Polskie partie opozycyjne obiecały poprawę relacji z UE i odblokowanie w ten sposób tak potrzebnych pieniędzy z funduszy unijnych, jeśli uda im się utworzyć rząd. Pozytywne sygnały napływają z Brukseli.
W przeciwieństwie do większości krajów UE Polska nadal nie otrzymała ani jednego euro z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności po tym, jak Komisja zamroziła fundusze ze względu na wątpliwości co do praworządności w Polsce i brak współpracy ze strony obecnego rządu.
Partie opozycyjne, które łącznie uzyskały najwięcej głosów w wyborach do organów legislacyjnych, chciałyby zmienić tę sytuację w przypadku dojścia do władzy.
Niedzielne wyniki pokazują, że opozycja ma duże szanse na utworzenie rządu i obalenie obecnego konserwatywnego gabinetu Prawa i Sprawiedliwości (PiS), znanego ze słabych relacji z Komisją Europejską i niektórymi państwami Europy Zachodniej.
„Dzień po wyborach pojadę do Brukseli i przekażę pieniądze z pakietu pomocowego i wszyscy to odczujemy” – obiecał Donald Tusk, były przewodniczący Rady Europejskiej i obecny lider głównej partii opozycyjnej Platforma Obywatelska (PO). zebranie w sierpniu.
Poseł PO Aleksander Miszalski, nie dotrzymując słowa, powiedział w publicznej telewizji TVP Info, że „dzień po wyborach” to metafora. „Śmieszne” nazwał fakt, że ktoś mógł dosłownie wziąć słowa Tuska.
„Do przyjęcia odpowiednich ustaw i przedstawienia odpowiednich propozycji potrzebny jest przynajmniej rząd i większość w Sejmie” – stwierdził.
Inna posłanka KO, Katarzyna Lubnauer, potwierdziła, że wypowiedź Tuska należy rozumieć jako metaforę. W rozmowie z prywatnym radiem ZET podkreśliła, że żadne wyjaśnienia nie będą możliwe, dopóki Duda nie mianuje nowego premiera.
„To zdecydowanie nieścisłe stwierdzenie, bo pieniędzy nie uda się zebrać w jeden dzień” – stwierdził poseł Trzeciej Drogi Władysław Teofil Bartoszewski, prawdopodobny koalicjant PO.
Głównym powodem, dla którego Komisja Europejska w dalszym ciągu zamraża fundusze na odbudowę i zwiększanie odporności, są kontrowersyjne reformy sądownictwa PiS. Zdaniem Trybunału Sprawiedliwości UE działania te podważają niezależność polskiego sądownictwa.
Aby otrzymać pierwszą transzę środków, Warszawa musiała wywiązać się z kluczowych etapów uzgodnionych z Komisją. Wykonanie tych kroków przekonałoby Komisję Europejską, że praworządność w Polsce, a co za tym idzie, interesy budżetowe UE nie są już zagrożone.
Jednak w momencie wyborów nie było to jeszcze możliwe. Fundusz pozostaje punktem spornym, a PiS nie może osiągnąć porozumienia z Komisją w tej kwestii. Opozycja ostro ją za to skrytykowała.
To kwota 58 miliardów euro, która zostanie udostępniona Polsce w formie dotacji i niskooprocentowanych pożyczek.
Aby Polska mogła otrzymać pieniądze, potrzebne są reformy
Istnieje szansa na uwolnienie pieniędzy, powiedział „Financial Times” Didier Reynders, europejski komisarz ds. sprawiedliwości.
Jeśli Polska zasygnalizuje, że przestrzegane są praworządność i sprawiedliwość, uwolnienie pieniędzy powinno być możliwe – stwierdził komisarz.
Wymaga to jednak konkretnych działań. UE monitoruje nie tylko programy polityczne partii czy wyniki wyborów, ale przede wszystkim reformy – stwierdził Reynders. Dodał, że Komisja będzie mogła zareagować jedynie w przypadku wdrożenia realnych reform.
Aby Polska mogła otrzymać te środki, pilnie potrzebna jest nowa ustawa o Sądzie Najwyższym – stwierdził Bartoszewski. Może to być nawet pierwsza ustawa przyjęta przez nowy parlament.
„My (nowy rząd) opracowalibyśmy i przyjęlibyśmy ustawę, która byłaby do przyjęcia dla Brukseli, a następnie Bruksela zaczęłaby przekazywać środki” – powiedział.
Zdaniem Bartoszewskiego możliwe jest, że Polska jeszcze w tym roku otrzyma pierwszą transzę środków z funduszu odbudowy.
„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.