Do odwołania nie będzie stacjonarnych kontroli granicznych na granicy niemiecko-polskiej. Wynika to jasno z listu federalnej minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) do ministra spraw wewnętrznych Brandenburgii Michaela Stübgena i jego saksońskiego odpowiednika Armina Schustera (obaj z CDU), który jest obecny przy szacie graficznej tego czasopisma.
Faeser twierdzi w nim, że spada liczba uchodźców na granicy niemiecko-polskiej i niemiecko-czeskiej. „Tymczasowe wprowadzenie kontroli na granicach wewnętrznych zakłada poważne zagrożenie dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego i zawsze ma charakter ostateczności”, mówi Faeser. Zamiast tego Faeser opowiada się za rozszerzeniem współpracy np. z polskimi władzami.
List spotkał się we wtorek z silnym sprzeciwem w grupie parlamentarnej CDU w landzie Brandenburgii. „Ocena Faesera wprawia nas w zakłopotanie lub wściekłość” – powiedział Redmann. W przypadku wprowadzenia kontroli na granicach wewnętrznych policja federalna miałaby możliwość zawracania osób już zarejestrowanych w innym państwie członkowskim. W tej chwili nie jest to możliwe. „To niezrozumiałe, że używamy policji federalnej jako umundurowanego komitetu powitalnego” – powiedział Redmann.
Krytyka związku policyjnego
Otrzymał wsparcie prezesa związku policji federalnej, Heiko Teggersa, który jest jednocześnie wiceprezesem związku policji federalnej. We wtorek był gościem posiedzenia grupy parlamentarnej CDU. „Jesteśmy teraz lepszą firmą transportową, ale nie Strażą Graniczną” – powiedział Teggers. Odprawy graniczne miałyby być przeprowadzane we Francji, Danii i Austrii. Z drugiej strony Niemcy pozwoliłyby nawet osobom objętym zakazem ponownego wjazdu do kraju.
Liczby na granicy spadły, więc logiczne jest, że nie stosuje się stałych kontroli granicznych.
Daniel Kellerprzewodniczący grupy parlamentarnej SPD w parlamencie kraju związkowego Brandenburgii
Z kolei lider klubu parlamentarnego SPD Daniel Keller po raz kolejny wypowiedział się przeciwko utrzymaniu kontroli granicznych – i tym samym po raz kolejny zdystansował się od premiera Dietmara Woidke (SPD). „Personel na granicy jest ograniczony, więc ma sens, że nie stosuje się stałych kontroli granicznych” – powiedział Keller.
Zapowiedział, że chce zapytać Stübgena w komisji spraw wewnętrznych parlamentu kraju związkowego, jak minister spraw wewnętrznych Brandenburgii układa się z Polską. „Jedno jest pewne: nasi funkcjonariusze policji federalnej wykonują dobrą robotę” – powiedział Keller. „Koledzy nie są towarzyszami podróży”.
Poza SPD Zieloni odrzucają też kontrole graniczne
Podobne oświadczenie złożyła liderka grupy parlamentarnej Bündnis 90/Die Grünen Petra Budke. Brandenburgia jest bezpośrednim sąsiadem Polski. „Szanujemy układ z Schengen i wiemy, że miejscowa ludność docenia te otwarte granice” – powiedział Budke. „Jest bardzo wielu ludzi, którzy codziennie przekraczają tę granicę, aby dostać się do pracy i na uniwersytet”. Zdaniem Budke nie powinni przejmować się kontrolami granicznymi. „Swobodny przepływ towarów między Niemcami a Polską uważamy za ważny”.
Minister spraw wewnętrznych Michael Stübgen powiedział we wtorek, że chce trzymać się swoich żądań. „Kanclerz Federalna i premierzy zgodzili się przeprowadzać kontrole graniczne, podobnie jak w Bawarii, na innych granicach federalnych, w zależności od sytuacji” – powiedział Stübgen. „Nie rozumiem, że federalny minister spraw wewnętrznych nie widzi tej sytuacji na granicy z Polską”.
Jeśli obecna liczba przyjazdów pozostanie taka sama, do końca roku można spodziewać się ponad 10 000 nielegalnych wjazdów do Brandenburgii. „Jeśli minister spraw wewnętrznych Faeser nie zarejestruje żadnych kontroli granicznych w UE, nie będzie odrzucenia” – powiedział Stübgen. Nie jest gotowy, aby to zaakceptować. „Ostatnie słowo w tej sprawie nie zostało jeszcze powiedziane”.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.