Nadzieje na zwycięstwo: Donald Tusk przemawia na wiecu wyborczym 10 października w Łodzi.
Obraz: Getty
Polska opozycja ma szansę wygrać wybory pod wodzą Donalda Tuska. Ma wiele do zaoferowania: sprowadzenie do Polski funduszy europejskich, odparcie Kościoła, odpolitycznienie armii. Odrzuca jednak redystrybucję migrantów w UE.
DOnald Tusk, który w niedzielnych wyborach wkroczy na ring jako lider opozycji i odsunie od władzy PiS, a tym samym polską prawicę, był często opisywany jako dziecko. Choć do 2019 r. był przewodniczącym Rady Europejskiej w Brukseli, mężczyzna o psotnym uśmiechu prawie nie zdawał sobie z tego sprawy. Od czasu jego powrotu do polskiej polityki, jego dziecinna strona wyszła na światło dzienne. Na przykład, gdy w czerwcu przeszedł przez taras na dachu w Warszawie, aby w krótkim filmie promować ogólnokrajowy protest sił opozycji. Spotkanie zakończyło się nieoczekiwanym sukcesem. Na początku października w stolicy odbył się drugi marsz, prawdopodobnie największy wiec polityczny od 1989 r., w którym wzięło udział setki tysięcy uczestników.
Jeśli 66-letniemu Tuskowi, który był pierwszym premierem po upadku komunizmu w 2007 roku i sprawował tę funkcję przez prawie dwie kadencje, uda się ponownie utworzyć rząd, mógłby wyrównać rachunki z Jarosławem Kaczyńskim, swoim bliskim wrogiem: bo jego PiS ma od 2015 r. dwukrotnie sprawował władzę i wygrał kolejne wybory. Przez wiele lat wydawało się, że Platforma Obywatelska (PO), niegdyś współzałożyciel Tuska, nie będzie już miała nadziei w walce z rządem – nawet jeśli lub właśnie dlatego, że radykalnie zmienił on kraj. Stary mistrz musiał zatem wrócić z Brukseli i sam uporządkować sytuację, najpierw odzyskując kontrolę nad partią, a następnie oprowadzając woły po salach gimnastycznych i balowych republiki.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.