Gdzie jest „lampart”?
Na czym polega niemiecko-polski spór czołgowy?
Tomasz Dudek
26.05.2022, 06:50
Polska dostarczyła na Ukrainę 240 czołgów konstrukcji radzieckiej, które Niemcy chciały zastąpić dostarczając czołgi „Leopard”. Ta wymiana pierścieni przeradza się w spór, w którym Warszawa oskarża rząd federalny o złamanie słowa. To spór, który ma historię i wiele odcieni szarości.
Była to szczególna niedziela dla Prezydenta RP Andrzeja Dudy, z tym, co nazwał „przemówieniem historycznym”. Był pierwszym zagranicznym politykiem, który przemawiał do Rady Najwyższej, ukraińskiego parlamentu, od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenskij byłby sam inicjatorem, który umożliwił pojawienie się swojego polskiego odpowiednika. Okazję, którą wykorzystał Duda, dla którego była to druga wizyta w Kijowie od czasu rosyjskiej inwazji. W swoim przemówieniu poruszył nie tylko rosyjskie zbrodnie wojenne, ale także podkreślił solidarność Polski z Ukrainą i szczególne stosunki polsko-ukraińskie.
Podczas gdy w przeszłości zawsze istniały napięcia między Warszawą a Kijowem dotyczące historycznej interpretacji Stepana Bandery i jego powstańczej armii, którzy walczyli w latach 1943-1944 w polsko-ukraińskiej wojnie partyzanckiej na dzisiejszej zachodniej Ukrainie w Zbrodnia Wołyńska Szacuje się, że zginęło do 100 000 polskich cywilów, różnice te zniknęły od 24 lutego. Na Polskę uderzyła fala solidarności, która osiągnęła niemal rozmiary tsunami i wyróżnia się wszechobecnymi ukraińskimi flagami w miejscowościach między Odrą a Bugiem.
Polskie wsparcie dla Ukrainy
Jak prawie żaden inny kraj, również Polska udziela aktywnej pomocy. Głośny „Ukraine Support Tracker” Instytutu Gospodarki Światowej w KiloniiPolska jest czwartym co do wielkości zwolennikiem kraju najechanego przez Rosję po Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. Jeśli mierzyć pomoc pod względem produktu krajowego brutto, to Polska z jej pomocą zajmuje nawet trzecie miejsce. Niemcy, czwarta co do wielkości gospodarka świata, są dopiero na 14. miejscu. Nie mówiąc już o pomocy dla około 3,5 mln ukraińskich uchodźców, którzy po rosyjskiej inwazji przekroczyli granicę z Polską, z których większość pozostała w kraju nad Wisłą.
Wsparcie militarne, jakiego Polska udzieliła Ukrainie obejmowało karabiny szturmowe i broń przeciwpancerną wyprodukowane w Polsce, a także 240 czołgów T-72, które Polska zapowiedziała około cztery tygodnie temu i od tego czasu zapowiada prawdopodobnie używany również przez wojska ukraińskie. Pochodzą one z zasobów polskiej armii i, jak zapowiedział w kwietniu kanclerz Olaf Scholz, powinny zostać zastąpione dostawami niemieckimi dla wschodnich partnerów NATO, którzy wciąż mają w zapasach broń z UE, byłego Związku Radzieckiego.
Problemy przy wymianie pierścionków z Polską
Ale są oczywiście ogromne problemy z ogłoszoną przez Scholz wymianą pierścieni. Chociaż do Czech dostarczono 15 czołgów „Leopard”, pojawiły się problemy z dostawą czołgów do Słowenii. Istnieją duże różnice w wymianie pierścieni, zwłaszcza między Berlinem a Warszawą. W minioną sobotę dowiedzieliśmy się, że negocjacje znalazły się w takim impasie, że polski rząd oskarża Berlin o „brak głosu”. A jakby tego było mało, wysocy rangą polscy politycy w ostatnich dniach nawet zintensyfikowali swoją grę. „Nie dotrzymaliście tej obietnicy. I szczerze mówiąc, jesteśmy bardzo rozczarowani” – powiedział prezydent Duda na uboczu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w wywiadzie dla „Welt”. Jeszcze dalej poszedł minister obrony Mariusz Błaszczak, który we wtorek powiedział polskiej stacji radiowej: „Niemcy od dziesięcioleci wzmacniają siłę militarną Putina. Teraz wygłaszają oświadczenia, za którymi nie podążają czyny”.
