Kanclerz wykorzystała tradycyjne przemówienie z 8 maja do uzasadnienia swojej ukraińskiej polityki. Niewiele można temu zaprzeczyć, może poza tym, że przy tej okazji nie powiedział nic, czego nie słyszano już w Bundestagu iw różnych wywiadach.
Nic, co Scholz powiedział o dniu wyzwolenia Niemiec z narodowego socjalizmu, nie jest błędne. Ale maluje surowy obraz. Co jest przeoczeniem, ponieważ uczciwie byłoby pokazać kompletny egzemplarz przed jutrem. Władimir Putin wykorzystuje „swój” dzień wyzwolenia na kolejne kłamstwo w historii.
Ważne jest to, czego nie zrobił Olaf Scholz. 8 maja byłby doskonałą okazją do wyeliminowania pewnych historyczno-politycznych białych plam w stosunkach Niemiec z Rosją. W przeciwnym razie trudno byłoby ujawnić głęboki wymiar rosyjskiej wojny agresji na Ukrainie. Kanclerz przegapił tę szansę.
Czego nie powiedział Scholz? Już Stalin ujarzmił Ukrainę
Bądźmy konkretni. Olaf Scholz mówi: „W przeszłości Rosjanie i Ukraińcy walczyli razem, dokonując wielkich poświęceń, by pokonać morderczy niemiecki narodowy socjalizm. Co Scholz mógł powiedzieć, ale nie: Zanim Rosjanie i Ukraińcy walczyli razem przeciwko Hitlerowi, Hitler i totalitarny przywódca sowiecki Stalin walczyli przeciwko nim Ukraińcom. Oraz Polacy i Bałtowie. Dlaczego tak ważne było zgłoszenie tego?
Zanim Stalin walczył z faszyzmem, sprzymierzył się z tym faszyzmem. Mianowicie w celu rozbudowy swojego imperium sowieckiego – kosztem niepodległych państw, zwłaszcza Polaków. Porozumienie niemiecko-rosyjskie kosztem Europy Wschodniej zostało już zapowiedziane w traktacie w Rapallo z 1922 r. między komunistycznym imperium rosyjskim a Republiką Weimarską Niemcami.
Siedemnaście lat później pakt Hitler-Stalin w okrutny sposób kontynuował tę linię – Polska została wyeliminowana w tajnym protokole dodatkowym. W ciągu dwóch lat między tym dyktatorskim paktem a atakiem Hitlera na Związek Radziecki, dwaj totalitarni przywódcy realizowali tę politykę – robili to razem.
Jeszcze wcześniej, w latach 1931 i 1932, Stalin prowadził straszliwą kampanię przeciwko Ukrainie – podpisał wyrok śmierci na ponad trzy miliony Ukraińców, którzy zagłodzili się z powodu jego brutalnej polityki. Ta polityka – Hołodomor – jest jednym z powodów, dla których Ukraińcy nie chcą ponownie znaleźć się pod rosyjskim jarzmem.
Tym, którzy uważają, że to już przeszłość, minister ds. rolnictwa ekologicznego Cem Özdemir wyjaśnił niedawno, że Putin prowadzi „politykę głodową” w szczególności wobec Ukrainy – Rosjanie kradną pszenicę, a eksport pszenicy do Afryki blokują blokadą morską. . Polityka głodowa jest kontinuum rosyjskiej polityki wojennej. Byłoby dobrze i uczciwie, gdyby Scholz zwrócił na to uwagę.
Dla NRD i Europy Wschodniej 8 maja był wyzwoleniem od narodowego socjalizmu, a nie totalitaryzmu
Kanclerz federalny przypomina następnie, że 8 maja 1945 r. jest „Dniem Wyzwolenia” od czasu hołdu dla Richarda von Weizsäckera. Ale to tylko połowa prawdy. 8 maja 1945 roku był dniem wyzwolenia Berlina Wschodniego i NRD od narodowego socjalizmu. Nie był to jednak dzień wyzwolenia od totalitaryzmu. Ponieważ reżim totalitarny został zastąpiony przez inny, komunistyczny. To odcisnęło swoje piętno w Niemczech Wschodnich do dziś – nawet w kancelarii państwowej, jak Manuela Schwesig w Meklemburgii-Pomorzu Przednim.
