Akcja Pojednanie dla Służby Pokoju poświęcona jest pracy upamiętniającej i pojednawczej. Organizacja zatrudnia młodych ukraińskich wolontariuszy w dwóch projektach. Raport terenowy.
obraz epd / Detlef Heese
Oleksandra nadal bardzo dobrze to pamięta: „Wieczorem 23 lutego 2022 roku byłam u znajomych, to był zupełnie normalny wieczór. Następnego ranka o 5 rano obudziły mnie eksplozje. Młoda Ukrainka z czarnomorskiego miasta portowego Odessa uniknęła wojny w swoim rodzinnym kraju. Obecnie uczestniczy jako wolontariuszka w programie Berlińczyków Akcja Pojednanie Służba dla Pokoju (ASF) w Krakowie (Kraków) w Polsce.
19-latka pracuje w Muzeum Galicja w Krakowie. W swojej pracy Oleksandra spotyka wielu ludzi z różnych krajów, ale nowych przyjaciół zdobywa głównie wśród Niemców i Austriaków. „Jestem w niemieckiej bańce” – powiedziała Oleksandra ewangelickiemu serwisowi prasowemu (epd). Kilkoro krewnych nadal przebywa w rozdartej wojną ojczyźnie: matka, babcia i siostra pozostały na Ukrainie. Według Oleksandry każdego dnia jest w kontakcie z rodziną przez kilka minut.
Czasami bojkotują wiadomości wojenne z Ukrainy
Na początku wojny, według ochotnika ASF, telewizja była włączona bez przerwy, aby śledzić informacje o przebiegu walk. „Ale w końcu wszyscy mają dość wiadomości” — przyznaje młoda kobieta. „Jest tak źle, źle, źle i jest coraz gorzej, ponieważ rozpala w tobie armię” – wybucha.
Mariia, wolontariuszka ARSP w teatrze w Lublinie, robi to samo. 30-latek pochodzi ze Lwowa na zachodniej Ukrainie. „W niektóre dni bardzo trudno jest mi śledzić wiadomości. Wtedy ich nie czytam i nie słucham” – zgadza się z Oleksandrą. „Nie można codziennie aktywnie uczestniczyć w tej wojnie. dni” – podkreśla Mariia w wywiad z epd: „To byłoby naprawdę złe dla zdrowia psychicznego”.
Pełen smutku i niepokoju
Mariia podczas rozmowy powstrzymuje łzy i często mówi drżącym głosem. Mimo to słowa płyną od młodego Ukraińca. Niektórzy jej znajomi i przyjaciele nie żyją, niektórzy nawet młodsi od niej.„Nie mogę już nic im powiedzieć, nie mogę już z nimi rozmawiać, jest mi ciężko” – skarży się. Mariia mówi, że jest smutna i pełna zmartwień z powodu wojny. „Program wolontariatu wspiera mnie i daje sensowne zatrudnienie. W tej chwili jestem za to bardzo wdzięczna, bo to mnie motywuje. 30-latka jest z zamiłowania tancerką i uprawia to hobby również w Lublinie. Prowadzi nawet grupę tancerzy lindy hop – lindy hop to rodzaj tańca swingowego. Ponieważ wszyscy pozostali członkowie zespołu są Polakami, stara się mówić po polsku. „Jestem wdzięczna za ten krąg” — mówi Mariia.
Co następuje po programie wolontariatu?
Zgodnie z oczekiwaniami obaj Ukraińcy pozostaną w swoich programach ARSP do końca sierpnia. A co będzie dalej? Odpowiedzi tej dwójki są bardzo różne: Maria ma nadzieję, że będzie mogła wrócić do Lwowa, „ponieważ Lwów to moje rodzinne miasto. Tam czułabym się bardziej komfortowo. Oleksandra natomiast nie ustępuje. Mówi o tym bardzo często i szanuje głosy, „które mówią, że młodzi Ukraińcy powinni wracać i pomagać swojemu krajowi”. Ale „Nie postrzegam odbudowy mojego kraju jako pracy mojego życia – nie jestem na to gotowy. Chcę żyć tak, jak teraz. Cieszę się, że jestem tutaj bezpieczny”.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.