9 grudnia obchodził swoje 58. urodziny. Tego dnia odbyły się dwa pierwsze ćwierćfinały w Katarze. Po czterech tygodniach ciężkiej piłkarskiej pracy w monachijskim studiu Magenta TV nastąpią trzy główne programy ZDF: „Ein Herz für Kinder” (sobota, 17 grudnia, godz. 20.15) oraz bal sylwestrowy „Witamy 2023” (sobota 31 grudnia, godz. 20.15). Dużo drewna jak na miesiąc, ale Johannes B. Kerner uspokaja się: „Naprawdę nie musisz się o mnie martwić”. W wywiadzie weteran branży rozrywkowej opowiada o zmianie nastrojów w Niemczech związanych z Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem oraz wyjaśnia, dlaczego „pokazy retro” nie mają sensu. Telewizor z Hamburga ma też jasne stanowisko w sprawie tego, czy w trudnych czasach rozrywka działa inaczej niż zwykle.
teleschau: Panie Kerner, przeprowadziliśmy wywiad w 2014 roku. W tamtym czasie mówiliśmy też o tym, jak źle jest dla pana, gdy nie prowadzi już pan mistrzostw świata. Teraz jesteś z powrotem na ringu…
Johannes B. Kerner: To prawda, ale – mały dodatek – w 2014 roku nadal brałem udział w mundialu w Brazylii. Poleciałem do Rio na finał. Musiałem to zrobić, gdy Niemcy byli w finale. Ale wtedy podróżowałem całkiem prywatnie. Gram w Magentę od ostatnich Mistrzostw Europy i to miłe uczucie.
teleschau: Ponieważ czułeś fantomowy ból, jeśli chodzi o piłkę nożną i telewizję?
Kerner: Można to ująć w ten sposób, ale „ból” może brzmieć nieco dramatycznie. Po prostu lubię pracować jako dziennikarz sportowy. Pod tym względem Katar był dla mnie szczególnie interesujący, mimo że mundial w Monachium śledziłem ze studia. W Katarze piłka nożna i polityka przeplatają się wyraźniej niż kiedykolwiek. Dla mnie reportaże społeczne i sport zawsze szły w parze.
„Jestem tylko facetem, który chodzi i uśmiecha się do kamery”
teleschau: Kiedy dobiegną końca mistrzostwa świata, podczas których prawie codziennie od czterech tygodni byłeś przed kamerą, wkrótce nastąpią trzy główne transmisje ZDF. Czy jesteś człowiekiem z niemieckiej telewizji, który nie ma dnia wolnego w grudniu?
Kerner: Nie jest tak źle, ponieważ pod koniec mistrzostw świata jest wiele dni bez meczu. Właściwie w grudniu się nie nudzę. Miałem jednak okazje do odzyskania obu wcześniej i będę je miał później. Poza tym kocham scenę, więc trzy świetne koncerty w krótkim czasie nie wydają mi się ciężarem. Naprawdę nie musisz się o mnie martwić. Poza tym jestem tylko facetem, który podchodzi i uśmiecha się do kamery. Ekipy stojące za takimi pokazami ciężko pracują. Dbają o to, aby wszystko działało. Mają też mało wolnego czasu w Boże Narodzenie i Nowy Rok.
teleschau: Czy te trzy programy są „na żywo”?
Kerner: „Serce dla dzieci” i pokaz sylwestrowy są „na żywo”. „Dalli Dalli” zostaje wydany w Boże Narodzenie i dlatego jest nagrywany kilka dni wcześniej. Myślę, że tego dnia siedzieliśmy w pustym studiu telewizyjnym, próbując zaprosić celebrytów na teleturniej.
teleschau: „Dalli Dalli” zajmuje klasyczny świąteczny czas największej oglądalności. Przyjemny i odpowiedni sposób na spędzenie tego wieczoru?
Kerner: W Niemczech Wigilia tradycyjnie decyduje o świątecznym nastroju. W wieczór pierwszego święta to uczucie trochę opadło – ale oczywiście jest to wieczór rodzinny. Wiem, że kiedy wpuszcza nas do swojego salonu przez telewizor, to jest to szczególny zaszczyt. Postaramy się oddać sprawiedliwość i odpowiednio szerzyć ducha Bożego Narodzenia. Tymczasem zawsze chodzi o podsumowanie minionego roku – oraz życzenia i nadzieje na nowy.
„’Założę się, że ..?’ i „Dalli Dalli” to raczej wyjątki”
teleschau: Więc „Dalli Dalli” jest kontemplacyjny. Czy to nie kłóci się trochę z koncepcją serialu?
