Czasami pomaga spanie na czymś. Na unijnym szczycie w Brukseli nie należało się jednak spodziewać, że krótki nocny odpoczynek, który dla europejskich szefów państw i rządów rozpoczął się około 2 w nocy w piątek rano, zmieni to, co jest sporne: z jednej strony 25 krajów UE, które chciały wyznaczyć wspólny i ostrzejszy kurs w zakresie polityki azylowej, od radości po zgrzytanie zębami. Tak jak przewodniczący Rady, Charles Michel, kazał mu przed spotkaniem napisać w dwóch akapitach projekt deklaracji szczytu. Z drugiej: Polska i Węgry, których szefowie rządów Mateusz Morawiecki i Viktor Orbán odrzucili w dokumencie, który zostanie jednogłośnie przyjęty, jakiekolwiek zdanie o migracji.
Tak zostało. Około godziny 14:00 następuje oficjalna przerwa, posiedzenie dobiegło końca, a komunikat końcowy nie zawiera ani słowa o azylu. Sekretariat Michela opublikował fragmenty we własnym imieniu, w tym kilka zdań na temat żądań Polski i Węgier. Na zakończenie szczytu kanclerz Olaf Scholz zachował spokój w obliczu zapowiedzi obu krajów, że nie chcą stosować paktu azylowego. „Przede wszystkim mam fundamentalne przekonanie, że ustawodawstwo określone w traktatach europejskich będzie respektowane przez wszystkich zainteresowanych” – powiedział Scholz. Nie jest zbyt zmartwiony.
W Polsce o wyborach może zadecydować polityka migracyjna
Poprzedniego wieczoru Michel, Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron poprosili obu blokujących o indywidualne rozmowy i próbowali skłonić ich do zmiany zdania. W piątek taką samą próbę podjęła premier Włoch Giorgia Meloni. Często pracował w Radzie Europejskiej – z kilkoma dodatkowymi słowami w deklaracji, ze zobowiązaniami w innych obszarach polityki, często z pieniędzmi. Tym razem jednak możliwości były ograniczone. I przedstawicielom obu krajów, domagającym się absolutnego samostanowienia narodowego w kwestiach migracyjnych, a jednocześnie jednomyślnych decyzji unijnych, wydawało się, że to też nie jest prosty temat.
Morawiecki już planuje jesienne wybory parlamentarne i wykorzystał szczyt, żeby się zaprezentować. Polityka wobec uchodźców może mieć decydujące znaczenie dla wyborów. Przywiózł więc do Brukseli własne żądania, wzywając przede wszystkim do odejścia od wspólnej polityki azylowej. I zapowiedział referendum w sprawie kompromisu azylowego, o którym Rada Ministrów zdecydowała trzy tygodnie temu bez głosów Polski i Węgier. Ludzie powinni „móc głosować otwarcie, jeśli chcą mieszkać w bezpiecznych miastach i wsiach, jak ma to miejsce w Polsce” – powiedział Morawiecki – „lub jeśli chcą ulec presji ze strony Komisji Europejskiej, która chce całkowicie zmienić sposób, w jaki żyjemy”.
To nic innego jak populistyczna obietnica, bo pakt migracyjny może stać się prawem także bez Polski. A to państwa członkowskie są odpowiedzialne, a nie Komisja. Jeżeli w ciągu roku zostanie osiągnięte porozumienie między Radą a Parlamentem Europejskim, reforma wspólnej polityki azylowej zakończy się sukcesem. Rezolucje szczytu miały na celu jedynie abstrakcyjne zdefiniowanie ram politycznych.
Victor Orbán wykorzystuje szczyt jako polityczną scenę
Scholz określił pakt zawarty na początku czerwca jako „wielki sukces solidarności w obliczu ucieczki i migracji w Europie”. Kompromis przewiduje m.in., że uchodźcy z niewielkimi szansami na pobyt muszą przejść przyspieszoną procedurę w ciągu dwunastu tygodni iw tym okresie muszą przebywać w obozach recepcyjnych. Jeśli liczba uchodźców w krajach docelowych zbytnio wzrośnie, inne kraje UE będą zobowiązane do pomocy w przyszłości. Część osób ubiegających się o ochronę byłaby rozdzielana w całej UE za pomocą klucza. Każdy, kto odmówi, będzie musiał zapłacić 20 000 euro za każdego niewpuszczonego migranta.
To irytuje Victora Orbána, który wykorzystał szczyt jako scenę polityczną. Nie przywiózł do Brukseli konkretnych żądań politycznych, ale przywiózł dużo bojowej retoryki. „W sali konferencyjnej toczyła się wojna migracyjna” – powiedział węgierskiemu państwowemu radiu. Bruksela chce zmusić Węgry do tworzenia „gett migrantów”. Będzie się temu opierał i nie ma zamiaru realizować paktu.
Nie zapomnij: z powodu łamania zasad praworządności Komisja Europejska wstrzymuje obecnie 27,8 mld euro od Węgier i 110,8 mld euro od Polski, z funduszy UE, do których oba kraje są uprawnione. Obaj mężczyźni nadal chętnie korzystają z każdej okazji, by rzucić kluczem w prace w Brukseli. Po raz kolejny odnieśli sukces na tym spotkaniu na szczycie państw UE.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.