Szanowny Kanclerzu Scholz,
Od inwazji Rosji na Ukrainę minęło 107 dni – tym razem jeszcze bardziej bezczelnie niż w 2014 roku. Kiedy rosyjskie czołgi zmierzały do Kijowa, wszyscy szefowie państw i rządów zjednoczonej Europy – łącznie z tobą – zostali niespodziewanie postawiona w stan pogotowia. Był 24 lutego i był to trzeci miesiąc pańskiego mandatu kanclerza Niemiec.
Wiem, że przez ten czas byłeś bardzo zajęty. Podobnie jak wszystkie europejskie gospodarki, niemiecka gospodarka cierpi z powodu kryzysu koronowego. Jesteś przede wszystkim odpowiedzialny za naród niemiecki, a twoje wysiłki na rzecz bezpieczeństwa obywateli są powszechnie uznawane. Z tego powodu walczyłeś o zastosowanie politycznie specjalnego funduszu w wysokości 100 miliardów, z którego Bundeswehra ma zostać wzmocniona. Udało Ci się. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia.
Jestem pewien, że biorąc pod uwagę historyczny moment, w którym się znajdujemy, pańska rola nie może ograniczać się wyłącznie do celów krajowych. Europa obserwuje każdy twój krok; i to samo robimy w Polsce. Nie tylko dlatego, że jesteś u steru największej gospodarki w UE, ale także z powodu polityki swojego poprzednika. Kanclerz Merkel nie słuchała ani Polski, ani krajów bałtyckich. Promowała projekt Nord Stream i robiła interesy z Putinem.
Teraz czytam słowa prezydenta RP Andrzeja Dudy, który mówi, że wasz rząd nie może nawet zapewnić Polsce czołgów, które zastąpiłyby to, co dostarczyliśmy dzielnym Ukraińcom. Czy to pański sposób na zapewnienie jedności Europy, zabijając 700 kilometrów od Warszawy?
Jestem dziennikarzem, zadaję tylko pytania. Historia osądzi.
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.