„To kosztowało mnóstwo nerwów”: piłkarze ręczni zdobywają bilety na Mistrzostwa Świata

Lukas Mertens – Strzelił pięć goli: Lukas Mertens. – Zdjęcie: Marijan Murat/dpa

Na oczach 1750 widzów na Wyspach Owczych niemieccy szczypiorniści nie zaprezentowali się znakomicie, zwłaszcza w pierwszej rundzie. W końcu jednak liczy się tylko bilet na Mistrzostwa Świata.

Niemieccy piłkarze ręczni uczcili swój bilet na Mistrzostwa Świata małym tańcem. Pomimo niczego innego niż suwerennej wydajności, wybór DHB skoczył ramię w ramię na trawnik Torshavn.

W zwycięstwie 33:27 (15:16) nad Wyspami Owczymi podopieczni trenera reprezentacji Alfreda Gislasona ujawnili jednak zaskakujące problemy, zwłaszcza w pierwszej rundzie. „Zajęło to dużo nerwów, ponieważ byłem bardzo zdenerwowany w pierwszej połowie” – powiedział Gislason. – W drugiej połowie graliśmy lepiej i pewnie zabraliśmy go do domu.

Wybór DHB wygrał również pierwszy mecz play-offów z słabszym wynikiem 34:26. Najlepszymi strzelcami niemieckiej drużyny tym razem w Torshavn byli Luca Witzke i Lukas Mertens z pięcioma golami każdy. – Dzięki zwycięstwu udany wyjazd – powiedział kapitan Johannes Golla. „Naszym celem był wyjazd na Mistrzostwa Świata. Naszym celem było wygranie obu meczów. Ale musisz przyznać, że nie wszystko było idealne.”

Brak doskonałej wydajności

To pozwala Gislasonowi na rozważenie mundialu w Polsce i Szwecji na początku stycznia, ale ze względu na finały wybór DHB musi wzrosnąć. Wspaniały występ jeszcze nie został dostarczony. Podobnie jak w pierwszym meczu, brakowało nam skutecznych porozumień defensywnych, zwłaszcza w pierwszej rundzie, a faule techniczne były popełniane raz za razem w ataku.

Dość trzeciorzędni międzynarodowi gospodarze weszli nawet na przerwę z przewagą dzięki ochrypłym wsparciu 1750 widzów. Prawie nic nie szło w parze w zespole Gislasona. „Jesteśmy przekonani, że stworzyliśmy tę fajną atmosferę” – powiedział zawodnik długodystansowy Julius Kühn.

Bramkarz Andreas Wolff, który wyróżniał się w pierwszym meczu w Kilonii w ubiegłą środę, również tym razem zachował dyskrecję. W drugiej połowie do bramki wszedł rezerwowy Till Klimpke. Niemcy weszły do ​​gry ze względną pewnością siebie. Jednak pomimo trzybramkowej przewagi na początku meczu, sytuacja zaostrzyła się po dobrych dziesięciu minutach: Wyspy Owcze regularnie znajdowały luki w niewystarczającym niemieckim ukryciu, a drużyna DHB traciła wielkie szanse z przodu. Ogólnie rzecz biorąc, niemiecka drużyna wydawała się czasami zaniepokojona hałaśliwym tłumem w małym pokoju.

Drużynie Wysp Owczych kończy się powietrze

Polepszyło się dopiero, gdy siły gospodarzy powoli opadły. Dodatkowo zespołowi Gislasona udało się bardziej konsekwentnie wykorzystać fazy rosnącej słabości Wysp Owczych. Nie każdy rzut trafiał do siatki, ale im dłużej trwała gra, tym wyraźniej siedział faworyt. Teraz na sali było też spokojniej, bo własna drużyna była wyraźnie zadyszana.

Gislason zmienił teraz obronę i umieścił profesjonalistę z drugiej ligi Juliana Köstera na szczycie formacji defensywnej. Wykorzystywano również innych młodych ludzi z jego zespołu. Były to ostatnie eksperymenty od kilku miesięcy. Selekcja DHB zagra tylko w pierwszych turniejach Pucharu Świata w październiku. Jedno jest już pewne: Gislason wciąż ma dla niego pracę.

© dpa-infocom, dpa:220416-99-940775/3

Howell Nelson

„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *