Polskie prawo aborcyjne należy do najsurowszych w Europie. Teraz zabiera głos rodzina zmarłej kobiety w ciąży.
Ta sprawa dotyczy nie tylko polskich władz: 30-letnia kobieta zmarła po tym, jak lekarze odrzucili jej prośbę o aborcję jej nienarodzonego dziecka.
Sprawa miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku, ale jak donosiły amerykańskie media CNN, rodzina ofiary skomentowała ją teraz.
Co się stało?
W 22. tygodniu ciąży u kobiety zdiagnozowano u nienarodzonego dziecka zespół Edwardsa. Znany również jako trisomia 18, stan poważnie wpływa na rozwój umysłowy i fizyczny dziecka. 90% dzieci umiera w pierwszym roku życia i nierzadko zdarza się, że umierają przed urodzeniem.
Po postawieniu diagnozy kobieta poprosiła o aborcję, ale lekarze w Polsce odmówili. Dopóki płód żyje, nie mogą pomóc kobiecie.
Surowe prawo aborcyjne w Polsce
Aborcja z powodu wad wieku dziecięcego jest w Polsce zakazana od 2020 roku. Interwencja jest w kraju legalna tylko wtedy, gdy np. kobieta zaszła w ciążę w wyniku gwałtu lub gdy życie matki jest zagrożone.
Kiedy nienarodzone dziecko zmarło, kobietę trzeba było operować. Ale w drodze na salę operacyjną dostała szoku septycznego i zmarła. Według CNN oficjalna przyczyna śmierci nie została ujawniona.
Z relacji rodziny wynika, że kobieta wiedziała, że jej życiu zagraża niebezpieczeństwo. „Mam nadzieję, że nie dostanę sepsy, bo wtedy nie opuszczę tego miejsca” – podobno powiedziała. W wiadomości wyraźnie napisała: „Moje życie jest w niebezpieczeństwie”. W międzyczasie prokuratura regionalna wszczęła śledztwo, poinformowały amerykańskie media.
Znajdź odpowiedzialnych
Prezydent RP Andrzej Duda poprosił też lekarzy o wyjaśnienia. Szpital powiedział, że lekarze i położne zrobiły wszystko, co w ich mocy.
Wręcz przeciwnie, rodzina kobiety obwinia prawo za jej śmierć. A Parlament Europejski potępił także polski Trybunał Konstytucyjny, który nałożył de facto zakaz aborcji.
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.