Kerner: „Dalli Dalli” to program rozrywkowy, w którym wszystko jest możliwe. Chodzi o kalambury, szybkość, a także odrobinę arogancji. Może zajść tak daleko, jak Gaga. Nacisk kładziony jest na rozrywkę, ale melancholijni – ale przede wszystkim pewni siebie w 2023 roku – znajdą to, jeśli pasuje, między liniami programu a moimi gośćmi.
teleschau: Prowadziłeś już dwa retro show „Dalli Dalli”. Szanse na powrót były wyjątkowo dobre i całkiem przyzwoite na ostatnie Boże Narodzenie. Dlaczego ludzie to oglądają?
Kerner: Powiedziałbym bardziej o nowej edycji niż pokazie retro, bo mniej nam zależy na wspominaniu wczoraj, niż na dostarczaniu dobrej rozrywki grami. W poprzednich dwóch pokazach zauważyliśmy, że dobrze sobie radzą – zarówno na rynku, jak iw studiu. Jako moderator masz pojęcie o tym, jak program jest odbierany przez publiczność, ale także przez graczy. I można powiedzieć, że celebryci świetnie się bawią. Nie dotyczy to wszystkich programów, mogę powiedzieć to samo. Gwiazdy prawie spieszą się, by stać się częścią „Dalli Dalli”. „Dalli Dalli” to uczucie, które naprawdę żyje.
teleschau: Thomas Gottschalk osiągnął dziesięć milionów dodatkowych widzów dzięki swojej drugiej okładce „Wetten, dass..?” w listopadzie. „Dalli Dalli” ponownie zdobi święta Bożego Narodzenia. Dlaczego programy rozrywkowe, które przypominają nam o przeszłości, są tak popularne?
Kerner: Myślę, że nie jest to takie łatwe do powiedzenia. Nie jest prawdą, że wszystkie zrewitalizowane formaty klasyczne stają się hitami. Zasadniczo „Założę się..?” i „Dalli Dalli” raczej wyjątkami. Wiele innych takich prób zakończyło się niepowodzeniem. Sukces tych dwóch programów polega na tym, że są to po prostu bardzo sprytne formaty wymyślone przez wielkich myślicieli telewizyjnych. W tym przypadku przez Hansa Rosenthala i Franka Elstnera. Pomysł na grę, który w przypadku „Dalli Dalli” nadal się sprawdza po 52 latach od jego wynalezienia, mimo wszystkich trendów i zmian w telewizji rozrywkowej od tamtego czasu, po prostu musi być wyjątkowo dobry.
„Tylko nostalgia – to niemożliwe”
teleschau: A moderator nie jest taki ważny?
Kerner: Czasami tak, czasami tak. Nie wydaje mi się, żeby moderator był tak ważny w przypadku „Dalli Dalli”. W „Wetten, kolego?” z drugiej strony szczególny styl Thomasa Gottschalka jest również ważną częścią przepisu na sukces. Jest po prostu wybitnym artystą, który swoim stylem ukształtował ten format. I nadal działa niesamowicie dobrze. Po prostu nostalgia – to niemożliwe. Każda forma rozrywki musi być aktualna, inaczej nikt nie będzie oglądał, uwierz mi.
teleschau: Powiedziałeś, że jesteś „gościem” kilku milionów widzów. Zarówno Boże Narodzenie, jak i Nowy Rok to dla wielu osób dni szczególne pod względem emocjonalnym. Czy czujesz szczególną odpowiedzialność?
Kerner: Osobiście cieszę się, że Boże Narodzenie nie jest tak duszne jak kiedyś. Co Ci zostało: chcesz spędzić Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra z bliskimi Ci osobami. Niekoniecznie jest to rodzina pochodzenia. Mogą to być dobrzy przyjaciele lub pary małżeńskie, które spotykają się w te dni. Po prostu ludzie, którzy się kochają. Dlatego są to dni szczególne pod względem emocjonalnym i oczywiście wiem o tym jako moderator.
teleschau: Rozmawialiśmy o Bożym Narodzeniu, ale co z Sylwestrem?
Kerner: Właściwie w przeszłości często byłem zirytowany. Nie czułem się „naładowany”. Musiałeś być w dobrym humorze. Nawet ten stres, który miałeś w młodości, aby znaleźć odpowiednią imprezę sylwestrową – nikt tak naprawdę tego nie potrzebuje. Nie jestem imprezowiczem. Potem świętowałem gdzieś co roku, ale cały ten tradycyjny występ z kapeluszami, dobrym humorem i ołowiem nigdy nie był moim światem. Pod tym względem nie uważam, że bycie „na żywo” na berlińskiej scenie w sylwestra i mam nadzieję, że dobrze się bawię z wieloma innymi ludźmi, nie jest niczym złym.
