– Czy zdecydowałeś, jak wielu twoich rodaków, bronić swojego kraju?
– Rozumiem tych ludzi, którzy twierdzą, że mogą wesprzeć swój kraj wysyłając pieniądze lub dzieląc się kartki pocztowe w sieciach społecznościowych. Tymczasem jestem silnym fizycznie 22-latkiem, więc mogę pomóc nie tylko myślami, ale także własnym krajem, w stanie wojny. Finanse, wsparcie moralne też są ważne, ale będę bardziej pomocny z moją faktyczną pomocą. Kto będzie bronił Ukrainy, jeśli wszyscy przysyłają fundusze i wspierają je słowami, a nie czynami? Kto użyje broni kupionej za zebrane pieniądze, jeśli wszyscy uciekną z kraju? Po przeanalizowaniu tego wszystkiego uznałem, że muszę wrócić do kraju i być mu przydatnym, że to mój obowiązek wobec ojczyzny i krewnych, którzy tam pozostali.
Zbiegło się to tak bardzo, że moją prawdziwą rodzinę poznałem dopiero sześć miesięcy temu. Mieszkają na Ukrainie i nie chcą wyjeżdżać. Dla nich tak jak dla mnie Ukraina to nie tylko miejsce, w którym mieszkamy od wielu lat. Ukraina dla mnie, jak dla innych Ukraińców, to wszystko. Trudno to wytłumaczyć. Cóż, jak Litwa dla Litwinów!
– Właśnie poznałeś swoją rodzinę?
– Długa historia. Moi prawdziwi rodzice zmarli, kiedy miałam cztery lata. Pracował tylko ojciec, a nie matka, w rodzinie mieliśmy troje dzieci. Być może jest to pokłosie tragedii w Czarnobylu, ale rodzice nadużywali alkoholu, co stało się przyczyną ich przedwczesnej śmierci.
Byliśmy sami ze starszym bratem i siostrą i nie było nikogo, kto by się nami zaopiekował. Ponieważ byliśmy w różnym wieku, przydzielono nas do różnych sierocińców, a rok później zostałam adoptowana. Zostałam adoptowana i jestem bardzo wdzięczna rodzinie, która mnie wychowała i wychowała. Zawsze wiedziałem, że to nie są moi prawdziwi rodzice. Nie pamiętam moich prawdziwych rodziców, nie pamiętam ich.
Zbiegło się to tak bardzo, że moją prawdziwą rodzinę poznałem dopiero sześć miesięcy temu. Mieszkają na Ukrainie i nie chcą wyjeżdżać.
Moi adopcyjni rodzice zabrali mnie również do profesjonalnej szkoły tańca. 2019 Zostałem choreografem w Kyjiv Serzh Lifari Dance Academy i od razu pracowałem dla KVMT Ballet Company.
Sześć miesięcy temu moja starsza siostra napisała wiadomość, że szuka mnie w sieci społecznościowej w mieście, z którego pochodzimy. Tak się poznaliśmy, korespondowaliśmy. W sylwestra poznałem jego rodzinę na Ukrainie, gdzie wreszcie poznałem mojego brata, ciocie i wujków. Nie mogę ich już stracić.
Mój ojczym zmarł, a moja macocha i siostra mieszkające na wsi pod Kijowem ukrywają się w piwnicy własnego domu. Rozmawiam z nimi, ekscytuję się. Do tej pory w tej wiosce nie było wojny, ale odległość do stolicy jest niewielka i to tylko kwestia czasu, zanim zaczną się poważne interesy. Jest to odosobniona wieś bez ukraińskiej policji i wojska. Jeśli ktoś zaatakuje, pozostajesz odpowiedzialny.
W takiej sytuacji na Ukrainie nie mogę po prostu siedzieć w Kłajpedzie i oglądać wydarzenia z zewnątrz. Gdybym to zrobił, stracę swoje człowieczeństwo. Ta decyzja była skomplikowana, nie będę tego ukrywał. Przecież mieszkając w Kłajpedzie stworzyłem swój mały świat: mam ukochaną córkę, dom, kota i wielu dobrych przyjaciół, którzy starali się mnie zniechęcić w każdy sposób… Ale nie mogę zrobić inaczej.
Nie mogę ich już stracić.
Kto by pomyślał, że w tej epoce technologii zdarzają się tak oszałamiające rzeczy, że ktoś przyjdzie, by podbić niepodległe państwo. Napastnicy nie głodują, nie brakuje im ziemi, ale dobrowolnie włamują się do domów Ukraińców. To taki pomysł, który tylko oni mogą zrozumieć i nikt nie popiera. Brak prawdziwego ukraińskiego.
