AKierując się na wschód polską autostradą, wojna zbliża się coraz bardziej. Z szyb samochodów powiewają ukraińskie flagi, na bilbordach świeci numer telefonu Ukraine Aid, aw radiu samochodowym pada pytanie: co można zrobić ze strachem? Prowadzący opowiada, jak słuchacze mogą oczyścić głowę: „Sami jesteśmy bezpieczni, to wpływa na naszych sąsiadów. To nie nasza sprawa. Z psychologicznego punktu widzenia rada może wydawać się rozstrzygająca, ale w rzeczywistości politycznej wydaje się pełna przygód. Atak na Ukrainę wstrząsnął Polakami, a ich niemal bezgraniczna chęć pomocy pokazuje, że bez wahania podjęli sprawę.
Sobotni wieczór w Przemyślu, u podnóża Karpat, dobre dziesięć kilometrów od granicy z Ukrainą, 60 000 mieszkańców, ważny węzeł drogowy między wschodem a zachodem. Normalnie mała główna sala ładnej stacji Gründerzeit zasługuje na wzrok turysty, ale nikt nie przejmuje się malowidłami ściennymi. W każdym rogu, w każdym przejściu ludzie, kobiety, a zwłaszcza dzieci, kucają wśród swoich toreb i walizek z rzeczami, które są dla nich najważniejsze, a ludzie nieustannie wpychają się i wypychają.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.