Powodem zaciekłego sporu i zarzutów jest czołg „Leopard”. Jako następcę starego T-72, Polska domaga się dostarczenia ostatnich czołgów „Leopard”. Jednak nawet Bundeswehra jej w tej chwili nie ma, dlatego według niemieckiego oświadczenia szybka dostawa nie jest możliwa.
Rozczarowanie w Niemczech
Obecnie trudno powiedzieć, na ile zasadne są polskie zarzuty. Rząd federalny odrzuca polskie zarzuty. Co można powiedzieć z całą pewnością: za obecnymi oskarżeniami pod adresem Berlina kryje się nie tylko antyniemiecki folklor typowy dla narodowych konserwatystów u władzy w Polsce.
Jeszcze przed rosyjską inwazją Polska, podobnie jak inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, była rozczarowana chwiejnym poparciem Niemiec dla Ukrainy. Nastroje wobec Berlina nie poprawiły się w ciągu ostatnich trzech miesięcy. „Nie chwalę Niemców, bo mają dużo do zrobienia i są częściowo odpowiedzialni za obecną sytuację w regionie” – powiedział Donald Tusk, były przewodniczący Rady UE i przewodniczący największej partii opozycyjnej „Koalicji Obywatelskiej”. . „, który, podobnie jak cała liberalna i lewicowa opozycja w Polsce, faktycznie ma pozytywny stosunek do Niemiec.
Tusk nie jest odosobnionym przypadkiem. Spór o czołgi to tylko słynna ostatnia kropla w mieszanej sytuacji, która – po latach niezgody w sprawie Nord Stream 2, ostrzeżeń o ignorowaniu przez Berlin polityki niemieckiej Rosji, a ostatnio niepewnej pomocy dla Ukrainy – doprowadziła wielbłąda do przepełnienia. Zarówno w obozie narodowo-konserwatywnym, jak iw opozycji.
Drogie czołgi w Polsce
Jednocześnie niezdecydowane zachowanie Berlina pomaga polskiemu rządowi, który od 24 lutego z odnowioną pewnością siebie działa na arenie międzynarodowej, także w sporze z UE. Wiodące państwo UE, takie jak Niemcy, które niechętnie nie tylko pomaga Ukrainie, ale też dotrzymuje obietnic złożonych własnym partnerom, jest dla Warszawy listkiem figowym, jeśli chodzi o rządy prawa czy wolność prasy w kraju. Koalicja sygnalizacji świetlnej, która w umowie koalicyjnej przyznaje szczególną rolę integracji europejskiej, podjęła ten dylemat. Choćby ze względu na brak komunikacji, jakie urządzenie faktycznie mogą zapewnić Niemcy.
Jednocześnie pojawia się pytanie, dlaczego polski rząd tak mocno naciska na najnowsze modele „Leoparda”. Już w zeszłym roku okazało się, że Polska chce kupić 250 amerykańskich czołgów „Abrams”. Porozumienie, które powstało również z powodu nieporozumień w sprawie modernizacji czołgów „Leopard”, będących już na uzbrojeniu polskiej armii, zostało podpisane miesiąc temu.
Z czołgami „Abrams”, czołgami własnej produkcji, opartymi na radzieckim T-72, oraz czołgami „Leopard”, polska armia miałaby w swoich szeregach trzy różne modele. Zdaniem ekspertów nie tylko utrudniłoby to logistykę, ale również byłoby kosztowne. Cena wzrosłaby dalej, gdyby Polska zaakceptowała ofertę premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona. Zaoferował brytyjskiemu Challengerowi 2, aby zrekompensować T-72 dostarczony na Ukrainę. Gdyby Polska go zaakceptowała, byłby to czwarty model czołgu w ofercie Wojska Polskiego.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.