Max Christoph Beneke nigdy w życiu nie zapomni meczu z Wisłą Płock. Nie ten, który miał miejsce kilka dni temu w Max-Schmeling-Halle w Berlinie i zakończył się stratą 29:30. Nie, raczej pierwszy mecz w połowie listopada zeszłego roku, kiedy klub piłki ręcznej Bundesligi Füchse Berlin zdołał w Płocku wygrać Ligę Europy 28:24.
Dla Beneke, który kiedyś u Loitza uczył się gry w piłkę ręczną, to było znacznie więcej niż dwa punkty dla szachownicy w europejskich rozgrywkach – dla 18-latka było to spełnienie marzeń, debiut w profesjonalnej piłce ręcznej.
Takiego, o którym nie śmiał nawet marzyć aż do dwóch dni temu. Od tego czasu Beneke grał z młodzieżową drużyną Foxes A przeciwko SC Magdeburg. Mecz, który niemal zapewnił Beneke wejście na międzynarodową scenę prawie 48 godzin później.
Nagle usiadł w samolocie do Polski
Bo Jaron Siewert, trener męskiej drużyny lisów, był gościem meczu A swoich młodych lisów z Magdeburgiem. I to miało swoje powody. W tamtym czasie Siewert i jego drużyna z Bundesligi byli nękani poważnymi kontuzjami i zmartwieniami kadrowymi.W tamtym czasie niektórzy czołowi gracze woleli odwołać zwolnienie chorobowe, niż udać się do bramki przeciwnika z piłką w ręku.
Jak często w życiu cierpienie jednych przynosiło szczęście innym. A wśród innych w tym przypadku był Max Beneke. Spotkanie nastąpiło po meczu, kilka godzin później rodak z Greifswaldu był już w samolocie do Polski.
Na szczęście nie zostało wiele czasu na kołatanie serca, nerwowość czy podniecenie. „Wszystko mieściło się w granicach” — mówi Beneke. Nawet wtedy, kiedy we wtorek wieczorem był na parkiecie w Płocku w startowej siódemce.
Prawie 1500 gorącokrwistych polskich fanów wzięło udział w profesjonalnym debiucie Beneke i sukcesie. W końcu doszło do wygranej 28:24 na wyjeździe i własnego gola.
„Doświadczeni gracze bardzo mi to ułatwili, natychmiast rozpoznali moje mocne strony, a następnie wykorzystali mnie naprawdę dobrze” – powiedział Beneke z perspektywy czasu. Ekscytujący wieczór w ponury listopad.
Młodzieniec został również mistrzem świata w Belgradzie
W każdym razie ostatnie miesiące życia Maxa Beneke powinny być „naprawdę wyjątkowe”. Po debiucie w Lidze Europy kilka dni później pojawił się pierwszy w Bundeslidze w piłce ręcznej (remis 32:32 z TVB Stuttgart), pierwszy gol w Bundeslidze padł tuż przed Świętami z Balingen.
A po drodze Beneke został mistrzem świata ze szkolną drużyną z Berlina na Mistrzostwach Świata Szkół w Belgradzie. – Jestem z tego bardzo dumny – powiedział Beneke, który wygrał ze swoją drużyną w finale z reprezentantem Danii. Loitzer może być również dumny ze swoich poprzednich występów w profesjonalnym zespole Foxes.
W końcu świętował sześć zwycięstw w dziewięciu meczach Bundesligi, w tym niezadowolone zwycięstwo nad rekordzistą THW Kiel kilka dni temu, pierwsze zwycięstwo Foxów z Kilonią we własnej hali. Są też dwa remisy i przegrana.
Nazwany na kursy kadrowe U20
Nagradzał każdy rekordowy wysiłek golami. „W tej chwili wszystko idzie bardzo dobrze” – powiedział młodzieniec. – Oczywiście byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli utrzymać drugie miejsce w Bundeslidze i grać w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Oczywiście chcemy również zajść jak najdalej w Lidze Europy.
Tam drużyna Nantes zmierzy się teraz z trudnym przeciwnikiem w 1/8 finału. Beneke, zmagający się z wieloma ciężarami, ma nadzieję, że znów będzie mógł tam pomóc swojemu zespołowi. Wielokrotne oskarżenie, ponieważ „lis” w koszulce numer 27 nadal gra w młodzieżowej A i męskiej 2. drużynie w Berlinie i jest powołany na lekcje do reprezentacji U20.
A tak przy okazji, jest też na ojczystym odcinku matury, gdzie wkrótce zbliżają się egzaminy. Jeśli to się uda, młody piłkarz marzy o tym, by móc uczyć się i zostać nauczycielem. Gdzie, to wciąż jest napisane w gwiazdach.
Pierwsze kroki w piłce ręcznej w Loitz
A także gdzie Beneke od lata zagra w piłkę ręczną. Faktem jest, że jego kontrakt z lisami wygasa za kilka tygodni, a on też wie, że „klub bardzo dobrze umocnił moją pozycję na nadchodzący sezon”.
W tajemnicy Beneke ma tylko jedno oko na Poczdam, gdzie idealnie byłoby możliwe jedno i drugie: studia i piłka ręczna. „Byłoby fajnie, gdyby mieszkańcy Poczdamu awansowali do 2. Bundesligi” – ma nadzieję. Poczdam będzie też znanym adresem dla Loitzerów, którzy spędzą tam przecież cztery lata swojej młodości.
Ponieważ w wieku jedenastu lat został przypadkowo odkryty w obozie obserwacyjnym w Lindow po tym, jak stawiał pierwsze kroki w piłce ręcznej w HSV Peenetal Loitz. Od tego czasu młody Max Beneke trenował i grał w 1. VfL Potsdam, zanim w wieku 16 lat dołączył do lisów w Berlinie.
Max Beneke dużo pracował nad swoim ciałem
W stołecznym klubie grał jako młodzieżowy B w młodzieżowym A. To było wymagające fizycznie, ponieważ przeciwnicy często byli bardziej umięśnieni i silniejsi. „Pracowałem nad swoim ciałem i teraz mam dużo więcej pewności siebie” – mówi Beneke, który ma swoje mocne strony w wyskoku i ogólnie w twardym rzucie. Wciąż widzi słabości w swoim zachowaniu obronnym. Ale to dopiero początek kariery piłkarza ręcznego.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.