Polska po wyborach: czy PiS na masową skalę niszczy akta?

Haker: „pilnie poszukiwany”

Rzecznik rządu Piotr Müller starał się zbagatelizować całą sprawę jako nieistotną. W wywiadzie radiowym wyjaśniał, że niszczenie dokumentów papierowych jest czynnością czysto rutynową. Jednak ogólnie rzecz biorąc, dokumentów nie można po prostu zniszczyć, ponieważ im, zwłaszcza tajnym aktom, przypisuje się numer i przechowuje się je w formie elektronicznej. „Być może pan Gawkowski lub inni widzieli za dużo filmów i teraz próbują przenieść tę kinową rzeczywistość do prawdziwego życia. Mogę się tylko uśmiechać, bo ona po prostu nie istnieje” – stwierdził Müller.

Ale ślady elektroniczne można też ukryć – wyjaśnia Michał Szczerba. W swoim tweecie wspomniał o „bardzo poszukiwanych hakerach uszkadzających dyski twarde”. W ostatnich latach parlamentarzyści często korzystali z prawa do kontroli pracy ministerstw i przeprowadzania kontroli. W następnej kadencji on i jego partyjny koledzy chcą zemsty na PiS. Wymagałoby to kopii dokumentów, także tych, które PiS już zniszczył.

„Gdzie są niszczarki, są też kserokopiarki”

Opozycja jest w tej kwestii raczej spokojna. Inny poseł Koalicji Obywatelskiej, Adam Szlapka, powiedział Radiu Zet: „Gdzie są niszczarki, tam zawsze są kserokopiarki”. Gwarantuje politykom PiS, że w każdej kierowanej przez nich instytucji pracuje „co najmniej kilkanaście osób”, które skopiowały wrażliwe akta i posiadają niezbędną wiedzę o sprawach PiS, a przede wszystkim: są gotowe ujawnić opozycji dokumenty i informacje .

Choć młyny PiS pracują teraz pełną parą, opozycja jest przekonana, że ​​w przyszłości będzie miała wystarczający materiał do zbadania nieprawidłowości w rządzie PiS.

Czy PiS chce się zabezpieczyć na chude lata?

Nie jest jasne, kiedy mogłyby się rozpocząć główne rozliczenia ogłaszane wraz z erą PiS. Wcześniej musi powstać nowy rząd, ale prezydent Andrzej Duda, wielki zwolennik PiS, najwyraźniej chce opóźnić tę decyzję. Zaplanował posiedzenie założycielskie nowej kadencji parlamentu nie później niż na 13 listopada. Jeśli – jak już wskazano – początkowo zleci utworzenie rządu PiS, a nie opozycji, obecny rząd zyska jeszcze kilka tygodni u władzy.

Idealnie byłoby, gdyby PiS i jego prezes Jarosław Kaczyński w ogóle nie chcieli oddawać władzy. Choć po wyborach parlamentarnych ma zaledwie 194 mandaty na ogólną liczbę 460 w polskim parlamencie, to mimo wszystko pozostaje najsilniejszą frakcją, wielokrotnie ogłasza się zwycięzcą wyborów. Chce utworzyć rząd, próbując obsadzić poszczególnych polityków opozycji na lukratywnych stanowiskach.

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *