Z jednej strony w Niemczech brakuje ponad 500 000 wykwalifikowanych pracowników. Z drugiej strony wiele osób za granicą chciałoby pracować w Niemczech. To mogłoby być takie proste. Czasami jednak pracodawcy i pracownicy dadzą się zwabić fałszywymi obietnicami, co może się okazać kosztowne.
Jürg Gloor zatrudniał sześciu pracowników. Dziś on i jego żona muszą sami zarządzać swoim organicznym hotelem rodzinnym w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Układając na placu zabaw drewniane poręcze w kolorze czerwonym, niebieskim i zielonym, przedsiębiorca wyjaśnia, że uczciwość i dobre traktowanie pracowników są dla niego najwyższym priorytetem. Po zamknięciu w maju 2021 r. wreszcie pojawiła się nadzieja dla turystów. Jednak Gloor prawie nie znajduje już pomocy, jak to często bywa w branży gastronomicznej.
„Publikowaliśmy ogłoszenia, tworzyliśmy agencje zatrudnienia itp. Żaden Niemcy nie chciał tu pracować” – mówi Gloor. Na „Euro Kontrakt” natknął się przypadkowo podczas wyszukiwania w Internecie. Po ich sprawdzeniu wydawało się, że to całkiem niezły interes dla operatora hotelu.
„Euro-Kontakt” to polski dostawca usług rekrutacyjnych, który kieruje osoby poszukujące pracy z Europy Wschodniej do Niemiec, Austrii i Skandynawii. Firma i Gloor szybko osiągnęły porozumienie. Firma wysłała do pracy w hotelu Ukrainkę. Miało to miejsce przed wybuchem wojny, a Ukrainę uważano za „normalny kraj trzeci” na niemieckim rynku pracy.
Zatrudniona siła robocza nie była w stanie sprostać wymaganiom
„Potrzebowaliśmy kogoś, kto przygotuje świeże śniadanie: upiecze bułki, przygotuje piękne talerze, wszystko udekoruje” – mówi Gloor. Taki był również profil wymagań określony dla kontraktu euro. „Obiecali: zapewnimy im kogoś, kto to zrobi. Ale nie do końca tak było!”
Gloor stara się szkolić ukraińskich pracowników tymczasowych i wykorzystywać ich w ten czy inny sposób w branży hotelarskiej. Przekazuje także ich wynagrodzenie – 21 euro za przepracowaną godzinę – do Euro-Kontakt w Polsce. Zostało to uzgodnione w umowie. Pracownik tymczasowy musi otrzymywać wynagrodzenie bezpośrednio od swojej agencji pracy. Jednak z jej własnych zeznań wynika, że nie otrzymała od niego żadnych pieniędzy.
Gloor zapytał Euro-Kontakt, a firma odpowiedziała: „Musimy zapłacić Euro-Kontaktowi, a reszta to nie nasza sprawa!” raportuje Gloor. Zaskoczyły go ostre informacje z Euro-Kontaktu. Jednak w branży często zdarza się, że agent płaci pracownikom.
Ukrainka od lat nie otrzymuje wynagrodzenia
Dotknięta Ukrainka mieszka obecnie z mężem i szóstką dzieci w Bad Sülze, kilka kilometrów na południe od Stralsundu. Do tej pory Natalia S. nie otrzymują wynagrodzenia na podstawie umowy w euro – pracuje w Hotelu Gloor’s od dwóch lat. W tym czasie pilnie potrzebowała pieniędzy na utrzymanie rodziny, która wówczas nadal mieszkała na Ukrainie.
Byłem tak zły, że nie dostałem zapłaty. Miałem w domu dzieci, które nie miały pieniędzy.
Natalia | pracownik
„Szczerze mówiąc, ufałam ludziom” – mówi Nataliia S. W swojej pierwszej pracy w Euro-Kontakcie nie było żadnych problemów, jedynie w rodzinnym hotelu. „Byłam taka wściekła, że nie płacono mi. Miałam w domu dzieci, które nie miały pieniędzy. W pewnym momencie musiałam kupić bilet, żeby wrócić do domu…”
Gdy pensja nie dotarła, Nataliia S. sama zwróciła się do Euro-Kontaktu – bez skutku. Odkryła jednak, że nie był to odosobniony przypadek. „Dostałem telefon od znajomego z Polski i powiedział mi, że ludzie stoją przed umową o euro i żądają wynagrodzeń”. Znalazła w sumie 40 osób, które nie otrzymały żadnych pieniędzy. „Zwykle płacili, ale w ostatnich miesiącach przestali”.
To coś na wzór handlu niewolnikami. I przysięgaliśmy, że nigdy więcej tego nie zrobimy.
Jürg Gloor | Operator hotelu
Jego ówczesny szef, Gloor, kilkakrotnie dzwonił do firmy w Polsce. Podkreślił brak predyspozycji Natalii S. Skarżył się jednak również, że nadal nie otrzymuje wynagrodzenia. Niedługo potem minibusem przyjechali po nią ludzie z Euro-Kontaktu. „Po zobaczeniu, jak się sprawy mają, mieliśmy naprawdę złe przeczucia” – powiedział Gloor. „To coś na kształt handlu niewolnikami. I przysięgliśmy, że nigdy więcej tego nie zrobimy”.
MDR Investigative przeznaczony jest dla kontraktów w euro. Rekruter ma siedzibę w Dębnie w Polsce, tuż za granicą z Niemcami. Na pytanie, dlaczego w niektórych przypadkach pracownikom nie płacono, nie ma odpowiedzi.
Hotelarze mogą teraz płacić podwójnie
Natalia S. zwróciła się do prawnika w Rostocku, który zna wiele takich spraw. Laura Klaffus stara się pomóc kilku osobom z Europy Wschodniej, które zostały oszukane na zarobkach. Ale nie pozywa Euro-Kontaktu, ale niemieckich pracodawców, u których zostali zatrudnieni pracownicy.
„Oczywiście uważa pan, że kontrakt euro to największy strach na wróble w historii” – mówi prawnik Klaffus. „Ale dla nas znacznie łatwiej jest pozwać osobę, która faktycznie skorzystała z usług, niż umowę w euro”. Nie ma umowy, z której można skorzystać. „Dlatego dużo łatwiej jest nam powiedzieć: tu, tam, ona wykonała swoją pracę i to oni powinni byli to wcześniej sprawdzić. Jeśli tego nie zrobili, to są tego konsekwencje”.
Kontrakt euro, Gloor powinien był przedstawić pozwolenie na pracę wydane w Niemczech. Ale hotelarz nigdy tego nie rozumiał. „Powiedzieli, że to nie nasza sprawa, ponieważ nie pracowali w Niemczech zgodnie z niemieckim prawem, ale pracowali w Polsce zgodnie z polskim prawem” – wyjaśnia Gloor. Nie wiedział wtedy zbyt wiele i myślał, że po przeniesieniu się do firmy w Polsce wszystko będzie dobrze.
Błąd: niemieccy pracodawcy mają obowiązek okazywać wszystkie zezwolenia. Natalia Ss. Wyjątkowa pensja za pracę w hotelu: około 2500 euro. Gloor przekazał już tę kwotę do Euro-Kontakt. Być może jednak będzie musiał ponownie zapłacić je bezpośrednio Ukraińcowi. W tym przypadku zasada inwestycji była opłacalna tylko dla wątpliwej firmy brokerskiej.
więcej na ten temat
Ten temat w porządku obrad:MDR+ | MDR dokładnie | 2 października 2023 | 17:00.
Wyświetl wszystko
Wyświetl wszystko
„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.