BERLIN. Populistyczny boks cieni w polityce szkolnej: ważni CDU Carsten Linnemann i Friedrich März kopiują AfD, zamiast stawić czoła wyzwaniom systemu edukacji – mówi Bob Blume, gościnny komentator News4teachers. On jest m.in. autorem („Dziesięć rzeczy, które bym zmienił w szkole”), podcasterem („The School Is Burning”)) oraz influencer edukacyjny obecny zarówno na portalach społecznościowych, jak i w telewizji, w skrócie: prawdopodobnie najbardziej znany nauczyciel w Niemczech.

„Przy stole siedzą bankier, beneficjent programu Hartz IV i osoba ubiegająca się o azyl. Na stole leży dwanaście ciasteczek. Bankier bierze jedenaście ciasteczek i mówi do odbiorcy Hartz IV: „Uważaj, osoba ubiegająca się o azyl chce twojego ciasteczka”.
Tak mniej więcej wygląda żart, który może służyć za model wszelkiego rodzaju populizmu. W tej wersji przekaz jest jasny: zamiast myśleć o kapitalistycznym modelu społeczeństwa, uwaga skupia się na tych, którzy nie mogą się obronić. Obwinianie ofiar jako model polityczny.
Jeśli chodzi o politykę szkolną, jest to istotne, ponieważ Friedrich Merz, przywódca tak zwanej partii Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, i jego sekretarz generalny Carsten Linnemann włączają obecnie wersję tego żartu do programu polityki edukacyjnej swojej partii. W wersji Merza wygląda to mniej więcej tak: „Zbyt wiele szkół ma o wiele za dużo dzieci, które nie mówią dobrze po niemiecku. » „To obecnie przytłacza nasz system edukacji” – stwierdziła Merz w artykule Wywiad ze Stuttgarterem Nachrichtenem.
Zdradziecką stroną takiej strategii nieodpowiedzialności jest to, że cię ona łapie w pułapkę. Bo kto by się sprzeciwił temu, że taki jest w szkołach? mieszanina języków konieczne, aby zagwarantować uczestnictwo w życiu kulturalnym i społecznym? I rzeczywiście, nauczyciele mogą powiedzieć kilka słów o trudnościach w nauczaniu klasy pełnej młodych ludzi o różnych międzynarodowych historiach. Czy zatem Merz ma rację?
Kto sprawował rządy przez lata i przyczynił się do niedofinansowania systemu edukacji?
Wniosek jest jasny: jest to jeden z powodów, dla których należy ograniczyć nielegalną imigrację, uważa Merz. Czy to także z tego powodu? Polityka szkolna staje się nośnikiem wypowiedzi, która sprawia wrażenie, jakby lider CDU podejmował ją w latach 90. Do NPD. Jakiś czas temu takie podejście wzmacniało głównie samych leworęcznych. Jana Puhla w „SPIEGEL”. analizowano, tłumacząc sukces Donalda Tuska w Polsce tym, że po prostu pozostawił on partie populistyczne na prawicy. Tusk nie zgodził się na polaryzację konkurencji i udało mu się zmobilizować społeczeństwo.
Merz i Linnemann postępują odwrotnie. Grają w niebezpieczną grę z poprzedniego żartu, nie przyjmując odpowiedzialności i nie składając żadnych ofert politycznych. Bo można by się też zastanawiać, kto przez lata sprawował obowiązki rządowe i kto za pomocą złotego cielca czarnego zera zapewnił, że system edukacji jest tak samo niedofinansowany, jak jest.
Czy bardzo oczerniana Angela Merkel nie zgodziła się podczas Szczytu Edukacyjnego w Dreźnie w 2008 roku, że 10% produktu krajowego Niemiec będzie inwestowane w edukację? To pytanie retoryczne, bo tak, zrobiła to. Te 10 procent nigdy nie zostało osiągnięte. Z tego też powodu system edukacji jest tak rażąco niedofinansowany. Z tego też powodu na same budynki szkolne brakuje 45 miliardów środków. Dlatego też różne partie i stowarzyszenia domagają się 100 miliardów. Nie dlatego, że łatwo jest znaleźć pieniądze. Ale dlatego, że powinien tam być już dawno temu.
Jeśli do tego dodamy fałszywe przewidywania KMK, obowiązujący numerus clausus w programach nauczania i całkowity chaos w finansowaniu oświaty, to otrzymamy 11 ciasteczek, którymi Merz i jego marionetka nie przejmują się. Nawet nie zdalnie.
Zamiast tego powinniśmy wierzyć, że problem leży po stronie złych imigrantów, którzy nie chcą się integrować. To, że system edukacji jest „przeciążony” – właśnie imigrantami – to nic innego jak żałosny populizm. „Niemcy dla Niemców” – jak to wówczas nazywała NPD. Od czasu jednostronnej, ale przejrzystej próby przywódców politycznych Unii nie ma zbyt wiele do omówienia.
Pierwszym krokiem jest ujawnienie go i zadbanie o to, aby nie został odkryty. Ponieważ jeszcze raz: oczywiście, w szkołach jest obecnie mnóstwo problemów. O co moglibyśmy prosić Unię, zwłaszcza że jest w opozycji i nie ponosi żadnej odpowiedzialności: jakie są jej rozwiązania polityczne, aby naprawdę pomóc systemowi edukacji, zamiast wykorzystywać go jako tandetnego człowieka do jego zdradzieckiego boksu cieni. Jako opozycja powinieneś mieć wystarczająco dużo czasu, aby to przemyśleć. News4teachers
CDU obwinia dzieci uchodźców za kryzys w edukacji – Merz: „Kryzys azylowy to także kwestia polityki edukacyjnej”
Reklama
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.