„Jestem bardziej przeciętnym facetem, jeśli chodzi o imprezy”
teleschau: Jak wcześniej świętowałeś Nowy Rok? Najwyraźniej nie byłeś „imprezowiczem” urodzonym tego dnia…
Kerner: W inne dni też nie byłem taki. Jeśli chodzi o imprezy, jestem raczej przeciętnym facetem. Jako uczeń i student urządzałeś przyjęcia, na które nie byłeś zaproszony i uważałeś to za dość anarchiczne, a przynajmniej zabawne. Później świętowaliśmy z przyjaciółmi lub rodziną. Dzieciom grożono popołudniową drzemką, którą musiały odbyć, aby móc nie spać do późna w nocy. Przez większość czasu nie miałem ani sukcesu, ani popularności. Jakoś pamiętam bardziej stresujące rzeczy, jeśli chodzi o sylwestra. Myślę, że w każdy inny dzień w roku łatwiej mi być w dobrym humorze w życiu prywatnym (śmiech).
teleschau: Kiedy w sylwestra wybija północ, wielu odczuwa wagę tej chwili. Od lat przeżywasz ten moment „na żywo” w sylwestrowych programach. Czy masz czas, żeby coś takiego poczuć?
Kerner: Już to masz jako osoba, ale nie jako prezenter telewizyjny. Właściwie od kwadransa do ósmej robimy program, na którym się koncentrujemy. Myślisz o swojej moderacji, prowadzisz rozmowy i próbujesz zabawiać z nastawieniem. Kiedy odliczamy ostatnie sekundy starego roku – wtedy kłuje. To bardzo dziwne, ale też nie mogę od tego uciec. nawet nie chcę. Dla mnie to też rok, który dobiega końca.
„Jako artyści powinniśmy starać się uderzać we właściwą nutę”
teleschau: Pod koniec ostatnich kilku lat ludzie myśleli, że żyjemy w wyjątkowo trudnych czasach. W 2022 roku dodano wojnę na Ukrainie, kolejny punkt zwrotny. Czy rozrywka staje się coraz trudniejsza – czy też wymaga większej odpowiedzialności?
Kerner: Czasami odkładam to pytanie na bok, ponieważ chcemy odwrócić uwagę od rozrywki. Ale może trzymam go z dala od siebie, bo nie chcę nakładać na siebie tego ciężaru. Koniec roku zdecydowanie tworzy kluczowe dni, kiedy wszyscy jesteśmy w wyjątkowym nastroju. Jestem przekonany, że Boże Narodzenie i Nowy Rok w jakimś stopniu odzwierciedlają nastrój całego roku dla każdego. Nikt z nas nie może tego uniknąć i my też nie chcemy. W tym względzie: Tak, jako artyści też ponosimy pewną odpowiedzialność. Niemniej jednak nie powinniśmy brać tego wszystkiego zbyt poważnie. Powinniśmy po prostu spróbować dobrze rozpocząć nowy rok. I trzeba mieć nadzieję, że będzie trochę lepiej niż w zeszłym roku.
teleschau: Czy uważasz, że w trudnych czasach rozrywka działa inaczej niż wcześniej – czy wszystko jest jak zwykle?
Kerner: Czuję, że sprawy mają się inaczej niż wcześniej, tylko dlatego, że wstaję rano jako rozważna osoba, czytam gazetę, wychodzę i patrzę, co się dzieje na świecie. Tylko jeden przykład: byłem niedawno w Elbphilharmonie na koncercie Robbiego Williamsa i nie mogłem się doczekać spędzenia dwóch łatwych godzin ze wspaniałym artystą. Kiedy pojawiła się piosenka, która nie była dla mnie tak ważna, spojrzałem na komórkę i przeczytałem, że w Polsce wylądowała rakieta. Powiedzmy, że stało się to około 21:30. W tamtym czasie wciąż nie było jasne, czy za tym wszystkim mógł stać rosyjski atak. Od tego momentu wieczór był dla mnie zupełnie inny. Pomimo rozrywki, której tam szukałem. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi ze strachami, zmartwieniami i nadziejami. Niezależnie od tego, czy dobrze się bawimy, dobrze się bawimy, czy też mamy do czynienia z poważnymi uczuciami. Jako artyści powinniśmy starać się uderzyć we właściwą nutę. Ostatecznie jest to maksimum, jakie możemy osiągnąć w naszej pracy.
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.