Białoruski bojownik w Kijowie: Aleksandr Kłaczko przed zdjęciami swoich poległych towarzyszy
Zdjęcie: Antoni Lallican
Aleksandr Kłaĉko wraz z innymi Białorusinami walczy z okupantem na Ukrainie. W kraju uważa się ich za ekstremistów. Nawet ci, którzy zginęli, pozostają anonimowi – aby chronić swoich bliskich przed prześladowaniami.
WKiedy Aleksandr Kłaczko przegląda portrety, zawsze zatrzymuje się na chwilę. Potem robi krok do przodu i wskazuje na jeden z obrazów na ścianie. W krótkich odstępach czasu wspomina znaki wywoławcze, miasta i drobne osobiste anegdoty. Czarno-białe fotografie przedstawiają uśmiechniętych mężczyzn w mundurach wojskowych, wraz z ich imieniem, nazwiskiem i datą śmierci. Jednak na niektórych zdjęciach widoczny jest tylko czarny portret na białym tle. Zamiast nazwy, obok małej biało-czerwono-białej flagi, widnieje po prostu napis: Bojownicy Pułku Kastusia-Kalinowskiego.
Jego tożsamość utrzymywana jest w tajemnicy nawet po śmierci, aby chronić jego bliskich na Białorusi przed ściganiem. Pułk walczy po stronie Ukrainy – a zatem także przeciwko reżimowi we własnym kraju. Jednym z nich jest Aleksander Kłaczko. Stoi w Kijowie przed zewnętrznym murem klasztoru św. Michała, na którym od lat wiszą portrety poległych ukraińskich obrońców. Przyjeżdża tu mniej więcej raz w miesiącu, idzie wzdłuż długiej Ściany Umarłych, aż do końca muru, gdzie upamiętnia się kilkudziesięciu poległych Białorusinów.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.