Kultura
08.07.2022 15:49, przez Ute Wessels i Felixa Hörhagera, dpa — element drukowany Wyślij e-mail
Reżyser Klaus Lemke nie mógł odnosić się do mainstreamowej publiczności kinowej. Jego prace polaryzują i prowokują. Radykalnie zwrócił uwagę na słabości społeczne. Lemke zmarł w wieku 81 lat, co potwierdza ZDF.
Niedawno pojawił się na Festiwalu Filmowym w Monachium pod koniec czerwca – fizycznie już widocznie pobity. Nie mógł dobrze chodzić, powiedział wtedy i uniósł znak: „Sztuka pochodzi z całowania”.
Wiele filmów Lemkego przypominało średni studia Schwabinga. Przyniosły mu sukcesy i nagrody, ale nigdy się nie spełnił. Wręcz przeciwnie, reżyser regularnie narzekał na publiczne dotacje do filmów.
„Niemieckie kino państwowe to plotki o kawie, które są dotowane do granic bezradności” – skarcił w wywiadzie w swoje 80. urodziny w październiku 2020 r. mężczyzna w kaszkiecie z nasuniętym na twarz kaszkietem. nie zostanie zlikwidowane, niemieckie kino pozostanie „najnudniejszym światem”. Był przekonany, że bez środków publicznych Niemcy w ciągu zaledwie dwóch lat mogą stać się najbardziej kreatywnym krajem filmowym w Europie: „Przysięgam!”.
Sam Lemke tradycyjnie kręcił na niskim budżecie – nawet w czasie kryzysu koronowego. „Ponieważ cały mój sprzęt filmowy z łatwością mieści się w podręcznej torbie podróżnej”. Operator robi również dźwięk i jako aktor wybiera kilka osób na ulicy.
Lemke filmuje w ten sposób od lat 60. Pracuje najczęściej z amatorami, których odkrywa w Monachium, Hamburgu czy Berlinie w kawiarniach lub na ulicy i często zatrudnia ich na miejscu. Jego odkrycia obejmują gwiazdy telewizji, takie jak Wolfgang Fierek i Cleo Kretschmer. Często brakowało mu szczegółowego scenariusza, pozostawiając aktorom miejsce na improwizację.
Już swoimi pierwszymi filmami, produkowanymi głównie dla telewizji, takimi jak „Brandstifter” (1969) czy „Rocker” (1972), Lemke zwrócił uwagę na ciemną stronę społeczeństwa. W przypadku filmów takich jak „Idol” czy „Amore” studia podążały głównie za sceną Schwabing. Dla reżysera, urodzonego w Landsberg/Warthe w dzisiejszej Polsce, centrum jego twórczości stało się Monachium – miasto uhonorowało go w 2010 roku Nagrodą Filmową Monachijską za „Brudne Południe”, a w 2014 roku autorskim serialem na Festiwal Filmowy.
Lemke spędził swoje szkolne dni w Düsseldorfie po ucieczce z Niemiec Wschodnich do Niemiec Zachodnich z matką i siostrą. Studiował filozofię i historię sztuki przez kilka semestrów i wreszcie zrealizował swoje pierwsze filmy krótkometrażowe.
Po sukcesach lat 60. i 70. wokół Lemkego sytuacja się uspokoiła i nakręcono takie filmy jak „Ludzie Bibo” (1986) i „Szczur” (1993). „Zaczarowane lato” (1989) z Güntherem Marią Halmer i „Flittchen und der Totendigger” (1994), w którym przed kamerą spotyka się jego odnosząca sukcesy para Kretschmer i Fierek, ponownie spotykają się z uznaniem krytyków.
W ostatnich latach kręcił także film po filmie: „Underwear Lies” (2016), „Bad Girl Avenue” i „Neue Götter in der Maxvorstadt” (oba 2018) oraz „A Call Girl for Ghosts” (2020).
„Po raz kolejny wielki człowiek niemieckiego kina zszedł ze sceny” – napisał monachijski artysta Flatz, który był przyjacielem Lemkego i współpracował z nim, niemiecką agencją prasową. „Będziemy za nim tęsknić.”
© dpa-infocom, dpa:220708-99-952708/5
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.