krewnymi, a następnego ranka przeszliśmy przez granicę ukraińsko-polską – powiedziała Olga.
Z granicy do Warszawy przybyła kobieta z synem, a mężczyzna zabrał ich na Litwę ze stolicy Polski.
Olga i jej syn mieszkali przez kilka dni w hostelu, potem kontaktowali się z osobami, które zabrały swoje rodziny do swoich domów.
Nie spodziewałem się uczyć
Po osiedleniu się w nowym domu Olgos nie zrezygnował z pomysłu, jak i jaka będzie potrzebna praca. Rozważała pracę w jakiejkolwiek pracy niewykwalifikowanej: „Naprawdę nie spodziewałam się, że znajdę taką w mojej specjalności. Litwin, który nas zabrał do domu, powiedział: nauczyciel nie może wykonywać niewykwalifikowanego zawodu. Potem zadzwonił do znajomych i dowiedziałem się, że szkoła bohaterów szuka nauczycieli z Ukrainy. Byłem pierwszym ukraińskim nauczycielem, którego przyjęła. »
Szkoła szybko zapełniła się ukraińskimi dziećmi i nauczycielami. Według Olgi w ciągu tygodnia było tu 10 uczniów, a jest już 60. Wzrosła też liczba pracujących ukraińskich nauczycieli.
Wiele zrobiono dla naszych ukraińskich dzieci. Kiedy ludzie pytają mnie, co mnie najbardziej zaskakuje na Litwie, odpowiadam, że ludzie, ich życzliwość, ich stosunek do nas.
Mówiąc o postawie społeczności szkolnej – nauczycieli, administracji, rodziców dzieci litewskich – Olga nie może powstrzymać łez. Tym razem – bez bólu, ale życzliwość: „Bardzo dobry zespół, wszyscy pomagają, komunikują się. Wiele zrobiono dla naszych ukraińskich dzieci. Kiedy ludzie pytają mnie, co mnie najbardziej zaskakuje na Litwie, odpowiadam, że ludzie, ich życzliwość, ich stosunek do nas. »
Poczucie wspólnoty
Ukraińscy nauczyciele, którzy uczą w szkole, uczą dzieci elektronicznie, ale już czekają na ukraińskie podręczniki. Ponadto sami wychowawcy uczą się – metodologii, według której w szkole bohatera odbywa się proces edukacyjny.
Olga mówi, że jedną z najbardziej uderzających różnic jest wielkość klasy. Na przykład w szkole, w której pracowała, w klasie było 30 i więcej dzieci, a na Litwie klasy były mniejsze.
„Dzieci mają też w tej szkole większą swobodę, mogą samodzielnie decydować o tym, co jest dla nich najciekawsze do nauki, co jest dla nich ważne, wyznaczają cele i jakie kroki muszą podjąć, aby osiągnąć swoje cele” – mówi Olga.
Rozmówca powiedział, że szkoła zadbała również o nowy lokal, ponieważ w obecnym nie ma już dzieci.
To, że kursy są organizowane dla ukraińskich dzieci, jest ważne nie tylko ze względu na samą naukę, wiedzę: „Tak, nauka jest potrzebna, jest ważna. Ale najpierw jest socjalizacja, aby dzieci mogły się dostosować, aby mogły się komunikować. Oczywiście zajęcia mogłyby odbywać się zdalnie, ale wtedy nie byłoby spotkań towarzyskich. Dzieci mają tu poczucie wspólnoty, są częścią wspólnoty. Z innymi uczniami uczestniczy w porannych ćwiczeniach i spacerach. »
Sama Olga nagrywała lekcje litewskiego. Oczywiście mówi, że język litewski jest trudny. Syn Olgi jest trochę łatwiejszy: „Prawdopodobnie im starsza osoba, tym trudniej jest dla niego. Synowi jest zdecydowanie łatwiej, a do tego świetnie mówi po angielsku. »
Rośnie liczba ukraińskich studentów
Andrius Pelegrimas, dyrektor Szkoły Bohaterów w Kownie, mówi, że na Litwie jest wiele dobrych inicjatyw i fantastycznych ludzi. „Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie i pierwsi uchodźcy przybyli na Litwę, pomyśleliśmy, że możemy pomóc w trzech rzeczach: przyjęciu rodzin, zatrudnieniu osób potrzebujących pracy i przyjęciu dzieci na studia.
Stworzyliśmy bazę danych, kto może pomóc i zakwaterować. Potem powitaliśmy pierwszych uczniów, a wkrótce nauczycieli. Obecnie szkoła zatrudnia kilkunastu ukraińskich nauczycieli różnych przedmiotów, uczy się 60 dzieci” – powiedział A. Pelegrimas.
Oprócz zwykłych lekcji dzieci uczą się także nowego przedmiotu – litewskiego. Edukacja dla ukraińskich dzieci w Szkole Bohaterów jest bezpłatna, a społeczność szkolna, rodzice i firmy pomagają w zbieraniu funduszy na pensje nauczycieli i materiały dydaktyczne: euro. Słyszeliśmy, że w przyszłości państwo zapewni finansowanie, ale nie wiemy jeszcze, jak to będzie wyglądać i kiedy. Pensje nauczycieli muszą być wypłacane teraz. Na razie tylko zatrudniamy nauczycieli, potem zastanawiamy się, jak iz czego im wypłacimy pensje.
Otrzymujemy duże wsparcie od NFQ Technologies i ich partnerów. Fundusze te gwarantują nam księgę zleceń finansowych. W pomocy uczestniczą rodzice i nauczyciele naszych dzieci. Wszystko czego potrzebujesz: podręczniki, gry, komputery, hulajnogi. Jednym z przykładów jest Andrius, pięcioletni ojciec dominikanin, który po usłyszeniu, że dzieci potrzebują komputerów, kupił ich tyle, ile potrzebują” – powiedział A. Pelegrimas.
A. Pelegrimas mówi, że niektórzy uchodźcy wojenni pozostaną na Litwie i tam będą tworzyć swoje życie: „Po wojnie nie wszyscy będą mieli dokąd wrócić. Ich domy – nie, są zburzone. Jeśli więc zobaczymy, że istnieje potrzeba lekcji ukraińskiego, będziemy kontynuować tę działalność. »
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.