– A co z przygotowaniem wojskowym do obrony? Gdzie pójdziesz?
– Byłem w Kłajpedzie, żeby strzelać i trenować. Chcę przynajmniej poczuć karabin w dłoniach przed wyjazdem, ponieważ nie mam doświadczenia w tej dziedzinie. Chciałbym podziękować bardzo dobrym mieszkańcom Kłajpedy – byłym żołnierzom, którzy pomogli mi w zdobyciu munduru wojskowego, sprzętu, apteczek, które zawiozę do mojego rodzinnego miasta Browary pod Kijowem. Tam uczęszczałem do przedszkola, szkoły, znajomych i kolegów z klasy – już wśród obrońców Ukrainy. Dołączę do nich.
Kiedy pojadę do Bravory, przejdę szkolenie wojskowe. W zależności od sytuacji trwa od dwóch do czterech tygodni.
– Czy po wojnie wrócisz do Kłajpedy?
– Państwowy Teatr Muzyczny w Kłajpedzie jest jak moja pierwsza miłość. W końcu to moja pierwsza praca, moje pierwsze doświadczenie zawodowe. Naprawdę wszystko mi się podobało. Niestety moje ciało zaczyna mi ufać: okazuje się, że z powodu urazów i zmian fizycznych przez długi czas nie będę mogła wykonywać nowoczesnych tańców, nie będę mogła dokonać przełomu w tej dziedzinie.
Nawet jeśli wrócę, nie będę w stanie utrzymać się z tańca. Ale naprawdę lubię tańczyć. W głębi serca jestem aktorem. Po wojnie radykalnie zmienię pracę. Będzie to związane ze sztuką, ale prawdopodobnie wybiorę raczej za kulisami niż za kulisami.
Nawet jeśli wrócę, nie będę w stanie utrzymać się z tańca.
Uwielbiam wszystkie role – od tańców masowych po numery solowe. Jednym z moich ulubionych jest solowy numer „Darkness in the Light” (choreograf Žilvinas Beniuševičius), zatańczony w 2020 r. w projekcie „Uwaga! balet”.
Sama jeszcze niczego nie udało mi się stworzyć, ale zapadły mi w pamięć wszystkie role, które grałem w przedstawieniach KVMT: Variokas „Shadow of the Altar”, Ojciec „Egle in the Queen of Snakes”, a także taniec w pokazuje „Spragtukas”, „Romeo i Julia”.
Swoją drogą Faust chciał zagrać główną rolę, ale sceny masowe też były znakomite.
– Tu w Kłajpedzie zostaje twoja dziewczyna…
– Oczywiście żadna dziewczyna na świecie nie pozwoli dobrowolnie swojemu chłopakowi iść na wojnę. To nie są gry, nie konkursy. Ludzie giną na wojnie. Rozumiem moją ukochaną dziewczynę, jej lęki i siebie trochę przestraszoną. Próbowała mnie od tego odwieść, płakała, ale w końcu zrozumiała. Teraz wspieraj tyle, ile możesz.
– Czy obowiązek wobec ojczyzny jest silniejszy niż strach przed śmiercią?
– Wszyscy umrzemy prędzej czy później. Ja też się boję, ale jeśli mogę ocalić życie przynajmniej kilku osobom, to ma sens, że poświęcę dla tego swoje życie. W końcu na Ukrainie ginie teraz tyle dzieci, które nie mogą się bronić.
Próbowała mnie od tego odwieść, płakała, ale w końcu zrozumiała.
Bardzo dziękuję wszystkim Litwinom za wsparcie Ukrainy, nie tylko słowami. Widzę, jak cały kraj pracuje i stara się przyjąć rodziny ukraińskich uchodźców, jadąc od granicy z Polską, jak cała społeczność KVMT opiekuje się i pomaga moim rodakom. Zwłaszcza główny choreograf Aurelijus Liškauskas, który nie szczędził na to czasu i oszczędności, przyjeżdża nocą i zakwaterowuje rodzinę jednego z artystów baletu, który uciekł z wojny. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy zgłaszają się na ochotnika do ośrodków dla uchodźców, przekazując darowizny i pomagając w każdy możliwy sposób.
Nie daj Boże, twój kraj wie, jakie moje maniery muszą teraz znosić. Bądź silny i gotowy.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.