Próba ustalenia, czego chce Władimir Putin, jest żmudna. Albo czego tak naprawdę chce. A jednak sprawa jest obecnie gorącym tematem, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że prezydent Rosji zarządza brutalną agresję na Ukrainę. Putin jest przywódcą państwa nuklearnego i próbuje zastraszyć zachodnie demokracje samą myślą o wojnie nuklearnej.
Czy ożywiają ją imperialistyczne fantazje? Czy chce cofnąć się w czasie? Ma to sens, przecież upadek Związku Radzieckiego określił jako „największą katastrofę geopolityczną XX wieku”. Jego wypowiedzi historyczne lub wypowiedzi jego ambasadora w Berlinie można szczegółowo przeanalizować, ale nikt nie może przeniknąć do umysłu szefa Kremla.
Jasne jest jednak, że Putin i jego rząd chcą wykorzystać brak jasności co do swoich celów. W ciągu ostatnich tygodni i miesięcy Moskwa rozpowszechniała wiele argumentów, którymi chce usprawiedliwić „specjalną operację wojskową” w sąsiednim kraju, wywołać zamieszanie lub przynajmniej dostarczyć materiał do mediów propagandowych. Ale co z roszczeniami i oskarżeniami pod adresem Ukrainy i Zachodu?
„NATO obiecało nie rozszerzać się na wschód”
Już na kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę Putin domagał się od Zachodu wiążących gwarancji bezpieczeństwa. Jego uzasadnienie nie jest nowe: Kreml od lat twierdzi, że NATO złamało obietnicę nierozszerzania się na wschód. Ale ponieważ Putin rozmieścił dziesiątki tysięcy żołnierzy na granicy z Ukrainą, oskarżenie zostało uzupełnione groźbą, która zmaterializowała się wraz z inwazją 24 lutego.
Jednak ustępstwa dotyczące ewentualnej ekspansji NATO na wschód, jeśli istniały, nigdy nie były wiążące w świetle prawa międzynarodowego. Żaden z Negocjacje dwa plus cztery o zjednoczeniu Niemiec w następnych latach dały wiarygodne gwarancje Związkowi Radzieckiemu lub Rosji. Tak czy inaczej członkostwo krajów Europy Wschodniej w NATO nie wchodziło w rachubę w 1990 roku. Układ Warszawski nadal istniał, dotyczył NRD. Nawet były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, który jeszcze w 2009 roku twierdził, że Rosjanie zostali „oszukani”, pięć lat później określił jako „mit”, że został zdradzony przez Stany Zjednoczone, Francję, Wielką Brytanię i Niemcy.
Zarzut zakłada również, że NATO w pewnym stopniu zintegruje państwa byłego Układu Warszawskiego, tak jakby sojusz szukał podboju. W ten sposób Putin ignoruje jednak fakt, że członkostwo 14 krajów Europy Wschodniej, takich jak Polska czy kraje bałtyckie, opierało się na ich własnych uzasadnionych interesach bezpieczeństwa. Czuli się zagrożeni przez Rosję i można się zastanawiać, jak oczywista była wówczas rosyjska interwencja. Wojna w Gruzji i aneksja ukraińskiego półwyspu Krym pokazują, że Moskwa nie waha się przed atakiem i okupacją byłych krajów sowieckich. Nie bez powodu toczy się dziś debata na temat tego, czy członkostwo Ukrainy w NATO zapobiegłoby inwazji Rosji.
To prawda, że NATO zwiększyło swoją obecność w państwach członkowskich Europy Wschodniej. Była to jednak także odpowiedź na rosyjskie interwencje na Krymie i wschodniej Ukrainie. Sojusz wojskowy nie naruszył jednak Aktu Stanowiącego NATO-Rosja, zauważył niedawno w ZDF politolog i ekspert ds. bezpieczeństwa Carlo Masala. Nie można mówić o „znaczącej obecności”, np. poprzez stacjonowanie taktycznej broni jądrowej czy dowództwo NATO.
„NATO chce przejąć Ukrainę”
W swoim szeroko przyjętym przemówieniu telewizyjnym tuż przed inwazją Putin powiedział, że zapewnienie własnego bezpieczeństwa nie powinno stanowić zagrożenia dla innych państw. Słowa, które w świetle ostatnich wydarzeń wydają się co najmniej niezwykłe. „Jednak członkostwo Ukrainy w NATO stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji” – powiedział prezydent.
W rzeczywistości na szczycie NATO w 2008 roku Ukrainie zaproponowano fundamentalną perspektywę członkostwa, podobnie jak Gruzji. „Uzgodniliśmy dzisiaj, że te państwa staną się członkami NATO” powiedział w komunikacie prasowym. Jednak już wtedy nie tylko Rosja wyraziła obawy, ale także Francja i Niemcy, które nawet wypowiedziały się przeciwko członkostwu. Od tego czasu problem jest nierozstrzygnięty. Między innymi kanclerz federalny Olaf Scholz wielokrotnie zwracał uwagę, że członkostwo Ukrainy w zachodnim sojuszu wojskowym jest dyskutowane dopiero niedawno.
Jest absolutnie jasne, że „Ukraina nigdy nie wejdzie do NATO”, powiedział ekspert ds. Europy Wschodniej André Haertel ze Stiftung Wissenschaft und Politik (SWP) w wywiadzie dla ntv.de w styczniu. „Rosyjskie interesy bezpieczeństwa były od lat podzielane przez kraje NATO, takie jak Turcja i Włochy – więc nie ma konsensusu, aby Ukraina dołączyła”. Działo się to przed inwazją Rosji i od tego czasu zrozumienie rosyjskich interesów bezpieczeństwa mogło ucierpieć, a nie wzrosnąć. Oznacza to, że wojna prawdopodobnie w przyszłości zbliży Ukrainę do Zachodu.
