W miarę jak nowoczesna technologia poprawiała, przynajmniej teoretycznie, życie mieszkańców Miedzianego Kraju, szykowało się coś mrocznego, o czym początkowo nikt – przynajmniej otwarcie – nie mówił. Ale tak było. Może po prostu nie mogli tego zidentyfikować.
Od drugiej połowy XIX wieku pomiędzy przedsiębiorstwami górniczymi a ich pracownikami zapanowała nieufność. Wraz z nadejściem XX wieku region doświadczył wielu zmian, zarówno w demografii populacji, jak iw biznesie.
Na początku przedsiębiorstwa górnicze były małymi, niezależnymi firmami. Zatrudnili kilkunastu pracowników kontraktowych, kierownika na miejscu – agenta – i prawdopodobnie urzędnika, wszyscy mieszkający w mniejszych lokalizacjach. W większości przypadków przynajmniej jeden z dyrektorów firmy znał agenta górniczego i urzędnika osobiście, a agent znał mężczyzn, z którymi mieszkał i pracował. Były to małe, zwarte firmy.
Zimą 1846-1847 John H. Forster był agentem kopalni około 16 mil od Eagle River, gdzie „kilku szorstkich niemieckich górników i jeden lub dwóch Francuzów” utworzył swoją siłę, podzieloną na cztery „Wygodne kabiny z litej sosny. Około 40 lat później Forster pisał o tym w bardzo pragmatyczny sposób o jedzeniu z mieszkańcami małej osady.
Zmieniło się to jednak stopniowo, ponieważ wiele firm z różnych powodów zostało rozwiązanych. Inne firmy organizują się, zajmują miejsca poprzednich witryn lub więcej i stają się większe niż pierwsze firmy pionierskie. Pod koniec XIX wieku przedsiębiorstwa wydobywcze bardziej przypominały dzisiejsze przedsiębiorstwa niż w przeszłości. Funkcjonariusze, którzy zatrudniali setki ludzi, nie znali już swoich pracowników osobiście i prawdopodobnie nie rozpoznaliby żadnego na chodniku.
Na przykład w Cliff Mine w 1845 roku kapitan Edward Jennings był tam pierwszym agentem, wspomaganym przez jednego lub dwóch urzędników i kierowany przez jednego z członków zarządu. Pod ziemią znajdowało się dwóch głównych kapitanów kopalni, jeden na dziennej, a drugi na nocnej. Na powierzchni był kapitan i jego pracownicy.
Zaledwie 20 lat później kopalnie Calumet i Hecla nie wyglądały tak naprawdę, nawet na początku. Po tym, jak Edwin Hulbert został zastąpiony przez Aleksandra Agassiza na stanowisku agenta w kopalni, firma rozrosła się tak szybko i przyjęła tak wielu pracowników, że Agassiz nie miał czasu na pracę i znajomość każdego pracownika kontraktowego. Trzy lata po fuzji Calumet i Hecla byli największym pracodawcą w regionie.
„W 1874 r. zatrudnialiśmy 1616 mężczyzn”, Agassiz powiedział na dorocznym posiedzeniu zarządu w Bostonie. „W 1899 zatrudnialiśmy 4607 osób”.
W przeciwieństwie do tego, w 1903 roku Quincy Mining Company odnotowała średnią siłę 1624 mężczyzn na ten rok. Chociaż około jedna czwarta siły sił C&H, to była zbyt duża siła, by znać każdego człowieka.
Dla porównania, w 1900 roku w C&H był agent, teraz nazywany superintendentem lub dyrektorem generalnym, z biurem pełnym inżynierów, geologów, kreślarzy, urzędników, księgowych itp. Był naczelny kapitan kopalni, kapitanowie każdego dołka, liderzy zespołów, szefowie działów itp.
W późniejszych firmach górniczych dyrektor generalny był tak wysoko w łańcuchu żywnościowym, że był odizolowany od pracowników kontraktowych, jeśli w ogóle. System klasowy, w którym żyli i pracowali ludzie z urzędów wschodnich, rozciągał się na wyrobiska górnicze.
Na przykład w firmie wydobywczej Quincy „oficerowie” w kopalni – agent, naczelni kapitanowie kopalń, urzędnicy itp. mieszkali w domach wybudowanych przez kompanię znacznie przewyższającą te wybudowane dla robotników, a domy oficerów były wyposażone w parę wybudowaną przez kompanię bojlery, oprócz bieżącej ciepłej i zimnej wody w łazienkach, domy robotnicze nie miały kanalizacji ani nawet toalety w piwnicy. Każdy pracownik lub jego rodzina, który chciał się wykąpać, brał kąpiel w metalowej wannie w kuchni lub płacił za kąpiel w zakładowych łaźniach publicznych.
W drugiej połowie XIX wieku, kiedy władzę przejęli długoletni pracownicy migrujący, tacy jak Kornwalii, Irlandczycy, Walijczycy i Niemcy, skład etniczny regionu zaczął się zmieniać. Szczególną uwagę zwrócił na to Biuletyn Statystyczny Departamentu Pracy Stanów Zjednoczonych nr 139, Michigan Copper District Strike, opublikowany 7 lutego 1914 r.
„Pierwszymi obcokrajowcami, którzy zostali zatrudnieni w zakresie, byli Cornish, Scottish [sis]Irlandczycy i Niemcy, Biuletyn na stronie 144. „Przybyli do dzielnicy w pierwszych latach rozwoju i stanowili największy odsetek górników przez pierwsze 30 lat (1844-1874). Spośród nich Kornwalijczycy lub ich potomkowie są dziś najliczniejsi.
Raport mówi dalej, że w latach 70. XIX wieku „Zaczęli przyjeżdżać Finowie, Szwedzi i Norwegowie, aw latach 80. Włosi. Chorwaci zaczęli przybywać około 1890 roku, a następnie inni Austriacy, Węgrzy i Polacy w latach 90. Finowie są dwa razy liczniejsi niż górnicy jakiejkolwiek innej rasy.
W 1910 hrabstwo Houghton liczyło 88 098 mieszkańców; Hrabstwo Keweenaw liczyło 7156 mieszkańców; a hrabstwo Ontonagon liczyło 8650. Spośród ludności hrabstwa Houghton 4459 było Anglikami; Niemcy reprezentowali 1723 osoby; Irlandia tylko za 799. Z kolei 11 536 imigrantów przybyło z Finlandii. Liczba imigrantów z Cesarstwa Austriackiego wynosiła 3333.
Krótko mówiąc, ruch migracyjny przesunął się na wschód. Coraz więcej grup etnicznych napływa do regionu z krajów Europy Wschodniej. Mówili nieznanymi językami. Ubierali się śmiesznie. Jego maniery były dziwaczne i obce. Firmy wydobywcze ich potrzebowały, ale nie chciały ich i nie ufały im. Z kolei ci nowi mieszkańcy Europy Wschodniej byli agresywni i wydawało się, że mają wpływ na to, jak powinno i będzie działać kierownictwo średniego i wyższego szczebla. To początek okresu narastającej wrogości między pracownikami a ich pracownikami.
Graham Jaehnig posiada tytuł licencjata nauk społecznych/historii na Uniwersytecie Technologicznym w Michigan oraz magisterium z angielskiego/kreatywnego pisania non-fiction na Uniwersytecie Południowego New Hampshire. Jest znany na całym świecie ze swoich pism na temat imigracji z Kornwalii do górniczych rejonów Stanów Zjednoczonych.
Dzisiejsze najświeższe wiadomości i nie tylko do Twojej skrzynki odbiorczej
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.