Gintaras FURMANVIČIUS: O drukach – Respublika.lt

1 zdjęcie

Gintaras Furmanavičius. Zdjęcie: Stasys Zumbis

Kiedy w szkole uczyłem się geografii, takiego stanu na mapie nie było. Nazywało się Rodezja i robiono nam pranie mózgu w innych sądach, gdy białe potwory uciskały czarną ludność kraju. Była kolonią brytyjską do 1980 roku i od tego czasu została zdekolonizowana i stała się Zimbabwe.

Dopiero po wylądowaniu na lotnisku w stolicy Harare pogoda była cudownie łagodna. Jeszcze w samolocie zaskoczyła mnie jasna zieleń, co było miłe dla oka, zwłaszcza po wiosennej, która nie wróciła do domu.

Myślę, że będziesz się zastanawiać, jak wygląda cyrk koronny, który zabrał nas na letnie wakacje, kiedy podróżujemy po świecie. Mój lot był z Warszawy przez stolicę Kataru Doha, a stolica Polski była jedynym miejscem, w którym musiałem wykazać test zerowego PCR. Ani na lotnisku pośrednim, ani po przylocie na miejsce nikt nie pytał o dokumenty medyczne, nawet o żółty międzynarodowy paszport szczepień wymagany w innych krajach afrykańskich.

Musiałem dużo jeździć po całym kraju w tygodniu pracy. Jest już jesień, nie ma letnich upałów i jasnego afrykańskiego słońca. Temperatura powietrza jest taka sama jak w normalny letni dzień na Litwie. Bardzo piękna przyroda, dużo gruntów ornych, pięknie zagospodarowane pola. Musiałem odwiedzić grubego farmera, który jest właścicielem dużej plantacji kawy. Ma wspaniałą rodzinę: 9 dzieci, 28 wnuków, 8 prawnuków. Bardzo ciekawie było zobaczyć na własne oczy i usłyszeć z pierwszej ręki historię o tym, jak długo trwa ziarno kawy, zanim rano zamieni się w parującą filiżankę kawy.

Najsilniejsze i najlepsze z możliwych wrażenie pozostawili miejscowi. Niesamowita życzliwość, pomoc i uśmiechy rozkwitające na ich twarzach. Idąc ulicą i nawiązując kontakt wzrokowy, wszyscy natychmiast uśmiechają się szerokim i bardzo szczerym uśmiechem. Choć od odzyskania niepodległości minęło ponad cztery dekady, brytyjskie wpływy odczuwalne są na każdym kroku. Brytyjska architektura budynków, brytyjska kanalizacja w hotelach, gdzie nie ma kranu w zlewie i dwa osobne krany na ciepłą i zimną wodę, w przeciwieństwie do zwykłego ruchu na ulicach i drogach, jest daleka od ukończenia. Nie zapominając o angielskim, który młodzi i starsi znają nawet w najdalszych zakątkach kraju.

Nie mogę przestać wspominać o dobrym jedzeniu wszędzie, gdzie musiałem jeść. Prawdziwy raj dla miłośników mięsa i jego przetworów, mnóstwo nieznanych nam przypraw i mnóstwo bardzo pysznych lokalnych potraw, których nazw nie warto nawet pamiętać. A to, co szczególnie ważne podczas wyjazdu, to szeroka gama piw produkowanych lokalnie.

Wreszcie na tym, co mnie najbardziej zaskoczyło. Naprawdę nie uwierzysz – byli to lokalni urzędnicy, z którymi miałem dużo kontaktu w kilku miejscach w całym kraju w tamtych dniach. Generalnie jesteśmy przyzwyczajeni do naszych urzędników: albo sodemiczny bóbr z kolanami i łokciami w garniturze przypominającym mur berliński, albo konserwatywni talibowie gotowi kupić gardło każdemu, kto mógłby zapytać, w jaki sposób ziemia na Litwie stała się zdolna do mobilizacji. To, co ich łączy, to to, że oboje siedzą na swoim miejscu tak długo, że już trudno odróżnić, gdzie jest prezydent rządu, a gdzie jest lacrosse. Z drugiej strony przywódcy Zimbabwe to młodzi ludzie po trzydziestce, którzy mają doskonałe wykształcenie w Europie lub Ameryce i naprawdę dbają o przyszłość swojej ojczyzny. Żadnych formalności czy takich ulubionych więzi z nami, które oddzielają umysł od serca. Prosty i nieformalny strój, ta sama ciepła komunikacja, bezpretensjonalny szacunek rozmówcy i życzliwość, o której już mówiłem, były naprawdę przyjemne podczas wszystkich spotkań. Ci młodzi ludzie są gotowi wykorzystać swoją wiedzę i umiejętności, aby rozwijać swój wspaniały kraj i stać się liderem w swoim regionie.

Nie da się w kilku akapitach oddać wrażenia wszystkich. Równie niemożliwe jest nie zakochanie się w tym cudownym kraju i jego mieszkańcach podczas pobytu tutaj. Bardzo dziękuję za sprowadzenie mnie tutaj i życzę, abyście tu wracali nie raz, a na pewno zobaczycie ten piękny zakątek kontynentu afrykańskiego, gdy nadarzy się okazja.

Howell Nelson

„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *