Ale teraz między nami: kto płaci ponad 100 000 tys. za samochód z akumulatorem 60 kWh? I to od bezimiennej firmy o niepewnej jakości, niepewnej sieci usług i niepewnym przetrwaniu. Zwłaszcza, że jako alternatywę macie niemieckie pojazdy premium.
W ogóle nie rozumiałem tej koncepcji. Do czego służy wózek? Dla miasta? E-up za dziesiątą cenę Lightyeara jest bardziej wydajny i ma większą szansę na znalezienie miejsca parkingowego. Na dłuższą metę? Wtedy byłoby lepiej, gdyby samochód mógł pokonywać duże odległości na jednym ładowaniu z prędkością co najmniej 130 km/h, a w Niemczech nawet 160 km/h – nawet zimą, gdy jest zimno i ciemno. Podobnie jak EQS, który jest również bardzo dobry aerodynamicznie, ale oferuje akumulator 108 kWh zamiast 60 kWh w tej samej cenie.
A po co te wszystkie słoneczne bzdury? Dużo lepiej mieć dobrze ustawione stacjonarne ogniwa na własnym dachu i załadować nimi samochód, niż jeździć po podzielonym terenie dookoła świata w półoptymalnych warunkach. A może producent uważa, że ludzie, którzy wydają 150 000 dolarów na samochód, nie mają własnego wallboxa, ale zamiast tego mają wzniesienie z obrotową platformą, dzięki której samochód optymalnie dopasowuje się do pozycji słońca?
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.