Donald Tusk myślał już o jedności Niemiec, kiedy w Niemczech nikomu o tym się nie śniło.
Zdjęcie: Imago
Liberał Donald Tusk może wkrótce stanąć na czele warszawskiego rządu. To pozwala mieć nadzieję na przełamanie stereotypów pomiędzy Polakami i Niemcami – ale Polska Tuska też nie będzie łatwym partnerem.
DOnald Tusk i Jarosław Kaczyński wyznaczają linie sił Rzeczypospolitej Polskiej. Podobnie jak bieguny magnetyczne, odpychają się i przyciągają zwolenników. Ich partie w dalszym ciągu wypychają się nawzajem z rządu i za każdym razem przegrani postrzegają zmianę jako upadek, a zwycięzcy jako wybawienie. Stosunki z Niemcami za każdym razem zmierzają w przeciwnym kierunku. I tak jest już od 18 lat. W 2005 r. nacjonalistyczny i antyniemiecki PiS Kaczyńskiego (skrót od „Prawo i Sprawiedliwość”) najpierw zdobył większość w parlamencie, a w 2007 r. liberalna i ugodowa „Koalicja Obywatelska” Tuska. W 2015 roku powrócił PiS i dziś, w niedzielnych wyborach do parlamentu, ponownie przegrywa z „koalicją”.
Jak przystało na bieguny magnesu, Kaczyński i Tusk to zawsze dwie strony tego samego. Łączy ich powojenna Polska. Oboje urodzili się w zdominowanej przez Sowietów „Polskiej Republice Ludowej” po terrorze niemieckiej okupacji podczas wojny światowej i oboje mieszkają w miastach.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.