Dotyczyło to nie tylko NRD, ale całej Europy Wschodniej. Stalin odmówił Polakom, Bałtom, Węgrom i Jugosłowianom szansy na życie w wolności. Dlaczego ten historyczny fakt jest nadal ważny dzisiaj? Ponieważ Putin próbuje odbudować rosyjski świat Stalina w historycznie rewizjonistyczny sposób.
A lekcją, jaką można wyciągnąć z „Dnia Wyzwolenia” Weizsäckera, powinno być zapobieganie powtórzeniu się historii w Europie Wschodniej – aby wyzwolenie stało się kolejnym więzieniem. Jak mógł zauważyć Scholz, było to również raison d’etre ekspansji NATO i Unii Europejskiej na wschód.
Żadne państwo wschodnioeuropejskie nie zdecydowało się dobrowolnie pójść za Rosją. Wszystkie bez wyjątku kraje, które znajdowały się pod rosyjskim rządem, próbowały się uwolnić, gdy otworzyła się szansa z powodu słabości Rosji na początku lat dziewięćdziesiątych.
Niemcy nie słuchali Putina, ale Scholz też o tym nie mówi
Olaf Scholz mówi, że „Nigdy więcej!” to lekcja z 8 maja 1945 r. Aby potem zadeklarować: „A jednak znowu się wydarzyła – wojna w Europie”. W polityce jednak nic takiego się nie „dzieje”. Nic się nie „dzieje”, bo wszystko ma swoje powody. Oto, co „stało się pierwsze”: rzekomo „doskonały” demokrata Putin rozwinął neokolonialną ideologię podboju, o której otwarcie mówił od 15 lat. Zachód, w tym Niemcy, nie słuchał Putina.
To niesłuchanie można niemal nazwać aktem agresywnej ignorancji. Powodem tego jest połączenie rusofilskiej naiwności i ekonomicznej chciwości. Niemcy, zwłaszcza chętni socjaldemokraci, upierali się, że Rosja jest dodatkiem Dostojewskiego, Gogola i Czechowa. Ale to, co jest gloryfikowane w Niemczech jako „rosyjska dusza”, to być może 15% rosyjskości, według głębokiego współczesnego rosyjskiego pisarza Erofiejewa. Reszta, według Erofiejewa, to – do dziś – Iwan Groźny.
Scholz oddaje się temu, co niedawno nazwano „dysonansem poznawczym”.
Myśl końcowa: Scholz oferuje coś, co niedawno nazwano „dysonansem poznawczym”, rozbieżnością między mową a działaniem. Trudno mówić o „maksymalnej solidarności” z Ukrainą, jeśli nie ma embarga na gaz, jeśli nie dostarczono „Leosa” i „Mardera”, a amunicji dla Geparda brakuje wszystkiego, nawet daty dostawy tego strzelca.
„Maksymalna solidarność” w rozumieniu Scholza oznacza, co można zrobić, jeśli nie chce się prowokować Putina. Można to z pewnością uzasadnić przysięgą kanclerza federalnego. Ale wtedy nie powinieneś sprawiać wrażenia, że robisz wszystko.
A cel wojny Scholza wobec Ukrainy pozostawia nas przynajmniej w ciemności. Czy kanclerz mówi, że Ukraina „będzie istnieć”?
Jak co? W jakich granicach?
Nie powinno dziwić, że Ukraińcom to wszystko nie wystarczy. Ale także inni mieszkańcy Europy Wschodniej. Od dawna pragnęli niemieckiej roli przywódczej.
W związku z tym kanclerz Scholz z pewnością nie dotrzyma obietnic.
Bo nie chce.