„W Donbasie doszło do ludobójstwa”
Prezydent uzasadnił „specjalną operację wojskową”, jaką Putin opisuje swoją agresję, rzekomym ludobójstwem mniejszości rosyjskojęzycznej lub rosyjskojęzycznej we wschodniej Ukrainie. Odnosi się do „ochrony osób, które przez osiem lat były narażone na nadużycia i ludobójstwo”. Jednak po prostu brakuje na to dowodów. Misja obserwacyjna OBWE, która od czasu aneksji Krymu w 2014 roku monitorowała wydarzenia na spornych obszarach Donbasu, również nie znalazła żadnych wskazówek na ten temat.
Tuż przed inwazją Putin ostatecznie uznał niepodległość wschodnich separatystycznych regionów Ukrainy – Ługańska i Doniecka – po tym, jak przywódcy rebeliantów zaapelowali do niego o pomoc przed rzekomo nieuchronnym atakiem ze strony Ukrainy. Prorosyjskie bojówki walczą na tych terenach od 2014 roku z ukraińską armią. Putin do tej pory nie przedstawił żadnych dowodów na to ani na plany wojenne Kijowa przeciwko samej Rosji, dlatego odwołuje się do obrony zgodnej z Kartą Narodów Zjednoczonych jest również daremny.
„Ukraina musi zostać 'denazyfikowana’”
Stwierdzenie Putina, że Ukraina musi zostać „denazyfikacja”, jest ściśle powiązane z oskarżeniem o ludobójstwo. Denazyfikacja lub denazyfikacja to nazwa nadana polityce aliantów po II wojnie światowej, za pomocą której społeczeństwo niemieckie miało zostać wyzwolone od narodowych socjalistów. W rezultacie Putin nazywa rząd prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego „faszystowskim”. Chociaż termin denazyfikacja wydawał się na chwilę zniknąć z kremlowskiej propagandy, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow używał go wielokrotnie po spotkaniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Dmytrom Kulebą w ubiegły czwartek.
„To wręcz perwersyjne, że (Putin) mówi o denazyfikacji kraju rządzonego przez prezydenta pochodzenia żydowskiego Wołodymyra Zełenskiego” – powiedział historyk Karl Schlögel w wywiadzie dla ntv.de. „Twierdzenie, że na Ukrainie istnieje ruch nacjonalistyczny, jest całkowicie absurdalne i naciągane. W wyborach w 2019 r. prawicowi ekstremiści przekroczyli próg 5% i dlatego nie są nawet reprezentowani w parlamencie.
„Ukraina należy do Rosji”
„Dzisiejsza Ukraina została w całości i bez żadnych ograniczeń stworzona przez Rosję” – powiedział Putin w swoim telewizyjnym żargonie przed rozpoczęciem wojny. Niepodległość kraju była „błędem” i nigdy nie miała „prawdziwego stanu”. To twierdzenie, negujące suwerenność Ukrainy, nie jest nowością w rosyjskiej propagandzie – która ostatecznie doprowadziła do podboju Krymu.
Chociaż Rosja i Ukraina mają wspólne korzenie, oba wywodzą się ze średniowiecznego imperium Rusi Kijowskiej. Jednak po jego upadku w XIII wieku Rosjanie i Ukraińcy po raz pierwszy oddalili się od siebie: część dzisiejszej ukraińskiej ziemi przeszła do Wielkiego Księstwa Litewskiego i Królestwa Polskiego. Wreszcie w latach 1917 i 1918 proklamowano niepodległe „Ukraińskie Republiki Ludowe” i „Zachodnie Ukraińskie Republiki Ludowe”. Putin fałszywie twierdził, że Ukraina została stworzona przez bolszewików w 1917 roku.
Historyk Europy Wschodniej Joachim von Puttkamer powiedział niemieckiej agencji prasowej, że Putin „instrumentalizował historię”. Co najmniej od XVII wieku istniało „ukraińskie poczucie niepodległości i szczególna świadomość wobec Rosjan”.
„Ukraina ma broń masowego rażenia”
Aby usprawiedliwić swoją wojnę, Kreml niedawno publicznie oskarżył Ukrainę o rozwój broni biologicznej. Ale ONZ nie tylko nic o tym nie wie, międzynarodowy biuletyn dla naukowców nuklearnych opisał te plotki w rosyjskich mediach jako nieprawdziwe informacje w lutym. Mimo to minister spraw zagranicznych Ławrow nie ustaje w rozmowie o dokumentach potwierdzających laboratoria badawcze broni biologicznej na granicy z Rosją. ONZ definiuje ten rodzaj broni masowego rażenia jako „wszystkie używane celowo […] substancje zakaźne, które powodują choroby lub śmierć u ludzi, zwierząt lub roślin”.
Już na krótko przed inwazją Putin oskarżył Kijów nie tylko o posiadanie starej broni jądrowej z czasów sowieckich, ale także o chęć opracowania nowych. Na to też nie ma dowodów. Wręcz przeciwnie: w memorandum budapeszteńskim z 1994 r. kraj zadeklarował gotowość do rezygnacji z tego, co kiedyś było sowiecką bronią jądrową. 1 czerwca 1996 roku Ukraina ostatecznie przekazała Rosji swoją ostatnią głowicę nuklearną. W zamian Amerykanie, Brytyjczycy i Rosjanie zapewnili Ukraińców o ich suwerenności. Granice kraju, a więc obietnica czasu, muszą być respektowane.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.