Wojna ma odległy skutek we Lwowie na zachodniej Ukrainie. Młodzi ludzie z WOT stoją na posterunku przed miastem, niedbale zrelaksowani. Tylko kilka rakiet dotarło do galicyjskiej metropolii. Kiedy w południe rozległ się alarm rakietowy, nikt z tłumu przy wejściu do kościoła greckokatolickiego garnizonu nie drgnął, nikt nie wpadł w panikę ani nie szukał schronienia. Celebrans w środku nawet nie myśli o przerwaniu Boskiej Liturgii. Wojna Putina jest tak daleko, a jednak tak blisko: setki tysięcy ludzi napłynęły do Lwowa ze wschodu i południa kraju, a dla dziesiątek tysięcy ludzi planuje się teraz odporne na zimę osiedla kontenerowe.
Szczególnie potrzebuje pocieszenia
W najmłodszej części cmentarza matka opłakuje syna, który upadł za wolność swojego kraju. Między świeżymi grobami młodych mężczyzn rozmawiam z metropolitą lwowskim autokefalicznej „Kościoły Prawosławnej Ukrainy” (OKU), Dimitrijem Rudiukiem. Mówi o kapelanach wojskowych towarzyszących żołnierzom na froncie oraz o księżach opiekujących się uchodźcami. „Ludzie brakuje jedzenia, odzieży i artykułów higienicznych. Przede wszystkim potrzebują komfortu” – mówi. „Kiedy odwiedzamy uchodźców, zawsze pada pytanie: gdzie jest teraz Bóg?
Większość księży musiała uciekać z terytoriów okupowanych przez Rosję, przynajmniej ci, którzy nie są częścią Patriarchatu Moskiewskiego. „Ci, którzy pozostali, są często torturowani”, wyjaśnia metropolita. Rozstrzelano pięciu księży i brutalnie zamordowano mnicha. „Na terenach znajdujących się pod rosyjską kontrolą nie ma możliwości kontynuowania życia duszpasterskiego”. Armia rosyjska poszukuje księży i na podstawie gotowych kwestionariuszy sprawdza, do jakiego kościoła należą. „Jedna z tych list została znaleziona pod Kijowem”.
„Ideologia Kyrilla jest herezją”
Od początku wojny około 600 parafii przeniosło się z „Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego” (UOK-MP) do OKU. Jego cerkiew została zlecona przez patriarchę Bartłomieja do poszukiwania jedności w podzielonym prawosławiu na Ukrainie. Metropolita Dmitrij mówi: „To jest drugi front przeciwko militarystycznej pozycji patriarchy Cyryla. Popiera tę wojnę, która wywołuje wielkie niepokoje wśród wiernych Patriarchatu Moskiewskiego na Ukrainie”. Propagowana przez Cyryla ideologia „rosyjskiego świata” jest herezją, „ponieważ zaprzecza ewangelii i niszczy wszystko, co chrześcijańskie”.
Zadaniem kościoła jest szerzenie ewangelii i miłości. „Teraz robimy jedno i drugie w warunkach wojennych” – mówi w rozmowie na Starym Mieście rzymskokatolicki arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki. „Teraz zwracamy naszą uwagę szczególnie na uchodźców, którzy stracili wszystko, swoje domy i swoje domy”. Jest bardzo zadowolony ze swoich wiernych i kapłanów, którzy otworzyli swoje serca i drzwi swoich domów. Wszyscy księża pozostali w swoich parafiach. „Nikt się nie bał, nikt nie opuścił swojej parafii i swojej trzody”.
Dyskretna krytyka papieża
Ukraińcy są wdzięczni Polakom „za sposób, w jaki Polacy otworzyli swoje serca i domy oraz za przepływ pomocy humanitarnej”. Ma nadzieję, że to zagoi rany między Polakami a Ukraińcami. Są problemy z Cerkwią Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego, która została już zakazana w niektórych częściach kraju. On sam niewiele myśli o zakazach państwowych, bo „państwo demokratyczne, jak wszędzie w Europie, musi zapewnić pełną wolność wyznania”.
Arcybiskup, który w latach 1996-2005 był drugim sekretarzem Jana Pawła II i Benedykta XVI, jest umiarkowanie krytyczny. wojny, do papieża Franciszka: „Nie tylko wierzący grekokatolicy, my też nie zgadzamy się ze wszystkimi gestami Ojca Świętego wobec Rosji, ale być może nie do końca rozumiemy jego intencje i jego politykę. Teraz jest „prawie oficjalne, że jak tylko Ojciec Święty wróci z Kanady, zdecyduje, kiedy przyjedzie do Kijowa: może w sierpniu lub wrześniu”. Jednak „Byłoby katastrofą, gdyby Ojciec Święty udał się najpierw do Rosji, a potem na Ukrainę. Niewykluczone, że granice Ukrainy zostaną dla niego zamknięte, jeśli wróci z Rosji” – powiedział abp Mokrzycki.
