Opublikowany w piątek roczny raport Łukaszenki groził, że państwa bałtyckie stracą swoją państwowość, jeśli eskalacja napięć między Zachodem a Rosją i jej sojusznikiem Mińskiem przerodzi się w wojnę.
Łukaszenko powiedział, że Polska i Litwa działają zgodnie ze strategią polityczną Stanów Zjednoczonych, a nawet pogorszyły swoje relacje z Chinami.
„Chcę po ludzku powiedzieć naszym litewskim przyjaciołom: nie daj Boże, rozpoczniecie wojnę z innymi państwami bałtyckimi – to będzie oznaczać koniec waszej państwowości i waszego rozwoju” – zagroził Łukaszenka.
Tym słowom towarzyszyły brawa zebranych na sali.
Łukaszenko powiedział, że nie jest to groźba, ale ostrzeżenie, którego nie kieruje do rządów bałtyckich.
Pan Łukaszenko podniósł możliwość wojny.
„Właśnie wtedy do nas dotarło. Ale tylko w dwóch przypadkach. Jednym z nich jest bezpośrednia agresja na Białoruś i wybuch wojny. umowy dwustronne” – powiedział Łukaszenka, ale stwierdził, że jest kategorycznie nie do przyjęcia.
„Wojna jest bardzo zła, jest straszna” – powiedział.
Bez amerykańskiego poparcia, zdaniem Łukaszenki, Polska i Litwa na zawsze pozostaną „ciemnym obrzeżem Europy”.
„Sąsiadujące kraje mówią o rozmieszczeniu samolotów zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Nasi zachodni sąsiedzi, Polska i Litwa, są aktywni w polityce Waszyngtonu. Dla nich jest to strategia przetrwania. Alternatywą jest pozostanie na ciemnych obrzeżach Europy przez wieki. „Oni wybierają” – powiedział.
Jeśli Białoruś zostanie zaatakowana, będą jej bronić „setki tysięcy” wojsk białoruskich i rosyjskich, powiedział Łukaszenka.
„Chcę dać zachodniemu kolektywowi odpowiedź na bardzo ważne dla nich pytanie: czy będą siły na terytorium Białorusi? Jeśli nasz kraj zostanie zaatakowany, będą tu setki tysięcy rosyjskich żołnierzy, którzy wraz z setkami Tysiące Białorusinów będzie bronić tej świętej ziemi. To jest odpowiedź dla Ciebie – powiedział Łukaszenka.
Dodał, że podstawą takich działań są zjednoczone stosunki między Moskwą a Mińskiem.
Jego uwagi odbijały się echem między napięciami między Moskwą a Zachodem o Ukrainę i obawami, że Rosja niedługo zaatakuje swojego byłego sowieckiego sąsiada.
„Będziemy bronić naszej ziemi, naszej ojczyzny” – dodał Łukaszenka. Powiedział jednak, że „w tej wojnie nie będzie zwycięzców”, „wszystko będzie stracone”.
Rosja jest głównym politycznym i finansowym sojusznikiem Białorusi. Moskwa poparła Łukaszenkę w 2020 roku w obliczu masowych protestów przeciwko jego reelekcji, które zostały brutalnie stłumione.
Zachód oskarża Rosję o mobilizację 100 tys. żołnierzy na granicy z Ukrainą i obiecuje bezprecedensowe sankcje w przypadku inwazji na Moskwę. Rosja zaprzecza planom ataku, ale żąda od Zachodu szerokich gwarancji bezpieczeństwa.
Łukaszenko ostrzegł, że w czasie wojny zaakceptuje armię rosyjską na Białorusi. „Jeśli dojdzie do agresji na Białoruś, będą setki tysięcy rosyjskich żołnierzy, którzy będą bronić kraju razem z setkami tysięcy Białorusinów” – powiedział. Jego przemówienie trwało trzy i pół godziny.
Białoruś i Rosja organizują w przyszłym miesiącu ćwiczenia wojskowe, które skupią się na scenariuszu, w którym Białoruś musi odeprzeć atak na Zachód.
Moskwa była niemile zaskoczona przez Zachód, który w grudniu przedłożył Stanom Zjednoczonym i NATO dwa projekty umów. Zmniejszyłyby wpływy Waszyngtonu w Europie Wschodniej.
Żądania zostały zgłoszone po tym, jak Rosja zmobilizowała około 100 tys. osób. wojsk na granicy z Ukrainą. Zachód ostrzega, że może to być preludium do inwazji na pełną skalę.
W tym samym czasie Rosja wysłała na Białoruś, jak donosi, dużą liczbę żołnierzy i ciężkiego sprzętu do udziału w ćwiczeniach.
zwracać się do narodu
W piątek Łukaszenko przemawiał do narodu i parlamentu.
Język jest transmitowany na żywo w krajowych kanałach telewizyjnych i radiowych.
Wcześniej Łukaszenko zapowiedział, że chce rozmawiać o istocie proponowanych pod referendum poprawek konstytucyjnych.
Zaktualizowany projekt konstytucji został ogłoszony 27 grudnia. Referendum w sprawie zmiany konstytucji zaplanowano na 27 lutego, a decyzja weszła w życie 10 dni po oficjalnym ogłoszeniu wyników.
Białoruska opozycja opracowała własną konstytucję; według niej kraj stałby się republiką parlamentarną.
Na Białorusi, po wyborach prezydenckich 9 sierpnia 2020 r., od ponad sześciu miesięcy trwają masowe protesty przeciwko wynikom wyborów, z których zwycięzcą został Łukaszenka, który rządzi krajem od 1994 roku.
Według oficjalnych danych Łukaszenka miał poparcie 80,1%. wyborców, a główna kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouskaja uzyskali 10,12%. głos. Opozycja i Zachód uważają te wyniki za sfałszowane.
Surowo zabrania się wykorzystywania informacji opublikowanych przez DELFI na innych stronach internetowych, w mediach lub gdzie indziej, lub rozpowszechniania naszych materiałów w jakiejkolwiek formie bez zgody, a jeśli uzyskano zgodę, DELFI musi być podane jako źródło.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.