Cztery lekcje z historii: Czy Niemcy mogą przewodzić Europie?

Cztery lekcje z historii
Czy Niemcy mogą przewodzić Europie?

Gościnny wkład Hartmuta Kaelble

Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę znów mówi się o niemieckim przywództwie w Europie. Są ważne powody, dla których pomysł nie jest dobry, w tym doświadczenie lat Merkel.

Znowu mówimy o niemieckim przywództwie w Europie. Czasami Niemcy są proszone o przejęcie przywództwa w Europie i nie pozwalanie kontynentowi na dalsze dryfowanie bez przywództwa. Niekiedy pojawiają się też ostrzeżenia o niebezpiecznej hegemonii niemieckiej, która w nowej formie powtórzy nazistowską okupację Europy.

Nie powinno być złudzeń, że ta dyskusja jest nowa. Od założenia imperium Bismarcka jakieś 150 lat temu Niemcy i inni Europejczycy wielokrotnie spierali się, próbowali narzucić i sprzeciwiać się niemieckiemu przywództwu w Europie. Z tej długiej historii debaty o przywództwie można wyciągnąć cztery wnioski.

Niemcy są za małe

Pierwszy wniosek wyciągnął już historyk Ludwig Dehio zaraz po drugiej wojnie światowej: Niemcy są demograficznie, gospodarczo, militarnie i kulturowo za małe, by rządzić Europą. Łatwo zapomnieć, że Niemcy stanowią niecałą jedną piątą ludności obecnej Unii Europejskiej, a także tylko jedną czwartą produktu narodowego Unii Europejskiej. Ludność Nadrenii Północnej-Westfalii w Niemczech jest większa niż ludność Niemiec w UE.

Prawdziwi przywódcy historii polegali na bardzo różnych wagach demograficznych i ekonomicznych. Wiodąca rola Prus w czasach Bismarcka opierała się na fakcie, że około 2/3 ludności Cesarstwa Niemieckiego stanowili Prusowie, a około 2/3 gospodarki Cesarstwa Niemieckiego było generowane w Prusach – nie mówiąc już o sile militarnej Armia pruska. Przywództwo USA w NATO po 1945 roku było równie skuteczne pod względem demograficznym i ekonomicznym, jak i militarnym i kulturowym. Populacja amerykańska stanowiła około połowy populacji NATO w latach pięćdziesiątych i generowała w tym czasie znacznie ponad połowę dorobku gospodarczego NATO.

Zgodnie z miarą tych dwóch hegemonii Niemcy są demograficznie i ekonomicznie zbyt małe, by pretendować do pozycji lidera w Europie. Nie ma potrzeby dalszego dyskutowania o militarnej i kulturowej wadze Niemiec w dzisiejszej Europie. Z tego z pewnością nie może wypływać rola przywódcza.

Niemieckie elity nie chcą przewodzić

Po drugie, nie ma dowodów na to, że niemieckie elity rozwijają zdolność do przyjęcia takiej roli przywódczej, jeśli tak zechcą. Prawdą jest, że przez dziesięciolecia opracowywano koncepcje, które rządy niemieckie stosują na arenie międzynarodowej. Obejmuje to ordoliberalną koncepcję państwa oszczędnego i socjalnego, koncepcję zdecentralizowanego państwa federalnego o dużej niezależności Sądu Najwyższego, banku centralnego i Trybunału Obrachunkowego, czy wreszcie koncepcję utrzymania międzynarodowego pokoju poprzez handel.

Ale te koncepcje są dostosowane do sytuacji niemieckiej. W innych krajach europejskich nie znajdują oni aż takiego zrozumienia i wsparcia, aby móc liczyć na przywódczą rolę Niemiec. Wojna na Ukrainie dewaluuje też przynajmniej koncepcję utrzymania pokoju poprzez handel. W każdym razie szanse powodzenia tych koncepcji są znacznie mniejsze niż w przypadku koncepcji Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej, która odniosła większy sukces dzięki inteligentnemu wsparciu gospodarczemu, takiemu jak plan Marshalla i połączenie dobrobytu z demokracją.

Przywództwo Niemiec nie jest nakazane

Po trzecie, nic też nie wskazuje na to, że Niemcy byłyby pożądane, żądane i wspierane w innych krajach europejskich jako jedyny lider. Propozycje lub pomysły dotyczące jednego niemieckiego przywództwa w Europie pochodzą głównie ze Stanów Zjednoczonych, które chcą uprościć swoją politykę europejską i najlepiej skupić się na jednym rozmówcy. Z drugiej strony takie propozycje bardzo rzadko pochodzą z państw członkowskich Unii Europejskiej. Oczywiście wielu chce jasnej, energicznej, przemyślanej i dalekowzrocznej niemieckiej polityki europejskiej. Różni się to jednak od jedynego europejskiego przywództwa Niemiec.

Niemcy nie zdały testu dobrze

Wreszcie, długie lata rządów Angeli Merkel do 2017 roku można postrzegać jako swego rodzaju okres testowy dla niemieckiego przywództwa w Europie, ponieważ przez większość tych lat inne główne kraje europejskie były niezwykle słabe politycznie. Wielka Brytania pożegnała się z Unią Europejską. Prezydenci Francji przed Emmanuelem Macronem byli nieistotni na arenie międzynarodowej. Włochami wstrząsają poważne kryzysy. Polska uciekła w formie samoizolacji.

W tym czasie rząd federalny przejął rolę przywódczą, której nie przewidywano z góry. Ale trudno argumentować, że lata tego niechcianego niemieckiego przywództwa były szczególnie dobrymi latami dla Unii Europejskiej. Był to raczej okres poważnych kryzysów, za które rząd niemiecki nie był odpowiedzialny. Ale główne kryzysy, kryzys finansowy, kryzys na Ukrainie, Brexit i kryzys uchodźczy nie zostały ostatecznie rozwiązane. W tym okresie Unia Europejska osłabiła się również demograficznie, gospodarczo i militarnie w skali globalnej. Nie można też winić za to rządów Merkel. Ale Niemcy nie mogą twierdzić, że ta epoka, w której Europa najprawdopodobniej była rządzona przez Niemcy, była niemieckim złotym wiekiem Unii Europejskiej i że Niemcy udowodniły swoją przywódczą rolę.

Historia nie zachęca nas do ponownego postrzegania Niemiec jako wiodącej potęgi w Europie. Dużo więcej można sugerować, że Niemcy przewodzą Europie z grupą innych krajów, dbając o to, by uwzględniono również interesy mniejszych państw. Kierowanie Europą w wielu krajach było naczelną zasadą wszystkich rządów niemieckich, od Konrada Adenauera przez Willy’ego Brandta, Helmuta Schmidta i Angelę Merkel po Olafa Scholza. Ten wspólny kierunek Europy w ramach Unii Europejskiej jest ważnym osiągnięciem w historii Europy. Integracja europejska jest skierowana przeciwko rządom jednego kraju w Europie i nie bez powodu. Nie ma powodu, aby porzucać ten wyczyn i ponownie próbować samotnie przewodzić Niemcom w Europie, która zawiodła niezwykle krwawo w dwóch wojnach światowych.

Nauczyciel. Dr Hartmut Kaelble do 2008 roku był kierownikiem katedry historii społecznej na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. Jest jednym z najbardziej znanych niemieckich historyków społecznych.

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *