Rok temu zainaugurowano nową fortyfikację na granicy polsko-białoruskiej. Jednak konstrukcja okazała się nie do pokonania, a mieszkańcy polskiego pogranicza kontynuowali dramatyczne próby ucieczki.
Rok po oficjalnym zakończeniu budowy ogrodzenia granicznego na granicy wschodniej polska straż graniczna stwierdziła, że nie ma bariery nie do pokonania. Ale, jak mówi rzecznik Michał Bura, jego władze mają teraz więcej czasu na interwencję.
Przychodzą głównie mężczyźni w wieku od 20 do 40 lat. Zanim powstało ogrodzenie graniczne, próbowały go kobiety i dzieci, nawet kobiety w ciąży.
Dramatyczne sceny – najwyraźniej sprowokowane przez Białoruś
Polska odpowiedziała na rosnącą liczbę migrantów, głównie z krajów arabskich i afrykańskich, przybywających od 2021 r., budując elektronicznie monitorowane ogrodzenie z drutu kolczastego; oczywiście wspierane przez państwo białoruskie.
Czasami tylko łańcuchy policyjne ze znakami powstrzymywały całe grupy i wybuchała przemoc. Praktyka odrzucania sprawiła, że niektórzy ludzie wędrowali po zalesionym terenie przez wiele dni; niektórzy przypłacili życiem.
Takie sceny były powszechne późnym latem 2021 r. – migranci, którzy próbowali przedostać się do Polski przez Białoruś, utknęli w strefie przygranicznej, czasem dramatycznie.
Konsekwencje – widoczne do dziś
Z jednej strony płot graniczny odciążył mieszkańców pogranicza; przez miesiące ich dom był obszarem zamkniętym. To już nie to, ale mały handel transgraniczny czy turystyka nie zostały wznowione. Jeśli zapytacie mieszkańców przygranicznego miasteczka Krynki, usłyszycie o uchodźcach śpiących w lasach, ludziach próbujących przedostać się przez rzekę graniczną do Polski. To niebezpieczne, mówi kobieta, wielu utonęło.
Zwłaszcza, że naprzemienne zwoje drutu NATO tworzą kolejne bariery za rzekami, a poza tym znajdują się tam potencjalnie śmiertelnie niebezpieczne tereny podmokłe. Jeśli chcą sami wspiąć się na płot graniczny, to, jak widać, używają tuneli jako drabin; na arabskich czatach ludzie po prostu proponują wybicie dziury w płocie za kilka tysięcy dolarów.
Krytycy muru w przygranicznym miasteczku Krynki twierdzą, że fortyfikacje graniczne prowadzą tylko do tego, że więcej osób korzysta z usług przemytników i wybiera bardziej niebezpieczne trasy.
Co się dzieje za płotem granicznym? Polscy działacze próbują nawiązać kontakt z migrantami po białoruskiej stronie w okolicach Białowieży.
Trudne poszukiwania w pobliżu granicy
Nie jest jasne, co dokładnie dzieje się w strefie przygranicznej i ile jeszcze osób może tam zginąć niezauważonych: miejscowi unikają przebywania w pobliżu granicy, a to też ARDPodczas wizyty polskich żołnierzy w maseczkach ekipa zostaje poinformowana, że jest to teren kontrolowany przez wojsko – i poproszona o opuszczenie.
Od początku roku polska straż graniczna oficjalnie odnotowała 12,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy przez osoby z 44 krajów. Organizacja uchodźców Grupa Granica twierdzi, że w tym samym okresie otrzymała 4600 telefonów od migrantów w niebezpieczeństwie w strefie przygranicznej.
Władze sąsiedniej Polski i Litwy ostrzegały ostatnio przed gwałtownym wzrostem aktywności po stronie białoruskiej. Może to być związane z kolejnym szczytem NATO w stolicy Litwy.
„Komunikator. Profesjonalny badacz kawy. Irytująco skromny fanatyk popkultury. Oddany student. Przyjazny ćpun mediów społecznościowych”.