Wypowiedzi Scholza wywołały irytację innych uczestników szczytu. Kanclerz od miesięcy prowadzi kampanię na rzecz ograniczenia odwoływania się do zasady jednomyślności, aby np. UE była bardziej zdolna do działania w kwestiach polityki zagranicznej. Scholz odrzucił takie aluzje po szczycie: Nie widzi tam sprzeczności. Jest też przekonany, że ministrowie dojdą do porozumienia.
Szczyt stawia kilka przeszkód dla nowego instrumentu
Niemcy do tej pory krytykowały wszelkiego rodzaju limity cenowe. Berlin obawia się, że dostawcy nie będą już mogli sprzedawać swojego gazu do UE, ale do innych krajów. Po szczycie, Scholz w końcu wskazał, że zamierzonym instrumentem nie był limit, ale miał on na celu jedynie ekstremalne wahania cen, które „czasami mają miejsce tylko w jednym dniu handlowym przez dwie lub trzy godziny lub między dwoma dniami handlowymi i są spowodowane wyłącznie spekulacja”. . .
W nadchodzących negocjacjach Berlin prawdopodobnie będzie próbował zaprojektować instrument w taki sposób, aby był on wykorzystywany w jak najmniejszym stopniu lub wcale. Decyzja szczytu spowodowała już kilka przeszkód, w tym bezpieczeństwo dostaw nie może być zagrożone. Oprócz Niemiec obawy zgłosiły również takie kraje jak Holandia, Austria i Węgry.
Mniej kontrowersyjna budzi możliwość wspólnych zakupów gazu. Celem jest, aby firmy łączyły siły na zasadzie dobrowolności zakupów, a tym samym obniżały ceny. „To duży krok naprzód, ponieważ do tej pory prawo konkurencji przeszkadzało w takich działaniach” – powiedział Scholz. W tym roku kraje częściowo przebiły się na rynku gazu.
Francusko-niemiecki silnik w dużej mierze zawodzi
Na szczycie nie było większych wyników, ponieważ Niemcy i Francja nie zgadzają się w kluczowych kwestiach. Na przykład francuski prezydent Emmanuel Macron domaga się wprowadzenia w całej Europie limitu cenowego gazu wykorzystywanego do wytwarzania energii elektrycznej – Scholz stanowczo odrzuca taki plan. Podobne różnice istnieją w sposobie finansowania przez UE wszelkiego wsparcia w kryzysie energetycznym.
Macron zajął wyraźne stanowisko, ostrzegając przed izolacją Niemiec przed szczytem. Jest to część wspólnego posiedzenia gabinetów obu rządów, które zostało przełożone z krótkim wyprzedzeniem i faktycznie zaplanowane na przyszły tydzień. Powód: różnice w kluczowych kwestiach, takich jak energia i obrona, są zbyt duże.
W końcu Scholz i Macron chcą się spotkać w przyszłym tygodniu w Paryżu. „Więc kontynuujemy pracę i nie zawsze zajmujemy te same stanowiska, co jest normalne” – powiedział Macron. To nie brzmi zbyt pewnie. Następnie dodał, że był to kluczowy moment dla Europy. Scholz zaznaczył też, że bardzo często spotyka Macrona. Współpraca z Francją jest bardzo intensywna.
Tak zapewne Scholz określiłby relacje z innymi partnerami UE – choć zarzucano mu brak chęci współpracy z powodu wielotygodniowej wędrówki przez kryzys energetyczny. „Było bardzo kooperatywne, bardzo przyjazne” – powiedział po szczycie. „Nie czułem bryzy.”
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.