Kościół jest z cierpiącymi
Młody grekokatolicki biskup pomocniczy Lwowa Wołodymyr Hrutsa jest bardziej dyplomatyczny. Wizyta papieska nie wydaje się go zbytnio wzruszać. Jest dla niego ważniejsze, aby jego Kościół był z tymi, którzy cierpią: „Nasz Kościół od dawna jest w podziemiu, ale zawsze z ludźmi. Była kluczowa dla sumienia narodowego i pomaga potrzebującym. „Nasz kościół jest zawsze zaangażowany społecznie, nasi wierzący dzielili się tym, co mieli”. Widać to w „Domu Miłosierdzia”: księża i wolontariusze opiekują się dziećmi uchodźczymi i sierotami. Wyzwania są ogromne. „Państwo musi dzielić odpowiedzialność i nie rzucać wszystkiego na Kościół” – apeluje bp Hrutsa. „Ludzie zubożały, podobnie jak Kościół, ponieważ żyje z datków ludzi”.
Niewiele też myśli o państwowym zakazie dla parlamentarzystów UOK: „Nasz Kościół też raz był zakazany” – mówi, odnosząc się do prześladowań katolików unickich w Związku Radzieckim. „Ludzie powinni sami decydować, ale świadomie i świadomie”. Oraz: „Kościół prawosławny musi znaleźć własną tożsamość. W rzeczywistości spadek UPC-MP na Ukrainie trwa. Wielu prawosławnych migruje do Kościoła autokefalicznego. Hrutsa uważa również, że „wielu ortodoksyjnych uchodźców ze wschodu kraju prawie nie ma pojęcia o chrześcijaństwie”. Na Ukrainie religijność jest tradycyjnie silniejsza na grecko-katolickim Zachodzie niż w regionach z przewagą prawosławia.
Wojna zmienia świadomość ludzi
Biskup Wassyl Tutschapez, egzarcha arcybiskupa Charkowa, ma doniesienia ze Wschodu. Jego biskupie miasto znajduje się kilka kilometrów od granicy z Rosją i jest pod ciężkim ostrzałem. Kościół greckokatolicki, którym tu kieruje, nie czuje się zbyt dobrze na rosyjskojęzycznym Wschodzie, ale zgromadzenia założył dopiero po uzyskaniu niepodległości w 1991 roku. w czasach sowieckich.
Większość to prawosławni – mówi. – Ale wojna zmienia świadomość ludzi. Matka powiedziała mu, że jej syn zginął na wojnie. Potem poprosiła o modlitewnik po ukraińsku, bo po zamordowaniu syna nie już chciałem modlić się po rosyjsku.
Wielu nie chce już mówić ani modlić się po rosyjsku
Tradycyjnie kontakty za granicą były bliskie, ale teraz słyszy o Rosji niewiele pozytywnego. „Wielu krewnych w Rosji uważa informacje z Ukrainy za fałszywe wiadomości lub twierdzi, że jeśli Putin to robi, to musi tak być. „Rosyjscy użytkownicy coraz bardziej identyfikują się z Ukrainą” – powiedział Tutschapez. „Kontakty z Rosją są coraz mniejsze . Około 1500 osób codziennie otrzymuje pomoc humanitarną w swoim kościele, niezależnie od wyznania. „Zmienia nastawienie ludzi do naszego kościoła. Niektórzy, którzy nigdy wcześniej nie przybyli, teraz modlą się w kościele.
Wielu nie chce już mówić ani modlić się po rosyjsku. Jak wiele domów w Charkowie, dom biskupa nie ma okien. „Po prostu mieszkam w kościele. Wiele osób nie ma już pracy ani pieniędzy. przyszły do mnie dyplomy. Wstydziła się prosić o pomoc, ale powiedziała, że umrze z głodu, jeśli nie będzie teraz błagać”.
Pochwała Polskiej Gościnności
Za przejściem i granicą, na której utknęły ciężarówki, do Przemyśla, tuż za granicą ukraińsko-polską. Tą trasą podróżowało ponad 3,5 mln Ukraińców. Niektórzy przenieśli się dalej na zachód, niektórzy wrócili do domu, wielu zostało u gościnnych sąsiadów. Metropolita przemyski greckokatolicki Eugeniusz Popowicz pokazuje swoją katedrę, którą papież Jan Paweł II osobiście ofiarował unickim Ukraińcom.
Kościół katolicki obrządku bizantyjskiego w tym regionie był u szczytu świetności w czasach monarchii austriackiej, zachwyca się Popowicz. Następnie zaśpiewał pieśń pochwalną za gościnność Polaków, arcybiskupa krakowskiego, który pozwolił mu wszędzie sprawować liturgię bizantyjską. W wieloletnich stosunkach między Ukraińcami a Polakami dokonuje się „historyczna zmiana”. „Nikt się tego nie spodziewał, zwłaszcza Władimir Putin!”
Wersja drukowana Tagespost uzupełnia wiadomości na die-tagespost.de o podstawowe informacje i analizy.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.