Rewolucja z góry triumfuje. Trwa uliczna rewolucja przeciwko reformie emerytalnej. Swoim werdyktem francuska Rada Konstytucyjna obrała bardzo francuską drogę, aby stopniowo przezwyciężyć oddolny opór.
Sześciu mężczyzn i trzy kobiety, z tej samej popierającej państwo klasy wyższej co Emmanuel Macron, zaaprobowało treść ustawy, która stopniowo podnosi wiek emerytalny z 62 do 64 lat, indywidualne, ale skłonne aspekty. Na przykład indeks osób starszych. Zobowiązuje firmy do ujawniania liczby zatrudnianych pracowników w wieku powyżej 55 lat.
Brzmi jak rozwiązanie Salomona. Prestiżowa ustawa, którą prezydent przeforsował niedemokratycznie jak na niemieckie standardy, bez głosowania w parlamencie, zostaje wykorzeniona, ale nie pogrzebana. Najwyraźniej nie powinno być zwycięzców ani przegranych.
Związki mobilizują się na majówkę
Czy matematyka zadziała? Bez pośpiechu. Zderzenie „góry” z „dółem” podzieliło społeczeństwo i zamieniło niektóre obszary dużych miast w obszary przypominające wojny domowe.
Związkowcy odrzucili propozycję Macrona spotkania w celu dialogu po ogłoszeniu wyroku. Chcą wykorzystać majówkę i czas do tego czasu na mobilizację. Protesty uliczne z pożarami, zastraszającą obecnością policji i aresztowaniami będą kontynuowane w nadchodzących tygodniach.
Jednocześnie jednak staje się jasne, że liczba protestujących maleje i nie liczy już setek tysięcy. Jest całkiem możliwe, że opór będzie się stopniowo wyczerpywać.
Najbliższe tygodnie będą też sprawdzianem, czy ostatnia opcja, czyli wstrzymanie reformy emerytalnej w drodze referendum, ma jakiekolwiek szanse na powodzenie. Aby to zrobić, przeciwnicy musieliby zebrać podpisy dziesięciu procent uprawnionych do głosowania w ciągu dziewięciu miesięcy: około 4,8 miliona. Do tej pory nie było takiego referendum.
Dla niemieckich obserwatorów brzydkie sceny we Francji dają powód, by zweryfikować utarte narracje o demokracji i rządach prawa w różnych częściach UE.
Czy popularny sąsiad z zachodu spełnia niemieckie standardy uporządkowanych stosunków? I to w większym stopniu niż słusznie krytykowani przywódcy w Polsce i na Węgrzech, którzy wielu Niemców postrzegają z pogardą jako Europejczyków drugiej kategorii?
Czy Macron działa bardziej demokratycznie niż Węgry i Polska?
Jak wyglądałby osąd opinii publicznej, gdyby narodowi populiści, tacy jak Viktor Orban w Budapeszcie czy rząd PiS w Warszawie, narzucili tak fundamentalną reformę, jak podniesienie wieku emerytalnego autorytarnymi metodami podobnymi do tych, które zastosował Macron w Paryżu: bez głosowania w parlamencie. A następnie niech zostaną zatwierdzone przez radę konstytucyjną, której większość członków osobiście ich wybrała. We Francji nie ma trybunału konstytucyjnego.
Inne kraje mają inne zwyczaje. Artykuł 49.3 konstytucji, którym Macron podkopał parlament, jest jednym z „normalnych” narzędzi francuskich rządów. Wszyscy powszechnie go używali, odkąd generał de Gaulle ustanowił go w 1958 r., aby rządzić bez większości parlamentarnej.
Każde z państw UE ma własne tradycje dotyczące tego, jak doświadczają demokracji i rządów prawa. Brakuje wspólnych standardów. Dlatego apel o rzekomo uzgodniony standard w unijnych traktatach to farsa podobna do rzekomo demokratycznych i formalnie konstytucyjnych standardów reformy emerytalnej we Francji.
Prawdziwy powód, dla którego Macron wybrał tę problematyczną ścieżkę: nie widział innego sposobu na wydobycie Francji ze strukturalnej niezdolności do reform. Prędzej czy później doprowadziłoby to do bankructwa kraju i zagroziłoby euro.
„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.